7

449 40 0
                                    

Rey i jej towarzysz opuścili urząd. Zaczynało robić się ciemno, ludzie kierowali się do domów, zapalono latarnie, a w mieście zapadła cisza i spokój. Delikatna poświata srebrnego księżyca oświetlała czubki drzew, rzucających cień na drogi.

- Tu się rozstaniemy? - zapytał Teofil.

- Tak - smutno oznajmiła dziewczyna - Ale dla ciebie to jeszcze nie koniec - powiedziała i wyjęła z chlebaka skórzaną sakwę wypełnioną wesołym brzękiem monet - Może to pozwoli ci wyrwać się z tej oślizgłej dziury - uśmiechnęła się pokrzepiająco i wręczyła pieniądze przyjacielowi - Dziękuję ci bardzo za pomoc, mam nadzieję, że to nie nasze ostatnie spotkanie - i odwróciła się, machajac z wdzięcznością do żółtka, który z wrażenia nie mógł poruszyć żadną częścią swojego ciała.

                               ~~~

- Chewwie! - krzyknęła Rey przedarłszy się przez krzaki z mini ścigaczem u boku. Stając na przeciw Sokoła pomachała włochatemu przyjacielowi.

- Hrrrraaaeor - ryknął z wyraźną pretensją w głosie.

- Tak, tak, wiem, przepraszam, że tak długo. Musiałam dużo zrobić zanim zdobyłam to - Rey wskazała na czarną teczkę z dokumentami i składając ścigacz w kabinie wsiadła do statku - Startujemy za trzy.. dwa.. jeden - Chewbacca wcisnął wszystkie guziki i poszybował w niebo - Zmienimy się za godzinę. Przejrzę te papiery i wrócę - oznajmiła po czym klepiąc Wookiego, wyszła z kabiny pilotującej.

Potrzebny mi jakiś solidny kop energii, skoro mam to wszystko czytać, pomyślała Rey i po drodze do głównego pomieszczenia wstąpiła do kuchni po kubek, aż  po brzegi wypełniony gorącą kawą.

Posiedzenia rady komisji... posiedzenie numer 1... posiedzenie numer 33... numer 41... Zbiór wszystkich mistrzów... Anakin  Skywalker... Spis Młodzików... Świątynia Jedi.. - Nie mogę już dłużej tego czytać, nie znajdę tu nic ciekawego - pomyślała  i zamknęła teczkę. Zamknęła oczy i głęboko odetchnęła. Moc przenikała jej ciało i napełniała jej duszę miłością, zrozumieniem, cierpliwością i spokojem. Wszystko to co ją otaczało miało w sobie pierwiastek mocy, a Rey czuła go wyjątkowo mocno.

Wybudziła się i zorientowała się, że leży w objęciach Bena na Jakku. Świadomość obecności jej ukochanego była niesamowicie kojąca. Jej umysł opuściły wszystkie problemy, a ciało rozluźniło się i pozwoliło mężczyźnie gładzić skórę jej dłoni, które trzymał.

- Co tu robimy? - spytała, oczekując, że Solo jako duch będzie znał odpowiedź na pytanie.

- Dlaczego ja miałbym to wiedzieć? Pojawiam się tylko, gdy jesteś pełna mocy, swoją drogą jest to bardzo rzadko - obdarzył ją wymownym spojrzeniem -  twoja podświadomość wybiera miejsce kolejnej wizji - rozejrzał się po pustyni - Ale następnym razem może kieruj się zdrowym rozsądkiem - zasugerował mężczyzna i sięgnął po butelkę - Łyka? - zapytał po czym sam napił się trunku - Mmmm, dobre - zaśmiał się i podał dziewczynie napój.

- Niedługo odtworzę Zakon Jedi - odwróciła głowę i dumnie spojrzała w oczy chłopaka.

- Mhmm, powodzenia - sarknął i natychmiast odwrócił wzrok, tłumiąc śmiech.

- To wcale nie jest śmieszne - powiedziała i skrzyżowała ręce na piersi.

- Jasne, że nie. Przecież ja się nie śmieje - odchrząknął, zasłaniając usta.

- To poważna sprawa, Ben. Dużo pracy mnie... - i nie skończyła, ponieważ jej usta zostały zajęte czymś znacznie bardziej przyjemnym - Czy ty właśnie chciałeś mnie uciszyć cał...

Ben ponownie pochylił się nad dziewczyną i przewracając oczami pogłębił pocałunek, upewniając się, że przez najbliższy czas dziewczyna nie nabierze ochoty na prawienie mu nauk o tym jak ważne jest jej zadanie.

Twoja Ostatnia Wizja •• ReyloOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz