- Tu jestem! - zawołała dziewczyna do włochatego przyjaciela roglądającego się po rynku.
Futrzak od razu odwrócił głowę i uradowany, pomachał do Rey. Żwawo pobiegł w jej stronę, po chwili dumny stanął przed zdezorientowaną brunetką. Zza pleców wyjął zaciśniętą pięść i budując napięcie powoli rozprostowywał dłoń.
- Jak to znalazłeś!? - dziewczyna pochwyciła mały przedmiot i dokładnie się mu przyjrzała - Sama szukałam tego na każdej planecie, którą odwiedziłam. Ta przejściówka musiała Cię dużo kosztować - zapytała podejrzliwie.
Chewwie spuścił głowę i speszony podrapał się w kark. Możnaby przysiąc, że gdyby nie to futro, wszyscy ujrzeliby ogromne rumieńce. Zacharczał coś pod nosem i jeszcze bardziej się zawstydził.
- Maz ci go dała!? - na myśl o pomarańczowej kobiecie z ogromnymi oczami, zaśmiała się i poklepała zakłopotanego futrzaka - Chodź, musimy to zainstalować - odrzekła i nadal śmiejąc się pod nosem, pewnie ruszyła do przodu.
~~~
Dziewczyna lekko odchyliła się do tyłu i patrząc krytycznie, oceniała efekty swojej pracy. Jak zawsze nie było perfekcyjnie, nieusatysfakcjonowana z hukiem zatrzasnęła klapkę z wbudowaną przejściówką i krzyknęła.
- Możesz grzać silniki! Pamiętaj tylko, żeby scalić komputer i bak z paliwem przez przejściówkę! Dzięki temu szybciej wkroczymy w nadświetlną! - skierowała się do łazienki, w celu umycia brudnych rąk.
Zatrzymała się jednak w połowie drogi. Z obawą zaciągnęła się powietrzem. Coś jest nie tak, pomyślała, ledwo wyczuwając niewyraźny zapach spalonych przewodów. Przerażona pobiegła do kabiny pilotującej.
- Chewwie, sprawdź jak najszybciej szczelność instalacji na wschodnim skrzydle. Tam gdzie zainstalowałam przejściówkę - powiedziała wszystko na jednym wydechu z niecierpliwością rozglądając się po statku.
Chewbacca wstukał coś na klawiaturze, po czym błyskawicznie wyskoczył z fotela i ryknął coś bardzo głośno, szybko w biegu. Rey jeszcze bardziej zdenerwowana pobiegła za nim. Gwałtownie wyszarpnęła z szuflady dwie maski z filtrem powietrza. Zdenerwowana jak najszybciej założyła na głowę maskę. Jednym susem była już przy futrzastym przyjacielu. Wcisnęła na niego filtr, po czym jak błyskawica pobiegła na miejsce awarii. Z pod klapki wydzielał się zielony trujący gaz. Drzwiczki zostały szybko otwarte, a trucizna wyleciała jeszcze większą chmurą - Podaj mi rękawiczki, klucz, zaślepki, substancję zamarzającą i stabilizator. Wszystko jest w salonie pod kanapą - odparła chłodno, starając się zachować zimną krew. Wookie prędko pobiegł po wskazane przedmioty. Gdy tylko zniknął za ścianą, Rey poczuła za sobą czyjąś obecność. Gwałtownie odwróciła głowę i zobaczyła Bena otoczonego jasno niebieską poświatą. W sekundę znalazł się przy niej, usadowił się na fotelu, na tyle wygodnie ile duch może być w stanie i z zadziornym uśmiechem zapytał.
- Powtórka z rozrywki?
- Do twarzy ci w niebieskim - prychnęła oschle, starając się zatamować wyciek.
- Jak ci idzie?
- Panuję nad sytuacją - odkaszlnęła szybko.
- Ah, to dlatego cały statek wypełnia się trującym gazem? - odparł z łobuzerskim uśmieszkiem.
- Wracamy do starych relacji, czy mi pomożesz gnojku? - odwróciła wzrok.
- Pamiętaj, że jestem dziesięć lat starszy - odpowiedział sarkastycznie, klękając przy dziewczynie - Odkręć przejściówkę - polecił łapiąc dziewczynę za ręce w ostatniej chwili - Chcesz się poparzyć? W rękawiczkach - poważnie i z obawą odsunął dłonie Rey od źródła awarii - Dasz sobie radę wariatko, a jak nie to spotkamy się po tej stronie - szepnął do ucha ukochanej i zanim zdążyła wyrazić swój sprzeciw, rozmył się w powietrzu.
CZYTASZ
Twoja Ostatnia Wizja •• Reylo
FanfictionNajwyższy Porządek przestał istnieć, a galaktyka jeszcze nie przestała świętować śmierci Imperatora. Młoda Rey zaczyna nowe życie i zamierza szkolić młodzików. Jednak jak sobie poradzi po stracie największej i jedynej miłości jej życia - Bena Solo...