- W porządku - pocieszyła Finna dziewczyna - To nie takie łatwe - poklepała go po ramieniu - Niedługo ci się uda. Narazie skup się na swoich odczuciach, a nie na efektach.
- Tak, mistrzyni Skywalker - zwrócił się do Rey, po czym, lekko się skłaniając, wyszedł z pokoju.
Skrzywiła się, mistrzyni Skywalker, nie podobało jej się to, że Finn musi nazywać ją swoim mistrzem. Niestety tak nakazywała tradycja. Według starożytnych założeń, musiała również nosić specjalną szatę, a jej padawan powinien mieć zapleciony cienki warkoczyk za uchem. Na szczęście ten krok mogła pominąć, ponieważ przyjaciel nie posiadał długich włosów. Odwiązała ciasno zapięty pasek i rozluźniona opadła na skórzany fotel.
- Mistrzyni Skywalker, nieźle - usłyszała za sobą. Dziewczyna odwróciła się, ponieważ nie był to głos Bena. Obejrzała się i zauważyła ducha Luka Skywalkera - Można wiedzieć jakim prawem przywłaszczyłaś sobie moje nazwisko? - zaśmiał się, podlatując do Rey.
- Nie mogłabym przyjąć nazwiska Palpatine, bo nic mnie praktycznie nie łączyło z tą rodziną i w ogóle nie podoba mi się to imię. Myślałam nad Solo, ale teoretycznie, Ben nie jest moim mężem, więc to byłoby nieprawidłowe, a przy nazwisku Skywalker nie znalazłam, żadnych przeciwwskazań - sprytnie wybrnęła dziewczyna - Jakieś rady, dotyczące szkolenia?
- Nie staraj się na siłę wmuszać w kogoś mocy - powiedział - Na każdego przyjdzie czas - ujął i rozpłynąl się w powietrzu.
~~~
Rey obudziła się następnego dnia wraz ze wschodem słońca. Popędziła do swojego ucznia z zamiarem okrutnego wybudzenia go ze snu. Niestety Finn już był na nogach. Rzuciła w przyjaciela stertą nowych szat - Ubieraj się, idziemy ćwiczyć - powiedziała i wyszła z powrotem na świeże powietrze.
Oboje udali się nad staw i zajęli swoje dotychczasowe miejsca. Padawan ze skrzyżowanymi nogami sadowił się na płaskim głazie, a mistrzyni dumnie kroczyła wokół niego, głosząc święte nauki Jedi. Finn słuchał bardzo uważnie, każde słowo dokładnie analizując. Chłonął wiedzę jak gąbka. Niestety praktyka nie przychodziła mu tak łatwo jak teoria.
- Finn, skup się - nakazała - Czuję, że jesteś bardzo rozproszony. Przestań myśleć o Rose - zaśmiała się.
Chłopak tylko zawstydził się lekko i starał się odgonić od siebie myśli o pięknej azjatce - Tak jest - odparł i mocno zacisnął powieki.
- Rozluźnij się. W mocy nie chodzi o to, żeby na siłę ją posiąść, bo ona nie jest czymś co można mieć. Moc nie świadczy o twojej sile, Finn.
Jezu brzmię, jak jakiś stary mędrzec, pomyślała dziewczyna, słuchając samej siebie.
- Czyli - westchnął - Co to w końcu jest?
- Moc, tak naprawdę, nie ma ścisłej definicji. To równowaga łącząca wszystko co żywe i martwe. Przepływa przez wszystko co znane. Ludzie, którzy nauczyli się żyć w symbiozie z mocą, są nazywani Jedi. Nie traktujemy mocy, jak coś co ułatwi nam życie, pojedynek czy coś innego. Żyjemy z mocą w zgodzie. To tak jakbyś, no nie wiem. Pomyśl sobie tak. Jest sobie rzeka, która symbolizuje życie, a w niej, ty na łodzi, która znaczy moc - starała się wytłumaczyć przyjacielowi.
- Tylko, że łódź pomaga nam płynąć - wtrącił.
- Zamknij oczy - powiedziała zrezygnowana - Oddychaj i powiedz mi co widzi twoja dusza.
Chłopak powoli wypuścił powietrze zalegające w płucach - Widzę morze - szepnął cicho.
Błękitna tafla oceanu równo poruszała się zgodnie z wiatrem.
- Spokój - odparł, obserwując wodę - I chaos - powiedział zdziwiony, gdy zauważył ogromne fale, niszczące wszystko na swojej drodze - Życie i śmierć - stwierdził.
- A za tym wszystkim, moc - dokończyła Rey - Widzisz Finn, równowaga. To nie tylko dobro, miłość i spokój. Chaos, śmierć i wstręt też są potrzebne. Nie wolno nam tego zmieniać - dziewczyna położyła dłoń na ramieniu ucznia - Co czujesz?
- Siłę płynącą od ciebie. Opanowanie i cierpliwość, ale i zwątpienie i strach - odpowiedział.
- Tak, widzisz, że jestem w równowadze. Czujesz to - powiedziała i zabrała rękę - Co jest w tobie Finn?
- Niezrozumienie, miłość, strach, spokój - szczerze odezwał się padawan - Czuję, równowagę mocy, która przepływa przeze mnie.
- Teraz rozumiesz, korzystaj z mocy, ale tylko, gdy jesteś w równowadze. Nie lękaj się swoich wad, pozwól mocy przekuć je w zalety. Równowaga Finn, pozwala Jedi czynić mnóstwo dobra - powoli omówiła wszystko, aby chłopak miał czas na zapamiętanie każdej pojedyńczej informacji - Potężni Jedi są znani z ogromnej równowagi sił, potrafią używać mocy tak biegle, że potrafiliby wstrzymać ocean mrugnięciem oka. Medytują dniami i nocami, szukając jeszcze więcej harmoni - stwierdziła - Moc przechodzi przez wszystko, pomyśl o kamieniu przed tobą. Poczuj jak jego siła przez ciebie przepływa, jak łączy was moc. Możesz nim poruszyć, pomyśl o waszej równowadze, jesteście połączeni niewidzialnym sznurem mocy, pociągnij ten sznur, utrzymuj harmonię i unieś kamień. Równowaga - powiedziała powoli, obserwując ucznia.
Ten powoli wyciągnął dłoń przed siebię, delikatnie zmarszczył czoło. Mały głaz lekko drgnął po czym powoli uniósł się górę i poleciał w stronę ręki Finna. Chłopak, gdy tylko poczuł na palcach dotyk kamienia, zaskoczony otworzył oczy - Udało mi się! - krzyknął triumfalnie, łapiąc skałę. Jak poparzony wstał z klęczek i podbiegl do Rey - Dziękuję, bardzo bardzo dziękuję! Mistrzyni - skłonił się do samej ziemi i pobiegł, wrzeszcząc wesoło - Rose! Rose, udało mi się!
Rey odetchnęła z ulgą i uśmiechnięta skierowała się do swojej komnaty.
~~~
Do wanny nalewała się gorącą woda. Skywalker stojąc przy lustrze, zaczęła rozplątywać swoje trzy koczki. Gdy ostatni kosmyk swobodnie opadł na łopatki, dziewczyna przyjrzała się swoim włosom. Czekoladowe fale spływały przynajmniej do połowy pleców. Powoli zanurzyła się w wodzie, odpoczywając i zmywając z siebie problemy i troski, które ostały na niej w środku dnia. Głęboko odetchnęła, wlewając do wody specjalne, kojące mydło z kwiatów jabłoni. Zmęczona przymkęła powieki. Była wycieńczona, tyle było na jej głowie. Pomagała Dameronowi przygotowywać ustawy, które miał potem oddać do oceny ludzi i innych urzędników, zajmowała się utworzeniem nowej Rady Jedi, a w dodatku szkoliła Finna, na dokładkę co najmniej raz dziennie przychodziła do celi Padme, próbując skierować ją na właściwą drogę, żeby tego było mało musiała przy tym wysłuchiwać jej jadu i znosić jej obelgi. I tak dzień w dzień, taka kąpiel naprawdę była wybawieniem. Wykończona zasnęła w parującej wodzie.
Jak zawsze jej anioł stróż czuwał nad bezpieczeństwem Rey. Może nie miał skrzydeł, ale brązowa peleryna i kruczoczarne, rozczochrane włosy były idealnym wynagrodzeniem. Delikatnie gładził jej policzek, podziwiając na nowo swoją miłość. Była taka silna. Tak naprawdę byliśmy dziećmi, gdy się zakochaliśmy, myślał, nikt nie wiedział co się dzieję, uśmiechnął się do siebie, a ja zawsze w twoich oczach widziałem siebie, z tobą w moich ramionach. A potem naprawdę poznałem ciebie, kobietę, kobietę silniejszą niż ktokolwiek kogo znałem. Lekko musnął wargami jej czoło i zanim dziewczyna otworzyła oczy, rozpłynąl się w mocy.
CZYTASZ
Twoja Ostatnia Wizja •• Reylo
FanfictionNajwyższy Porządek przestał istnieć, a galaktyka jeszcze nie przestała świętować śmierci Imperatora. Młoda Rey zaczyna nowe życie i zamierza szkolić młodzików. Jednak jak sobie poradzi po stracie największej i jedynej miłości jej życia - Bena Solo...