2.

2K 55 0
                                    

Gdy wzięłam synka na ręce, czułam się dziwnie, ale nie nieswojo. Wydawało mi się to naturalne, mimo że nigdy wcześniej nie trzymałam na rękach niemowlaka. Byłam szczęśliwa, ale nadal obawiałam się, jaką będę matką. Nie uważałam, że mogłabym przekazać temu dziecku coś dobrego. Moi rodzice nie byli przykładem, który chciałabym naśladować.

Wiedziałam już, kiedy karmić malucha i go przebrać. Zazwyczaj sygnalizował swoje potrzeby płaczem, ale nie robił tego często. Starałam się przewidzieć, kiedy byłam mu potrzebna. Od pielęgniarek dowiedziałam się, że mój syn był najgrzeczniejszy na oddziale. Niemożliwe.

– Nie wiem jakim cudem, ale twój syn jest podobno najgrzeczniejszy tutaj – odezwałam się, gdy tylko ujrzałam Jasona.

Ulżyło mi, że wrócił, bo potrzebowałam jego wsparcia. Nie opuszczał nas na długo. Zapewne załatwił sobie kilka dni wolnego na opiekowanie się mną i dzieckiem po powrocie do domu. Nie ukrywałam, że liczyłam na niego. Wiedziałam, że będzie lepszym rodzicem ode mnie.

– Oczywiste. - Pocałował go w główkę.

– Może czas najwyższy dać mu jakieś imię?

Nie rozmawialiśmy na ten temat, gdy byłam w ciąży. Wtedy unikałam każdego tematu o dziecku i porodzie, ale musieliśmy wybrać w końcu imię dla synka. Minęło pięć dni, a on nadal był bezimienny. Już nie wiedziałam jak do niego mówić. Maluch i maleństwo przestało mi się podobać.

Zostaliśmy w szpitalu nieco dłużej, niż powinniśmy. Podejrzewałam, że to przez moje problemy przy porodzie. Chociaż po kilku dniach nie odczuwałam już bólu. Jednak to nie sprawiło, że zapomnę. Nie wiedziałam, dlaczego musieliśmy jeszcze zostać, ale chyba nic złego się nie działo, skoro Reid nie wyglądał na zaniepokojonego. Nie byłby spokojny, gdyby jego dziecku coś groziło.

Obawiałam się swojej zazdrości o Reida, że będzie wolał dziecko niż mnie, że przestanę być dla niego atrakcyjna po porodzie. Moje ciało się zmieniło. Nie wiedziałam jeszcze w jakim stopniu, bo postanowiłam sobie, że obejrzę je dokładnie dopiero po powrocie do domu. Na pewno ciężko będzie mi wrócić do swojej dawnej figury.

– Co proponujesz? - Spojrzał na mnie.

Nie miałam w ogóle pomysłu. Wybór imienia był odpowiedzialnym zadaniem, a ja w ogóle nie byłam odpowiedzialna. Co, jeśli synek kiedyś znienawidzi imię, które dla niego wybiorę? Może Jason miał jakiś pomysł.

– Nie wiem. - Wzruszyłam ramionami.

– Ron?

W życiu. Nigdy nie podobało mi się to imię bez żadnego konkretnego powodu.

– Nie ma mowy – zaprotestowałam od razu.

– Ryan?

Lepiej, ale wciąż mi nie pasowało. Nie było w nim nic wyjątkowego. Chciałam dać swojemu dziecku, chociaż dobre imię. Tak na lepszy początek. Nie chciałabym, żeby naśmiewali się później z niego w szkole.

– Nie.

– Wysil się. Moje propozycje ci się nie podobają. - Westchnął.

– Chyba nie chcesz, żeby jego imię zaczynało się na J? - Zmarszczyłam brwi, bo podejrzewałam, że celowo podrzucał gorsze imiona.

Jego matka musiała mieć niezłego fioła na tym punkcie. W tamtej chwili zastanowiło mnie jak ona i ojciec Jasona mieli na imię. Może ich też zaczynały się na tę samą literę i stąd pewnie pomysł, żeby nazwać dzieci na literę J.

– Możemy kontynuować tradycję. - Uśmiechnął się.

– Ku uciesze twojej matki? Nie ma mowy.

Zostań ze mną (Seria Długa Droga Tom II) [ ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz