Oddycham głęboko, kiedy Normani otwiera mi drzwi z szerokim uśmiechem. W środku domu jest na prawdę dużo osób. Omiatam ich wzrokiem i stwierdzam, że kilka z nich znam. Normani zaprowadza mnie do stołu, gdzie siedzi Camila, Matthew, Ally i Dinah.
- Cześć wszystkim. - szczerze się do Dinah i przytulam ją sķładając jej życzenia.
- Dziękuję za prezent! Siadaj, rozgość się. - odpowiada dziewczyna.
Na stole jest szkocka, przekąski i duża ilośc kubków i kieliszków. Czuję się, jak za studenckich czasów. Dziewczyna usadawia mnie koło Camili i nie mam pojęcia dlaczego, ale mam wrażenie, że robi to specjalnie. Kątem oka zerkam na brunetkę, ale ona udaję jakbym nie istniała. Patrzę na Matta, który zerka na swoją ukochaną ze smutnym wyrazem twarzy. Kapryśna, cholernie kapryśna. To przychodzi mi do głowu, gdy widzę, jak się zachowuje. To jest jej wada. Uświadomienie sobie jej złej strony sprawia, że nadal nie mam ochoty się do niej odzywać. Postanawiam się nią nie przejmować i zabawiać Dinah, w końcu to jej wielki dzień.
Po kilkunastu drinkach robi mi się niedobrze, wychodzę na zewnątrz i widzę z daleka Camile, która rozmawia z Ally. Wybucham śmiechem przypominając sobie, że Matthew obiecał nie wychodzić nam w drogę przez cały wieczór. Nie to, że pokazuje swoje humorki to jeszcze Ally musi się nad nią litować, gdzie mogłaby ten czas ze swoim chłopakiem. Moje myśli mnie zaskakują, ale staram się je wygłuszyć popijając piwo. Czuję się głupio, poniekąd. Gdybym była trzeźwa, stałabym tam i płaszczyła się przed nią cały wieczór. To mi poprawia humor, ona cierpiąca.
Upijam się i ledwo potrafię zatańczyć nie chwiejąc się na boki, ale bawię się przy tym na prawdę dobrze. Ciągle się śmieje i zaczepiam innych. Lucy nagle pojawia się obok mnie. Prezentuje się świetnie w swoich związanych włosach i niebieskiej sukience. Zaskakuje samą siebie, kiedy owijam ręce wokół jej szyi. Jest trzeźwa i dzięki odzyskuje równowagę. Z głośników rozbrzmiewa moja ulubiona piosenka i nie myśląc dłużej przytulam dziewczynę. Kręcę biodrami, mogłabym powiedzieć, że w zmysłowy sposób, ale jestem zbyt pijana by być tego pewną. W oddali widzę Camilę siedzącą na kanapie. Przyłapuje ją na patrzeniu się w moją stronę. Wygląda świetnie. Uśmiecham się, ale dalej ma kamienny wyraz twarzy. Popija swojego drinka ciągle się na mnie gapiąc a ja robię jedną z najgłupszych rzeczy, bo kiedy kończy się piosenka wtapiam się w usta Lucy. Kątem oka dostrzegam, jak dziewczyna po prostu wstaje i zakłada swój płaszcz. Ona jest zazdrosna a uświadomienie sobie tego sprawia, że pędzę za nią na podjazd.
- Gdzie idziesz? - Lucy łapie mnie w ostatnim momencie. - Chodźmy na górę. - szepcze mi na ucho, ale udaje mi się jej wyrwać.
Na dworze jest zimno i ciemno. Dostrzegam taksówkę, dlatego pędzę do niej. Alkohol, który wypiłam daje we znaki, ponieważ potykam się i niemalże ląduje w śniegu. Wiatr wieje coraz bardziej a włosy plączą mi się i przyklejają do twarzy. Po kilku sekundach stoję na środku podjazdu i patrzę na odjeżdżającą taksówkę. Wzdycham zrezygnowana i wracam do budynku, moje nogi odmawiają posłuszeństwa z uwagi na temperaturę. Przepycham się przez ludzi, którzy palą papierosy na zewnątrz budynku po czym wpadam na małą postać. Zajmuje mi chwilę aby zrozumieć, że Camila wciąż tu jest.
- Nie pojechałaś taksówką? - bełkoczę w jej stronę.
- Nie a co? Chciałabyś, żeby już mnie tu nie było? - pyta strzepując papierosa. Palenie jest do niej takie nie podobne, w ogóle jej nie pasuje.
- Nie, myślałam że wyszłaś i pojechałaś. Cały wieczór nie bawisz się za dobrze więc nie chciałam Ci przeszkadzać. - wzruszam ramionami.
Picie alkoholu w jej towarzystwie daje mi odwagę o jakiej zawsze marzę. Mogłabym się pochylić i ją pocałować praktycznie się tym nie przejmując.

CZYTASZ
fascination camren pl (gp)
General FictionLauren jest zafascynowana Camilą od kiedy pamięta. Gdy z czasem lepiej poznaje dziewczynę dowiaduje się, że ciągle idealizowała ją na potrzebę własnych uczuć.