22.

1.1K 45 12
                                    

Po kilku dniach leżenia w szpitalu byłam w stanie samodzielnie usiąść. Sukces, chociaż nie cieszyło mnie to w ogóle. Znienawidzona przeze mnie gadatliwa pielęgniarka była zachwycona moim wyczynem. Nie miałam nic uszkodzonego. Powinnam być zadowolona. Tyle że ciężko było się cieszyć ze swoje porażki. Nie powinno mnie tutaj być. Wątpiłam, czy docenię jeszcze kiedyś swoje życie. Nie miałam w nim żadnego celu. Niczego, na czym by mi zależało. Nie będę szukać kogoś, kto by mnie pokochał. Już doskonale wiedziałam, że związek wiązał się z cierpieniem. Nie zniosłabym kolejnej straty. Będę sama czekać cierpliwie na swój koniec i nadal będę igrać ze śmiercią. Może za jakiś czas znajdę w sobie siłę, żeby podjąć kolejną próbę samobójczą. Tyle że tym razem musiałam mieć pewność, że się uda.

– Jeszcze trochę, a będziesz mogła wstać. - Uśmiechnęła się. – Na początku ci w tym pomogę.

I dobrze, bo miałam już dość leżenia całymi dniami, gapiąc się w paskudne szpitalne ściany. Dlaczego nikt jeszcze nie wpadł na pomysł, żeby przemalować je na jakiś ładniejszy kolor niż biały? Niektórzy ludzie spędzali w szpitalach dużo czasu i byłam pewna, że mieli dość patrzeć na przygnębiające ściany. Trochę koloru na oddziale nikomu by nie zaszkodziło. Mogliby, chociaż coś na namalować i byłoby nico lepiej, ale chyba nikomu nie zależało na dobrym samopoczuciu pacjentów.

Wczoraj zdobyłam się na odwagę i powiedziałam Brandonowi, dlaczego próbowałam się zabić. Musiałam to w końcu z siebie wyrzucić. Chociaż nie powiedziałabym, że było mi łatwiej po wyznaniu prawdy. Myślałam, że Brandon chociaż trochę mnie zrozumie. Wspomniałam nawet, że mogłam spróbować zrobić to jeszcze raz. Nie chciałam go już dłużej okłamywać. Powinien wymazać mnie ze swojego życia. Po moich słowach wyszedł z sali wściekły i nie wrócił. Spodziewałam się takiej reakcji. Może to i lepiej. W końcu zdał sobie sprawę, że nie warto tracić na mnie czasu. Nie zasłużyłam na jego przyjaźń. Nie zasłużyłam na nic, a mimo wszystko nadal cierpiałam. Nie pozbyłam się koszmarów, które męczyły mnie od dawna, chociaż w szpitalu dostawałam leki na sen, ale po wyjściu stąd będę musiała radzić sobie sama.

– Nie potrafisz docenić swojego życia!

Ledwo otworzyłam oczy, a usłyszałam krzyk przyjaciela. Tylko po to tutaj wrócił? Myślałam, że zniknął z mojego życia na zawsze. Nie powinien marnować czasu. Do mnie i tak nic nie dotrze. Nic nie sprawi, że odnajdę sens życia. Nie chciałam wrzasków Brandona. Nie miałam w swoim marnym życiu nic. Nic, na czym by mi zależało. Dlaczego nie potrafił tego zrozumieć?!

– Brandon – powiedziałam ledwie słyszalnie – Nie chcę.

– Przestań pierdolić! - Stanął przede mną. Gdyby mógł, pewnie by mną potrząsnął. – Kurwa, musisz żyć!

– Ile jeszcze? - Spojrzałam na niego. – Ile jeszcze będę się męczyć?

– Proszę przestać krzyczeć. - Do sali wpadła pielęgniarka, żeby zwrócić mu uwagę.

– To przetłumacz jej, że musi docenić to popierdolone życie! – nie mówił ani trochę ciszej, nikt nie był go w stanie go powstrzymać. – Niech zrobi to dla syna, którego straciła. Ktoś musi zadbać o jego grób, o wspomnienie o nim! Suzie jak nie ty to kto?! Chcesz, żeby był tylko kolejnym nieznanym dla nikogo grobem na cmentarzu? - Patrzył na mnie wściekły. – Naprawdę uważasz, że zmarli nie zasługują na żadną pamięć? To po co, co miesiąc chodzisz na grób Liama?! Po co do cholery?! Przecież twoje łażenie tam nic nie daje!

Pielęgniarka chyba dopiero teraz zdała sobie sprawę, co się działo w moim życiu, że doprowadziłam się do takiego stanu. Oby to sprawiło, że przestanie do mnie gadać przy następnych wizytach. Gorzej, jeśli będzie udawać współczucie i zrozumienie. Nikt nie był w stanie mnie zrozumieć. Nikt poza osobami, które również przeżyły tragedię i straciły swoje dziecko. Wszystkim innym tylko wydawało się, że wiedzieli, co czułam, z czym musiałam się mierzyć każdego pieprzonego dnia.

Zostań ze mną (Seria Długa Droga Tom II) [ ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz