Siostra przeciwko siostrze

50 7 4
                                    

Wraz z Newt'em przekroczyłam próg kawiarni. Od razu wzrokiem zaczęłam szukać moich przyjaciół. Siedzieli przy stoliku w kącie. Szybkim krokiem się do nich dosiedliśmy.

- Co się stało? Wyglądacie jakbyście zobaczyli nagiego grubasa - skomentował Minho. Newt przewrócił oczami.
Minhoś to nie czas na żarty - pomyślałam.

- Zobaczenie gołego grubasa byłoby lepszą opcją niż to co się stało. Nieważne. Opowiedzcie nam jak to się stało, że znaleźliście się w labiryncie - rzekłam stanowczo. Miny chłopaków zrzedły, ale zaczęli wszystko nam tłumaczyć. Od czasu do czasu Lena wtrącała się w opowieść z jakimś pytaniem, a Lea i ja tylko komentowałyśmy przy niektórych strasznych i smutnych momentach. Thomas również wspomniał o małym chłopczyku, który go uratował. Miał na imię Chuck. Był bardzo młody, ale przy tym i bardzo dzielny.

Gdy już Thomas skończył opowiadać o ich historii życia, to zaczął mówić o tym, że z Leną i Leą musiał uciec z domu blondynki przez okno, by ich nie złapano.

- Mogę się założyć, że mieszkanie Leny jest teraz obserwowane i będą czekać na jej powrót. To samo jest u Lei. A co się stało u was, że mieliście takie miny? - spytał azjata.

Wraz z miodowo włosym milczałam, ale po chwili zabrałam głos.

- Wracałam do domu, ale oni już tam byli i ... zabrali Lily.

Twarze ich wszystkich przedstawiały zdezorientowanie i podenerwowanie.

- I co teraz zrobimy? - Lea zadała pytanie, które każdego z nas nurtowało.

- Musimy znaleźć jakąś kryjówkę przed DRESZCZEM. Nie możemy dopóścić, by nas złapali, bo inaczej nikomu nie pomożemy.

Przez parę minut siedzieliśmy w kawiarni nieodzywając się do siebie. Każdy był pogrążony w swoich myślach. Nagle mój telefon zawibrował.

- Kto to? - spytał Tommy, ale ja już odebrałam i przyłożyłam telefon do ucha. Usłyszałam zdenerwowany i podniesiony głos swojego przyjaciela.

- Lexi możesz mi wytłumaczyć, dlaczego jacyś obcy kolesie w kombinezonach stoją pod twoim domem?!

- Błagam, tylko nie mów, że z nimi rozmawiałeś - rzekłam rozpaczliwym głosem.

- Oczywiście, że nie. Za kogo ty mnie masz? Razem z Chris'em stoimy ze trzy domy dalej. Gdzie jesteś?

- Za piętnaście minut spotkajmy się pod szkołą - powiedziałam i się rozłączyłam. Wszyscy mieli pytające miny, więc orzekłam. - To był Nick. Zbierajcie się, idziemy.

- To chyba nie jest najlepszy pomysł, by ich w to wciągać.

- Newt, oni I tak byli uż w to zamieszani. Po za tym to nasi przyjaciele, powinni wiedzieć, co się dzieje.

- Lexi ma rację - poparła mnie Lea. - I raczej nie będziemy przez cały czas siedzieć w kawiarni. Będąc w jednym miejscu łatwiej im będzie nas złapać.

Wyszliśmy z lokalu i skierowaliśmy się w stronę szkoły. Szliśmy szybkim krokiem. Po paru minutach byliśmy już na miejscu. Chłopcy szybko wyjaśnili Nickowi i Chrisowi co się dzieje.

W pewnym momencie przypomniały mi się słowa matki.

- Gdy spotkałam się z mamą, to powiedziała mi, że liczyła na to, że pojawię się z Thomasem. O co jej wtedy chodziło? - pytanie skierowałam do wcześniej wspomnianego chłopaka.

- Jak się nazywa? - zrobiłam głupią minę nie wiedząc co Minho ma na myśli, ale po chwili skapnęłam się, że chodzi o imię mojej rodzicielki.

- Ava Paige.

Miny naszej trójcy były bezcenne. Byli w kompletnym szoku.

- To ja się nie dziwię, że się o niego pytała. Ona po prostu uwielbia Thomasa - znów odezwał się azjata z lekkim uśmiechem na twarzy.

- Tak, uwielbia się nade mną znęcać - sarknął pod nosem brunet.

- Czyli mam rozumieć, że to twoja mama utworzyła tajną organizację, zabierała rodzicą ich dzieci, robiła na nich testy i wsadzała ich do labiryntu? - podsumowała Lena.

- Wiesz, nie wszyscy mają idealną rodzinę, cudownego brata i mieszkanie na najlepszym osiedlu w mieście, nie są popularni i nie mogą wydać kupy hajsu na najnowsze smartphony, bo ich po prostu nie stać- uśmiechnęłam się sztucznie.

Lea już wiedziała co to oznacza. Kłótnia. Dlatego nie chcąc dłużej tego słuchać odsunęła się od reszty i usiadła sobie na murku przy wejściu na teren szkolny. Wiedziała, że nasza sprzeczka może trochę potrwać, dlatego poszła posiedzieć, pewnie by nierozbolały ją nogi.

- Czyli tak to wszystko widzisz? Jak bym była jakąś księżniczką, która ma wszystko czego zapragnie?

- A tak nie jest? Masz wszystko na wyciągnięcie ręki, a w kółko słyszę tylko twoje marudzenie, że chcesz to i tamto. To się robi już nudne.

- Tak? Chociaż ja umiem sama o siebie zadbać i nigdy nie potrzebuje kogoś, by mnie chronił przed innymi, bo prawda jest taka, że boisz się każdego i wszystkiego, co znajduje się blisko ciebie. Zawsze potrzebujesz kogoś, by cię bronił. Każdy bardzo dobrze wie, że beze mnie byś nie przeżyła, bo inni, by cię po prostu zniszczyli.

Tego było za wiele. Nie wytrzymałam i wyciągnęłam swoją rękę przed siebie. Skupiłam się i użyłam swojej mocy, którą nakierowałam na Diggory. Ta nie pozostała mi dłużna i zrobiła to samo. Nagle poczułam na sobie jak przechodzi mnie fala zimna, a ja sama upadam na ziemię. Gdy uniosłam lekko głowę, zobaczyłam, że blondynka również leży. Obie się podniosłyśmy z twardego betonu i ponowie użyłyśmy swych mocy. Tym razem ogień i lód się zderzyły i zaczęły wytwarzać swego rodzaju pole, które z każdą sekundą robiło się coraz większę. Biło od niego jasne światło.

- Dziewczyny przestańcie - rzekł Thomas, ale go nie słuchałyśmy.

Promienie świecącego słońca zaczęły zachodzić za ciemnymi chmurami. Niebo z pięknego błękitu zrobiło się szare. Z każdą sekundą wiatr stawał się coraz silniejszy. Wszystkie drzewa zaczęły falować. Wiatr zaczął przypominać huragan. Nagle przez niebo przeszło jasne światło. Błyskawica. Zaczęło się robić to niepokojące, ale żadna z nas nie chciała przegrać tej bitwy.

- To już nie jest zabawne! - krzyknął Chris, który był zaniepokojony całą tą sytuacją.

To coś co nazwałam polem, zaczęło emitować światłem, które było tak jasne, że musiałam zmrużyć oczy, gdyż za bardzo mnie raziło. Liście zaczęły wokół nas "tańczyć", tworząc przy tym coś w rodzaju muru. Ostatnie co słyszałam to zniekształcony głos Nicka.

Pole z każdą sekundą się powiększało, a ja czułam jak schodzi ze mnie energia i brakuje mi siły, by ustać na nogach. Nagle w sam środek zderzenia mocy blondynki i mojej walnął piorun. Odrzuciło mnie na kilka metrów. Poczułam jak plecami uderzam w metalowe kraty, które służą jako ogrodzenie, a potem upadłam na ziemię. Postem nastała już ciemność.

***
Hejka! Witam w nowym rozdziale. Ktoś w ogóle to jeszcze czyta? Piszcie czy wam się podoba i zachęcam do głosowania.☺️

Która postać jest waszą ulubioną?

Za którą nie przepadacie i dlaczego?

Jak myślicie co się wydarzy potem?

Czy Lena i Lexi się pogodzą?

Piszcie, gdyż jestem ciekawa waszych odpowiedzi.
Do następnego! ❤️☺️😍

To Jeszcze Nie Koniec - Więzień labiryntuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz