☆ 09. Stołówkowe incydenty.

4.2K 356 12
                                    


Te nasze stołówkowe incydenty stały się już rutyną. Nie wiedziałam dlaczego akurat tam działy się wszystkie przełomowe rzeczy w naszym życiu. Może to ta atmosfera i zapach spalonego tłuszczu? Jakoś w tamtym pomieszczeniu najlepiej się rozmawia i rozwiązuje wszystkie kłopoty życiowe.

Siedzieliśmy wszyscy przy stole. Oczywiście dziwna Mary od pewnego czasu jadała z nami. Siedziała na krzesełku koło Caluma i wpatrywała się w niego jak w obrazek. Biedny chłopak nawet nie mógł zjeść lunchu, bo był tak zestresowany. Ja, na jego miejscu porozmawiałabym z nią. Może wtedy udałoby się im coś wytłumaczyć i dziewczyna wreszcie dałaby sobie z nim spokój.

- Nie no! Ja tego już dłużej nie wytrzymam - no i Calum pękł. - Mary! Do kuryw nędzy idź stąd!

Dziewczyna zrobiła wielkie oczy. Na pewno nie spodziewała się takiego obrotu spraw. Ba! Nikt się nie spodziewał. Mary złapała swój plecak i wybiegła ze stołówki. Było mi jej szkoda, ale jednocześnie wiedziałam, że Calum też miał jej dość.Ile można wytrzymywać takie coś, prawda?

Nagle w głowie zaświtał mi wspaniały pomysł. Uśmiechnęłam się przebiegle i mrugnęłam do Cece. Dziewczyna zmarszczyła brwi, ale obserwowała co robię. Wstałam z krzesła i powoli wyszłam z pomieszczenia. Tak jak się spodziewałam przyjaciółka poszła w moje ślady. Dopiero będąc na korytarzu zaczęłam biec. To było oczywiste, że znalazłyśmy Mary w damskiej łazience całą zapłakaną.

- Zostawcie mnie! - warknęła.

- Mary! Mam pomysł. Musisz nam całkowicie zaufać, ok? - zaczęłam mówić.

- Co wy ode mnie chcecie? - fuknęła zła.

- Chcemy pomóc. Wchodzisz w to? Nie masz już nic do stracenia - rzekła Cece, nonszalancko wzruszając ramionami.

Dziewczyna chwilę analizowała nasze słowa, ale zrozumiała, że mamy rację. Po chwili wstała z podłogi i podała nam dłonie. Zgodziła się. Złapałyśmy ją pod ramię i z wielkim uśmiechem wyszłyśmy z toalety. Urwałyśmy się z ostatniej lekcji i poszłyśmy do centrum handlowego.

Dobrze, że Mary nam w pełni zaufała i nie sprzeciwiała się na nic. Najpierw zaliczyłyśmy wizytę u fryzjera. Okazuje się, że pod tym koczkiem kryły się naprawdę ładne i długie włoski! Potem kosmetyczka. Trzeba było jej zrobić z tuzin maseczek, aby skóra twarzy wyglądała w miarę znośnie. Dobrze, że kosmetyczki potrafią czynić cuda! Następnie poszłyśmy zakupić soczewki kontaktowe. Wreszcie mogłyśmy wywalić te ohydne szkła.

Najlepszym momentem były zakupy. Która dziewczyna nie kocha chodzić po sklepach? Mary! Musiałyśmy ją zaciągać do każdego sklepu i wpychać do przebieralni ze stosikiem ubrań! To było okropne! Trzeba było wymienić jej caluteńką szafę. W końcu te babcine sweterki miały wylądować w koszu. Na szczęście okazało się, że Mary ma całkiem bogatych rodziców i własną kartę kredytową. Gdyby nie to, to nie udałoby nam się kupić nawet połowy tych rzeczy.

Powiem wam tak: Po naszej małej przemianie Nowa Mary wcale nie przypomina tej starej Mary. Calum będzie żałował, że ją zostawił. Oj bardzo!

BTW ☆ l.h ✓Where stories live. Discover now