Siadam przy stole obok matki Camili oraz jej koleżanki Normani. Widzę, że para młoda siada na przeciwko stołu. Cieszę się, ponieważ widzę Camile w całej okazałości a jednocześnie czuję się źle, ponieważ całe życie sądziłam, że taki dzień, jak ten nigdy nie nadejdzie. Osoba, która jest dla mnie wszystkim, co mam właśnie przestaje być moim czymkolwiek. Gdybym miała w sobie odrobinę więcej odwagi aby powiedzieć jej o swoich uczuciach to może ta historia potoczyłaby się zupełnie inaczej.
W tle zaczyna lecieć muzyka a orkiestra, którą pomagałam zamówić rozkłada się na podeście sali. Skrzypka kilkoma ruchami wprawia nas w romantyczną atmosferę. Para młoda wchodzi na parkiet po swój pierwszy taniec w nowe życie. Spoglądam na Camile i nie mogę oderwać od niej wzrok, nawet wtedy, gdy Dinah klepię mnie w ramię abym zaczęła jej słuchać. Śmieję się i patrzy mu w oczy po czym wybucha jeszcze głośniejszym śmiechem. Być może powiedział jej żart, którego nie znam.
Nie mogę na to patrzeć, dlatego wychodzę na balkon aby zapalić i popatrzyć się w niebo. Zaciągam się chcąc ukoić moje zszargane nerwy.
- Zatańczysz? - pyta Tyron.
Jego zielone oczy są święcące i przekrwione. Przytakuję i gaszę niedopałek wyrzucając go przez balkon.
- Więc Lauren. Jak Ci się podoba? - pyta.
Tyron jest jedyną osobą, która wie o moim małym sekrecie. Kilka miesięcy temu zaprosił mnie na randkę, na której upiłam się i wygadałam, co czuję do Camili. On po prostu śmiał się z tego, bo wiedział o tym, ale nie potrafił tego zaakceptować.
- Bajecznie. - parskam. - Nie przepadam za takimi kameralnymi rzeczami, ale na swój sposób jest uroczo.
- Bardzo. Szczególnie, gdy twoja dziewczyna właśnie wzięła ślub a ty przez cały tydzień nakładałaś jej odżywkę na włosy aby lśniły. - przedrzeźnia mnie.
- Przestań. To i tak by się nie udało. Tylko spójrz na nich. - mówię mu.
Wiem, że on stara się tylko żartować, ale mój humor jest zbyt zdeptany aby chociaż odwzajemnić uśmiech.
- Napij się. To pomaga. - mówi mi.
Ruszam z nim do stołu i pijemy kilka drinków. Babcia Camili dosiada się do nas i wdaje się z nami w konwersacje o nadchodzących wyborach. Po kilku chwilach muzyka ucicha i przychodzi czas na przemowy oraz różnego rodzaju toasty.
- Masz swoją przemowę? - pyta Ty.
- Ta, napisałam ją wczoraj.
- Brzmi tak "dzięki Matthew, ale zapsułes mi dostęp do cipki twojej żony?" - mówi Tyron a ja klepię go w biodro i wybucham śmiechem.
Odnajduje wzrok Camili z końca sali. Patrzę na nią ostentacyjnie, ale zrzucam to na drinki. Już nic oprócz patrzenia mi nie pozostaje.
- Córeczko! - wstaje ojciec Camili.
Opowiada kilka rzeczy z dzieciństwa Camili oraz, że cieszy się ich szczęściem. Tyron wstaję i komentuje wyeksponowany dekolt panny młodej, rzuca kilkoma słabymi żartami, wszyscy salutują aż przychodzi mój moment. Zażenowanie jest widoczne na mojej twarzy nawet pod tą toną makijażu.
- Cieszę się, że mogę tu być. Matthew jesteś najlepiej ubierającym mężczyzna, jakiego znam i do tego przystojnym. Myślę, że połowa z nas ma ochotę zabić Camile za zabranie nam ciebie. Mam nadzieję, że dziękujecie mi za to, że poznałam was ze sobą. Gdybym tego nie zrobiła, sorki Camila, ale zostałabyś starą panną. - kilka śmiechów zagłusza moje słowa. - Jako twoja najlepsza przyjaciółka chcę Ci życzyć tego abyś zawsze mogła stawiać swoje marzenia na pierwszym planie. Gdy widzę cię taką uśmiechniętą i szczęśliwą to czuję się spełniona. Nie ma nic lepszego w tym wszystkim. Niech żyje młoda para. - unoszę kieliszek i puszczam oczko do Camili. Jej rozchylone wargi oraz wzrok utkwiony na mnie wysyła mnie na skraj. Co by się stało gdybym ją porwała? Klepię się mentalnie w czoło i usadawiam się obok Tyrona, który znów proponuje mi taniec.
- Nie sądzisz czasem, że ona ma na ciebie chrapkę? - pyta mnie Tyron a ja unoszę brwi.
- Jesteś głupi. - wzdycham. - Myślisz, że uda mi się stąd ulotnić? Niedobrze mi. - marudzę.
- Myślę, że to nie jest Ci dane. - mówi, ale przerywa mu uroczy głos, który tak uwielbiam. - Mogę prosić panią do tańca? - pyta się mnie z szerokim uśmiechem.
Przytakuję i chwytam ją niezręcznie za dłonie. Rozglądam się wszędzie aby nie musieć patrzyć w jej oczy.
- Więc, jak ci się podoba? Dziękuję, że tyle mi pomogłaś. - zagaduję mnie.
- Cóż, masz na prawdę fajną babcię i upartego wujka a poza tym jest świetnie. Jak tam Matt? - pytam.
- Upił się z moim ojcem. Wypili całą szkocką a jest dopiero druga! - wzdycha teatralnie a ja zagryzam wargę.
- Nici z nocy poślubnej? - pytam z małym uśmiechem. Jej oczy odnajdują moje po czym kiwa i kręci głową.
Nie mogłabym się bardziej cieszyć z faktu, że Camila po prostu zaśnie a on nie będzie dotykać jej ciała.
- Zostaniesz w hotelu? - pyta i zbliża swoje ciało do mojego. Gorąc uderza w moje policzki.
- Mieszkam dwie ulicy dalej, przejdę się. - odpowiadam szybko i obracam jej ciało.
- Zostań, śniadanie jest w cenie. Nie będziesz musiała na kaca gotować. - namawia mnie więc przytakuję jej.
Piosenka kończy się a ja z daleka dostrzegam Matt'a, który rusza w stronę Camili po dłuższym wyszukiwaniu jej wśród tłumu. Dziewczyna dostrzega go z daleka i obraca się w moim kierunku. Składa całus na moim policzku i zapewnia, że jeszcze się zobaczymy.

CZYTASZ
fascination camren pl (gp)
General FictionLauren jest zafascynowana Camilą od kiedy pamięta. Gdy z czasem lepiej poznaje dziewczynę dowiaduje się, że ciągle idealizowała ją na potrzebę własnych uczuć.