50. *speszjal#2*

1.8K 173 224
                                    

Z dedykacją dla tej jednej „cichej osoby, która nie udziela się w komentarzach", ale była gotowa złamać tą regułę, by bronić swojego shipu
P.S.
Do innych kochanych czytelników z wizją różniącą się od mojej: Spokojnie, jeszcze masa innych shipów dostanie swoją szansę ;))

Adam Mickiewicz utworzył konwersację
Adam Mickiewicz dodał użytkownika: Juliusz Słowacki

Adam Mickiewicz: SŁUCHAJ SŁOWACKI

Adam Mickiewicz: JEŚLI ZROBISZ COŚ GŁUPIEGO

Adam Mickiewicz: TO OBIECUJĘ, ŻE CI NIE WYBACZĘ

Adam Mickiewicz: Nie no, serio

Adam Mickiewicz: Nie rób niczego głupiego

Adam Mickiewicz: OK?

Adam Mickiewicz: Żartowałem tylko, co nie...

Adam Mickiewicz: Powinniśmy to przedyskutować

Adam Mickiewicz: Proszę odpisz

Adam Mickiewicz: Albo jak chcesz, nie odpisuj, wszystko mi jedno

***

Adam wściekły wyłączył telefon i schował go do kieszeni bluzy. Przez okno samochodu był już w stanie zobaczyć ogromny budynek lotniska i parking rojący się od samochodów z francuskimi rejestracjami. Coraz bardziej się denerwował. Plan rozmowy ze Słowackim, który układał przez ostatnią godzinę jazdy, nagle wydał mu się niebywale absurdalny. A co jeśli on w ogóle nie będzie chciał gadać? Przecież było oczywistym, z czyjego powodu Juliusz chciał przedwcześnie wracać do domu. Co takiego Mickiewicz mógł powiedzieć, żeby odwieść młodszego bruneta od wyjazdu? Nie mógł pozbyć się obaw, że swoją bezsensowną paplaniną utwierdzi chłopaka w podjętej decyzji i już nigdy w życiu go nie ujrzy. To znaczy, że umrze samotnie, a Julek nawet nie przyjdzie na jego pogrzeb.

Wizje Cypriana wybierającego Adamowi trumnę, przerwało gwałtowne hamowanie w wykonaniu Szekspira. Mickiewicz nie wiedział skąd William wytrzasnął pojazd, ale nie zadawał zbędnych pytań. Wciąż był zdziwiony tym, że Anglik mu pomaga, skoro nie było tajemnicą, że dołożył swoje trzy grosze do tego całego spisku. Mimo że Adam nie rozumiał do końca jego intencji, to bezinteresowność Szekspira zrobiła na nim ogromne wrażenie. Szczególnie, że dzięki podwózce miał jakąkolwiek szansę zdążyć dotrzeć na lotnisko przed planowaną godziną odlotu. Zdziwiło go tylko, że kiedy zostało kilka metrów do głównego wejścia, William zaczął powoli zdejmować nogę z pedału gazu.

- Co ty robisz, nie mamy przecież czasu! - rzucił z wyrzutem Mickiewicz, kiedy pojazd zatrzymał się całkiem.

- Nie wjadę tam, too many people - odparł Anglik i sfrustrowany puścił kierownicę wypożyczonego samochodu.

Adam bez wahania zaczął odpinać pasy, po czym złapał za klamkę drzwi. Nie był skory do poddania się w takim momencie, tuż przed wejściem do jaskini lwa. Musiał powiedzieć Słowackiemu jakim był idiotą, że pozwolił mu na myśli o wyjeździe i że skłamał, mówiąc, że młodszemu nie pasuje do oczu róż. Pasował. I to na dodatek cholernie dobrze! Mickiewicz zamierzał już wysiadać, ale Szekspir złapał go za rękaw bluzy. Wystraszył się, że tak naprawdę William wciąż trzyma z Henrykiem i to kolejny etap ich chorej gry.

- Tell him, że ja tylko chciałem... - zaczął Szekspir, szukając odpowiednich słów.

Mickiewiczowi kamień spadł z serca, doskonale wiedział co William chciał powiedzieć. Położył mu rękę na ramieniu i z bladym uśmiechem kiwnął głową. Nigdy nie zapomni tego, że w trudnej sytuacji uzyskał od niego pomoc. Adam był pewien, że nie przepuści okazji, by się odwdzięczyć. Może zadedykuje mu jakiś dramat? Taki o zjawiskach paranormalnych, doskonale pokręcony, żeby pasował do Szekspira, o i... Mickiewicz zdał sobie sprawę, że to nie było odpowiednie miejsce i czas na takie rozmyślania.

𝐬𝐭𝐫𝐚𝐳̇𝐧𝐢𝐜𝐲 𝐫𝐨𝐦𝐚𝐧𝐭𝐲𝐳𝐦𝐮 𝐯𝐨𝐥. 𝟐 | polski romantyzm chat auOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz