DWA LATA PÓŹNIEJ.
Zapinam walizkę i ruszam do odprawy bagażowej. Serce mi wali, jak oszalałe. Za godzinę bedę w Miami i spotkam się z Lucy po dwóch latach rozłąki. Oczywiście rozmawiałyśmy na różnych portalach, ale bardzo za nią teskniłam i jej twarz w monitorze nie wystarczała mi. Rozstałyśmy się, ale w przyjaznych i dobrych relacjach. Nie kłóciłyśmy, po prostu porozmawiałyśmy, co było dla mnie dziwne znając jej wybuchowy charakter. Nie zebrałam sie na powiedzenie jej całej prawdy. Wie tylko o tym, że darzę Camilę uczuciem. Wiem, że będzie czekała na mnie na lotnisku razem z Normani, Ally i Dinah. Camila opuściła miasto i ślad po niej zaginął. Nieoficjalnie wiem, że jest gdzieś w Północnej części kraju. Jej matka wysłała mi kartkę świąteczną, w której napisała o tym, że mały Joe poznaje świat. Nie mogę się doczekać aby zobaczyć dziewczyny i je uściskać.
Gdy wychodzę z bramek od razu je zauważam. Stoją i wypatrują mnie. Wszystkie mają na sobie okulary przeciwsłoneczne. Pogoda w Miami jest upalna, ściągam kurtkę, którą ubrałam na siebie aby mój bagaż był lżejszy i wołam je a one piszczą. Ludzie w około skupiają na nich swoją uwagę a ja śmieje się.
- Aaa! Kochana! - rzucają się na mnie przygniatając mnie.
- Udusicie mnie. - skomle z uśmiechem.
- Jak Orlando? Idziemy na plażę? Wyrwijmy się. Na ile zostajesz? - potok pytań pada z ich ust na przemian.
- Zawioze rzeczy do hotelu i możemy skoczyć na plażę i drinka. - mówię im. - Tylko na weekend.
- Lecimy, patrz jaką kupiłam sobie brykę! - chwali się Dinah pokazując mi swoje duże czerwone auto.
- Wysłałaś mi piętnaście zdjęć pięć minut po zakupie.
- Na żywo!! Patrz, jakie cacko. - śmieję się z Dinah i jestem szczęśliwa, że znów mogłam je wszystkie spotkać.
Leże na plaży i patrzę, jak dziewczyny grają w piłkę plażową z chłopakami, których właśnie poznały. Lucy dosiada się do mnie i stuka w mój drink z palemką.
- Jak tam? - pyta.
- Świetnie. - odpowiadam.
- Muszę Ci o czymś powiedzieć. - przechodzi na poważny ton, dlatego podnoszę się do przysiadu. Słońce pali moje ramiona.
- Chcę tylko Ci powiedzieć.... ale nie miej mi tego za złe. Nie było Cię dwa lata. Spotykam się z kimś i nie powiedziałam o tym, gdy rozmawiałyśmy na Skypie. Przepraszam, po prostu.. - unoszę palec aby ją uciszyć.
- Okej. Cieszę się, że jesteś szczęśliwa. Nie musiałaś na mnie czekać ani nic z tych rzeczy. Nie martw się tym lepiej opowiedz, kto to jest? - uśmiecham się. Czuję mały zawód. Nie sądziłam, że kogoś ma.
- Oh, okej. Ma na imię.... Tyron! - mówi a ja przez chwilę niedowierzam.
- Chyba żartujesz?! - wydzieram się w szoku po czym wybucham śmiechem. Oni po prostu są, jak woda i ogień. Wizja ich razem nie pasuje w mojej głowie.
- Wyjechałaś a on pojawił się obok. Pocieszał mnie, gdy byłam trochę przybita. - tłumaczy.
- Dawno go nie widziałam. Gdzie on jest? Niech przyjedzie. - mówię jej a ona uśmiecha się.
- Okej, to zaproszę wszystkich.
- Wszystkich to znaczy? - pytam.
- Nie martw się. Camili nie ma w mieście. - imformuje mnie, jakby czytała w moich myślach.
- Dobra. - mówię.
Impreza na plaży zamienia się w ognisko nieopodal plaży. Kilku chłopaków poznanych dziesiejszego dnia ma rozbite namioty, dlatego zaprosili nas na grilla. Tyron pojawia się, dlatego przytulam go i wdaję się z nim w rozmowę. Nie sądziłam, że mógłby być z Lucy. Czuję się dziwnie, gdy pod moją skórą wrze zazdrość.

CZYTASZ
fascination camren pl (gp)
Fiction généraleLauren jest zafascynowana Camilą od kiedy pamięta. Gdy z czasem lepiej poznaje dziewczynę dowiaduje się, że ciągle idealizowała ją na potrzebę własnych uczuć.