Camila's pov:Nigdy nikogo o nic nie błagałam. Zawsze udawało mi się zmanipulować, udawać, kręcić. Szło mi dobrze, ale nie sądziłam, że konsekwencje moich czynów napiętrzą się w tak krótkim czasie i tak bardzo szybkim tempie. Gdyby nie Lauren wciąż bym krzywdziła siebie i innych. Robię to tylko, dlatego że jest dla mnie ważna i zależy mi na niej bardziej niż mogłabym przypuszczać. Zaczęłam myśleć o niej w sposób, który nie powinnam już kilka lat temu. Podobała mi się pod każdym względem. Dobro, którym emanowała powalało mnie na kolana, jej nieśmiałość i wdzięk. Pewnego wieczoru wróciłam z imprezy i powiedziałam jej o moim rozstaniu z ówczesnym chłopakiem. Obiecałam sobie, że ją pocałuję i zobaczę, co zrobi, ale stchórzyłam a ona wydawała się taka odległa ode mnie. Zawsze mnie pocieszała, ale nigdy nie dała mi do zrozumienia, że lubi mnie, tak, jak ja to robię.
Gdy wyznała mi przeklęte "kocham cię" bedąc pijana w taksówce i gdy następnie pocałowała mnie w jej mieszkaniu wiedziałam, że przepadłam. Myślałam, że to minęło, że mam męża i kocham go. Nie chciałam dopuścić do siebie myśli, że to ona, że to zawsze była ona.
Alkohol potęgował moje głupie zachowanie. Sypiałam z nią a następnie unikałam. Byłam okropna i okropnie zazdrosna, mimo że ona nigdy nie była moja. Czasami zasypiałam wymyślając scenariusze, w których nasi partnerzy giną a my odnajdujemy do siebie drogę. W mojej głowie wydawało się to proste. Gdy dowiedziałam się o dziecku mój świat runął. Musiałam zostać z Mattem, dla dobra chłopca. Musiałam to wszystko porzucić, mimo tego, że byłam skłonna walczyć o Lauren.
Dzień, w którym zorientowałam się, że Jeo jest jej dzieckiem dał mi jednocześnie światło i mroczną odchłań, w którą wkroczyłam. Chciałam jej powiedzieć, chciałam wrzeszczeć, ale widziałam Lucy, która zakochała się w niej na zabój i widziałam Lauren, która smakuje spokojnego życia. Nie chciałam niszczyć wszystkiego na swojej drodze. Gdy Matthew się zorientował było coraz gorzej. Nie mógł na niego patrzeć a Joe nie rozumiał, dlaczego z miłego taty stał się takim oschłym obcym człowiekiem. Zniszczyłam relecje ze wszystkimi, ale chcę to naprawić i aby to zrobić muszę mieć jej stronę, ponieważ życie bez niej wydaje mi się bez sensem. Nie umiem opisać, jak bardzo ją kocham i jak szybko mogłabym oddać wszystko, co aktualnie posiadam w jej ręce. Ona nie wyobraża sobie ogromu moich uczuć wobec niej, ponieważ one nigdy nie zostały powiedziane na głos.
- Wiesz o tym, prawda? Wiesz, że cię kocham. - mój potok słów wypływa na powierzchnie. - Zawsze Cię kochałam, zawsze Lauren. Od momentu, w którym wylałaś kawę na moją bluzkę. Od wtedy ciągle zaprzątałaś moją głowę, ale byłam takim tchórzem... i ty też nim byłaś, ale ja byłam największym i zwodzącym. Nigdy nie chciałam Cię skrzywdzić, przepraszam. - wyznaję.
Jej wzrok na mnie jest nieodgadniony. Stoi na przeciwko i patrzy na mnie z góry analizując moje słowa.
- Wystraszyłam się ogromu tego uczucia! Nigdy w życiu nie czułam się taka podekscytowana na kogokolwiek odwiedziny. Stroiłam się przed lusterkiem godzinę abyś mnie dostrzegła. - wyznaję, mimo że jestem odrobinę zażenowana.
Widzę, jak wypuszcza powietrze z nosa i podchodzi do mnie bliżej. Nasze klatki piersiowe stykają się, czuję jak szybko bije jej serce i myślę, że ona czuje to samo. Księżyc daje poświatę na jej twarz, co dodaje jej uroku. Tak bardzo jak chcę ją pocałować, tak bardzo chcę aby coś powiedziała. Nie jestem w tym dobra.
- Nie chcę, żebyś patrzyła na mnie z nienawiścią w spojrzeniu. Chcę abyśmy spróbowały.... - nie kończę, bo jej delikatne usta przywierają do moich. Jej śmiały krok sprawia, że przytrzymuję się jej ciała aby nie upaść. Automatycznie zakładam ręce na jej karku i opieram nasze ciała o parapet. Wydaję się, jakbyśmy pocałowały się poraz pierwszy. Elektryczność przepływa przez całe moje ciało, gdy jej dłoń zakłada kosmyk moich włosów za ucho.
CZYTASZ
fascination camren pl (gp)
Genel KurguLauren jest zafascynowana Camilą od kiedy pamięta. Gdy z czasem lepiej poznaje dziewczynę dowiaduje się, że ciągle idealizowała ją na potrzebę własnych uczuć.