20

1.6K 106 9
                                    

W południe odbieram telefon od Camili z prośbą abym przypilnowała Jeogo, ponieważ ona musi pilnie wyjść wieczorem. Może nie bolałby mnie tak brzuch na jej wiadomość, gdybym dwadzieścia minut nie spotkała na mieście Matta. Mam nadzieję, że nie ma zamiaru się z nim spotkać.

- To jak? O dziewiętnastej? Proszę.. - piszczy do słuchawki a ja wzdycham, ale ostatecznie się zgadzam.

Cały dzień chodzę, jak na szpilkach. Wszystko podnosi mi ciśnienie. Umawiam się z Ally na lunch. Opowiada o swoim chłopaku, który wyjechał na narty, gdy ona została w mieście i za nim tęskni. Staram się ją słuchać, ale myśl, że spotkanie Matta w Miami nie jest przypadkowe dobija mnie.

- Nie mam nic do niej. Po części ją rozumiem. - wyznaje Ally a ja spoglądam na nią. - Nie słuchasz mnie, o co chodzi? - pyta.

- Przepraszam. - spoglądam na dziewczynę i postanawiam powiedzieć, co chodzi mi po głowie. - Po prostu rano spotkałam Matta a Camila pilnie musi wieczorem wyjść i myślę, że ma zamiar..no wiesz spotkać się z nim. - odzywam sie cicho.

- Myślałam, że dałaś sobie z nią spokój. Nie sądzę, że mogliby do siebie wrócić. Niedawno wzięli rozwód. - informuje mnie, mimo że wiem o tym.

- Wiem, dobra, nie ważne. Nie było tematu.

- Nie... zaczekaj. Zaraz się dowiem, oczywiście dyskretnie. Nie sądziłam, że ty dalej.. - unoszę palec w górę aby nie kończyła.

Myślałam, że to proste. Spotykać ją raz w tygodniu i nie czuć do niej zupełnie nic lub po prostu nie wchodzić w nią w rozmowę zbaczające z tematu naszego dziecka. Myślałam, że to za mną, gdy obiecałam sobie, że nie chcę mieć z nią nic wspólnego, ale to trudniejsze niż myślałam.

- Dinah, Normani i Tyron nie wiedzą nic na temat odwiedzin Matta. Przykro mi, Lauren.

Gdy dojeżdżam pod dom Camili i wchodzę do pomieszczenia krzywię się na jej widok. Niebieska sukienka, która idealnie podkreśla jej kształty rzuca mi się w oczy. Czuję w języku jej perfumy, gdy wkraczam do kuchni. Wypsikała się nimi aż za nadto, co daje mi do zrozumienia, że wychodzi gdzieś, gdzie chce się pokazać.

- Dzięki, że przyjechałaś. Jeo ogląda bajki na tablecie. W lodówce jest lazania, gdybyś była głodna. Będe za niedługo. - mówi w pośpiechu pakując rzeczy do małej kopertówki.

- Gdzie się wybierasz? - sama w swoim głosie słyszę nutę podejrzliwości.

- Spotkanie... biznesowe. - odpowiada szybko odwracąc ode mnie wzrok.

Pieprzona zdzira - to jedyne, co znajduje się w mojej głowie, gdy ubiera wysokie, czarne szpilki i znika w momencie trąbnięcia taksówki.

- Gdzie mama poszła? - pyta mnie chłopiec, gdy przyłączam się do niego.

- Na spotkanie z pracy. Był tu Matthew? - pytam.

- Tak. - odpowiada i naciska coś na urządzeniu, gdy ja podnoszę się z miejsca i omal nie wariuję kręcąc się po całym domu.

Po kilku godzinach piszę sms do Camili o której zamierza wrócić, ale mój telefon milczy aż do momentu uspania Jeogo. Przebieram się w ciuchy Camili, ponieważ jestem śpiąca i kładę się z Joe w jej łóżku. Gdy tylko się pojawi zniknę stąd i nic nie będzie mnie z nią łączyło oprócz dziecka. Obiecuje to sobie w myślach przez kolejne kilkanaście minut aż nagle słyszę, jak wchodzi do domu. Podnoszę się z miejsca i schodzę po schodach w dół. Badam jej stan i widzę, że jest pijana. Na jej nogach nie ma już szpilek, jej włosy są rozczochrane a makijaż wokół oczy rozmazany.

fascination camren pl (gp) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz