☆ 06. Powód do radości.

3.9K 345 28
                                    


Wstałam rano wcześniej niż zwykle. Nie wiedziałam jaki był tego powód, szczególnie że to była sobota, a ja o 8 rano już na nogach! Nadal w piżamie postanowiłam zejść na dół i zjeść coś na śniadanie, gdyż mój pusty żołądek dawał o sobie znać.

Będąc na schodach, usłyszałam śmiech mamy. Zmarszczyłam brwi. Nie rozumiałam powodu jej radości. Kto miał dobry humor o 7 rano?! 

Na początku myślałam, że może ktoś ją odwiedził, ale nie słyszałam drugiego głosu. Po chwili zrozumiałam, że rodzicielka rozmawia przez telefon. Wiem, że to było średnie, ale stanęłam na ostatnim stopniu i słuchałam jej rozmowy, próbując jak najwięcej zrozumieć.

- Tak... Masz całkowitą rację! - znów się zaśmiała. - Nawet tak nie mów! Na razie nie może się dowiedzieć! Dobrze... O dziewiętnastej? Nie, nie zauważy... Najwyżej powiem, że idę na babski wieczór... To do zobaczenia!

Okej. To było dziwne. Nie zauważy? Kto i co?! W sensie, że ja miałam czegoś nie zauważyć? Wtedy zdałam sobie sprawę, że Cece miała racje, jak zwykle zresztą. Mamusia coś przede mną ukrywała. Postanowiłam nie dać znać, że coś usłyszałam, co było nieprzeznaczone do moich uszu. Spokojnie weszłam do kuchni. Mama była odwrócona do mnie tyłem. Postanowiłam sprawdzić jej reakcję.

- Cześć, mamuś!

Z daleka było widać, że podskoczyła ze strachu. Powoli odwróciła się do mnie przywdziewając na twarz sztuczny uśmiech. Poprawiła swoje włosy - nerwowy tik, który odziedziczyłam po niej. Popatrzyła na mnie nieufnie, aż poczułam się jak intruz we własnym domu! Po chwili rzekła przesłodzonym tonem:

- Cześć, córuś! Już wstałaś?

- Tak, jakoś nie mogłam spać... Ktoś hałasował... - zmrużyłam oczy, wpatrując się w nią.

Nie odezwała się. Zrobiłam sobie śniadanie i czym prędzej wybiegłam z kuchni. Przebrałam się w jakieś spodnie dresowe i koszulkę. Wzięłam telefon i wyszłam z domu. Musiałam iść do Cece i z nią pogadać. Po chwili już siedziałam na fotelu w jej pokoju.

- Cece, ona coś przede mną ukrywa - zaczęłam szybko. Nie obchodziło mnie nawet to, że obudziłam brunetkę. - Dziś rozmawiała z kimś. Umówiła się na spotkanie o dziewiętnastej! Nawet powiedziała, że na pewno nie zauważy! Ale kto?! Oczywiście, że mówiła o mnie!

- Sky, chyba nadszedł ten czas, w którym będziesz miała nowego tatusia - wymamrotała sennie.

Na jej słowa otworzyłam szeroko oczy. Nie pomyślałam o tym. Nie mogłam uwierzyć, że mama może znaleźć sobie jakiegoś faceta! To prawda, że była młoda i nadal wyglądała dobrze, ale nie mogłam sobie wyobrazić jej w ramionach jakiegoś mężczyzny. Zawsze byłyśmy tylko my dwie. Nikt więcej.

- O boże! - zakryłam sobie usta dłonią. - Cece, ty masz rację! Myślisz, że ona mi o tym kiedyś powie, czy będzie go zawsze ukrywała?

- Tak, Sky. A gdy otworzysz szafę to wypadnie z niej pan X - rzekła z ironią.  - Zastanów się. Jej na pewno będzie zależeć na tym żebyś go poznała i polubiła. Kiedyś przyprowadzi ci do domu nowego tatusia na kolację.

- Ale ja nie chcę - jęknęłam jak mała dziewczynka, której ktoś zabrał lizaka. I rzeczywiście się tak czułam. Nie chciałam, by jakiś gościu zabierał mi mamę!

BTW ☆ l.h ✓Where stories live. Discover now