3.

1.8K 51 8
                                    

Nie mogłam się pozbierać po tym, co się stało. Chciałam, żeby to był sen, okropny koszmar, z którego mogłabym się wybudzić. Jednak powinnam się już nauczyć, że rzeczywistość bywała okrutna.

Jak mogliśmy nie zauważyć, że coś było nie tak? Żaden rodzic, przecież nie obawiał się wyjścia z domu. Zwykły spacer, nic nie zapowiadało, że zakończy się tragedią. Przez nas nasz synek nie żyje. Jason w stanie krytycznym trafił do szpitala, a ja jak zwykle wyszłam najlepiej. Dlaczego? Powinnam zginąć na miejscu, nie on!

Byłam okropną matką. Mimo że na początku nie chciałam dziecka, to po porodzie bardzo się starałam. Po wyjściu do domu nie spuszczałam malca z oczu nawet na chwilę. No, chyba że spał wtedy mogłam odpoczywać.

– Co z moim narzeczonym? - Dopadłam na korytarzu lekarza, który właśnie wyszedł z czyjejś sali.

Wyglądał na zmęczonego. Pewnie też bym była po całonocnym dyżurze. Nie byliśmy jedynymi pacjentami tego dnia. Jednak nie współczułam mu na tyle, żeby pozwolić odejść i nadal żyć w nieświadomości.

– Powinna Pani leżeć. - Spojrzał na mnie, marszcząc brwi. – Gdzie kroplówka?

– Odpięłam ją.

Gdyby trzeba było, mogłabym ją nawet wyszarpać. Tyle razy już trafiałam do szpitala, że nauczyłam się wyciągnąć ją bez zrobienia niepotrzebnych szkód.

– Proszę wrócić do sali. - Poprowadził mnie.

– Co z Jasonem Reidem? Niech mi Pan coś powie – błagałam.

Ponownie podpiął mi kroplówkę. Nie protestowałam. Nigdzie nie było pielęgniarki, która powinna to zrobić i pilnować mnie, żebym nie wstawała. Podejrzewałam, że był zły z tego powodu.

– Pani pomyśli przez chwilę o sobie? - Spojrzał na mnie.

Nie musiałam. Żyłam i czułam się dobrze. To nie mną powinni się martwić. Właściwie to nie sądziłam, że kilka wielkich siniaków na ciele sprawiło, że nie powinno się opuszczać szpitalnej sali. Przecież byłam w stanie się poruszać. Co prawda sprawiało mi to trochę bólu, ale lekceważyłam go. Musiałam wiedzieć, w jakim stanie był Jason. Tylko to mogło mnie chociaż trochę uspokoić.

– Nie zamierzam. Straciłam synka. - Zaczęłam płakać. – Nie mogę stracić też jego. Dlaczego kolejny raz ja muszę przeżyć?

Bez Jasona nie dam sobie rady. Wierzyłam, że razem jakoś uda nam się przeżyć tę tragedię. On był silny. Nie brałam tylko pod uwagę, że mógł mnie już nie chcieć. Jeśli obwiniał mnie o śmierć naszego dziecka, chciałam usłyszeć to od niego. Tylko wtedy będę mogła od niego odejść.

– Proszę się uspokoić.

– Powie mi Pan, co z nim?

– Walczy o życie. Wprowadziliśmy go w stan śpiączki. Gdybyśmy tego nie zrobili, cały czas czułby ból. To dla jego dobra.

– Czy wyjdzie z tego? – spytałam drżącym głosem.

– Obserwujemy pracę mózgu. Na razie wszystko jest pod kontrolą. Musimy również brać pod uwagę powikłania pooperacyjne. Rany wewnętrzne były rozległe. Czeka go jeszcze kilka operacji, które teraz były niemożliwe. Obserwujemy go Przykro mi, że nie możemy zrobić nic więcej.

Załamałam się. Mój synek nie żył, a mogłam jeszcze stracić Jasona. Nikt nie dał mi pewności, że z tego wyjdzie. Chciałam zamienić się z nim miejscem.

– Dziękuję – powiedziałam słabo, kładąc się na łóżku.

– Zrobimy co w naszej mocy.

Zostań ze mną (Seria Długa Droga Tom II) [ ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz