☆ 03. Mamusia.

4.3K 390 25
                                    


Byłam bardzo szczęśliwa, gdy uświadomiłam sobie, że czeka mnie tylko jedna lekcja i mogę wracać do domu. Ten dzień był bardzo męczący. Miałam dwa ważne sprawdziany i kartkówkę. Byłam w ostatniej klasie liceum i każda ocena miała dla mnie wielką wagę.

Jednak, gdy przypomniałam sobie, że ostatnią lekcją ma być Wychowanie do życia seksualnego cała moja radość uciekła gdzieś daleko. Miałam już po dziurki w nosie tych pieprzonych lekcji. Uwaga news! Pan Travis zainwestował w nowy dres. Teraz ma czerwony, też ortalionowy. Szczerze mówiąc to wolałam już ten niebieski. Ta czerwień mnie przeraża.

Z westchnieniem usiadłam na krześle. Luke już był w klasie. Przyszło jeszcze kilkoro uczniów i zadzwonił dzwonek. Równo z nim do sami wszedł nauczyciel. Na tę lekcję lepiej się nie spóźniać. Wiem z autopsji...

- Dobrze - jak zwykle zaczął tymi słowami. - Dziś będą zabezpieczenia. Najpierw trochę teorii żebyście wiedzieli co kupować. Kondomy - 90% skuteczności. Są dostępne wszędzie. Tabletki antykoncepcyjne - 99% skuteczności. Wasze panie muszą iść do ginekologa, aby takie coś zakupić. No i przerwany stosunek. Najlepsze, najskuteczniejsze, ale nie każdy ogier będzie wiedział kiedy przerwać. Jakieś pytania? - rozejrzał się po klasie. Nikt nic nie powiedział. - Teraz przechodzimy do teorii.

Ze swojego równie czerwonego i ortalionowego plecaka wyciągnął banany. Moja mina od razu zbladła. Na każdy stolik położył jeden. Po chwili obok niego znalazła się paczuszka z prezerwatywą. Uniosłam brwi. Nie miałam zamiaru zabezpieczać bananów. Po cholerę? Żeby banan-pani nie zaszedł w ciążę? To niedorzeczne!

- A teraz nakładacie kondomy na banana - powiedział nauczyciel. - Musicie się tego nauczyć, żeby wam czasem nie pękła gumka, jak przyjdzie co do czego. O ile przyjdzie, bo wątpię że niektórzy z was znajdą się w takiej sytuacji i że ta wiedza będzie wam do czegoś potrzebna.

W sali zapanował gwar. Każda osoba nakładała gumkę na banana. Travis stał przy każdym i sprawdzał jak to robi, a potem wpisywał za to oceny. Według mnie to było naprawdę żałosne, ale nie chciałam się z nim kłócić, bo to by się źle skończyło. 

Nadeszła nasza kolej. Luke bez problemu wykonał zadanie. Ze mną nie było tak dobrze. Gdy nakładałam gumkę na banana to dziadostwo pękło! Nawet nie wiedziałam kiedy to się stało!

- Cholera! - warknęłam zła.

- Jak za kilka miesięcy będziesz miała brzuch to też powiesz "cholera" - burknął nauczyciel. - Jeden. Do poprawy!

Nie wierzyłam własnym uszom. Ten idiota to powiedział?! Czułam się taka upokorzona. Wszyscy to słyszeli. A najgorsze były słowa Luke'a na koniec:

- Popróbujemy razem i dojdziesz do wprawy - wymruczał mi do ucha jednocześnie przygryzając jego płatek.

Uświadomiłam sobie jedną bardzo ważną rzecz. Miałam już prawie dziewiętnaście lat. Chłopaka, który też miał prawie dziewiętnaście lat. On chciał ode mnie tego? Ale czy ja byłam gotowa, aby tracić dziewictwo? Ani trochę.

Do końca lekcji siedziałam jak na szpilkach. Gdy zadzwonił dzwonek wybiegłam z klasy jak oparzona, nawet nie odwracając się w stronę Luke'a, który mnie wołał. Tak, zwiałam i byłam tchórzem.

Chyba pierwszy raz wielbiłam chwilę, w której wróciłam do domu. Trzasnęłam drzwiami chcąc chociaż trochę wyładować swoją złość.

- Co się stało? - z kuchni wyszła zaniepokojona mama.

- Nic - odparłam nonszalancko wzruszając ramionami. - Gumka pękła i zaszłam w ciążę. Dzień jak co dzień.

Mama otworzyła szeroko oczy, a jej szczęka dosłownie opadła w dół. Zostawiłam ją w takim stanie i poszłam do swojego pokoju. Po chwili usłyszałam krzyk z dołu:

- Skylar Anne Woods! Do mnie! Natychmiast!

Hmm... Czyżbym przesadziła?


BTW ☆ l.h ✓Where stories live. Discover now