Zabrali ją

45 5 2
                                    

🖤🖤🖤 Lexi

Po lekcjach stwierdziłam, że zamiast od razu do domu pójdę się przejść. W taki sposób znalazłam się w centrum. Chodziłam w kółko, aż natrafiłam na małą knajpkę z sokami. Uśmiechnełam się pod nosem na jej widok i weszłam do środka. Zadziwiające jest to, że lokal świeci pustkami. Oprócz mnie są jeszcze trzy osoby. Podeszłam do lady i zamówiłam sobie napój.

Gdy już zapłaciłam i dostałam to, co chciałam usiadłam przy stoliku w kącie lokalu przy oknie. Zawsze po zajęciach przychodziłam tu z Leą i Leną, i siadałyśmy właśnie przy tym stoliku. Zawsze zamawiałyśmy to samo. Lea sok jabłkowy a Lena i ja pomarańczowy. Wtedy wszystko wydawało się takie proste. Trzy przyjaciółki trzymające się zawsze razem i wspierające siebie nawzajem.

A teraz? Wszystko się psuje. Lea ostatnio się się dziwnie zachowuje i nie chce nikomu powiedzieć, co się dzieje. Dziwi mnie też to, że w ostatnim czasie nie widziałam jej z Kacprem. Może się pokłócili? Wątpie w to, ale przecież każdemu się zdarza pokłócić.

Lena. Co to tu dużo mówić? Odkąd mnie wystawiła zbytnio nie rozmawiamy, wręcz powiedziała bym, że wcale.

No i nasze kochane trio. Gdybyśmy nie poznały chłopców może było by lepiej? Lubię ich, naprawdę, ale gdyby nie Thomas to miałabym bardzo dobry kontakt z Leną, tak jak miałam do tej pory.

A gdyby nie Minho nie czułabym się tak źle w związku z tym, że bardzo go lubię.

Jeżeli chodzi o Newta to bardzo go lubię. Jest dobrym przyjacielem.

Zaczełam się tak nad wszystkim zastanawiać.

"Tak. To prawda. Twoja siostra wróciła, by cię chronić."

"Z jakiś miesiąc temu wyszły dzieciaki z labiryntu A."

"Niektórzy po wyjściu z labiryntu dowiedzieli się jakie potworne rzeczy robi DRESZCZ i uciekli. Chociaż nie na długo. Organizacja ich znajdzie. Tym bardziej, że są oznakowani."

"... niektóre obiekty uciekły. I są w mieście.

- Jak to w mieście ? Tutaj ? W Buenos Aires ?

- Tak. Nasza matka ich szuka. A na jednym z nich zależy jej najbardziej."

"Niestety Ci nastolatkowie zanim trafili do labiryntu przeszli Zatarcie. Zatarcie to usuwanie pamięci."

"Jak to od kąt pamiętasz ?- spytał Tom."

"Ja w zasadzie nie pamiętam swoich rodziców. Można powiedzieć, że oddali mnie jak byłem mały. Od tamtej pory muszę radzić sobie sam."

Coś wpadło mi do głowy, ale jak najszybciej przestałam o tym myśleć. Chyba mam zbyt dużą wyobraźnię. Wstałam i wyszłam z lokalu. Kierowałam się prosto do domu.

🖤🖤🖤

Gdy byłam parę metrów od domu, zauważyłam, że na podjeździe stoi duże, czarne auto z przyciemnianymi szybami.

Nagle zobaczyłam jak z mojego mieszkania wychodzą mężczyźni w czarnych kombinezonach i jakiś kaskach na głowie. Dwoje z nich trzymało Lilith za ramiona. Ona się szarpała, ale nie dawała rady się im wyrwać. Lily spojrzała w moją stronę. Jej twarz wyrażała strach. Zaczeła się szarpać jeszcze bardziej.

Ta się na mnie spojrzała i delikatnie zaczeła kiwać głową w stronę krzaków. Zrozumiałam, że chodziło jej o to, bym się za nimi schowała. Tak też zrobiłam. Strasznie się denerwowałam. Nie wiedziałam, co wydarzy się dalej.

Ludzie w kombinezonach wrzucili Lily do furgonetki i odjechali. Chciałam wejść do domu, ale jeden ze strażników stał w przejściu. Nie wiedziałam, co zrobić, dlatego siedziałam w tych krzakach parę minut zastanawiając się co zrobić. Od razu chciałam zadzwonić do Lenki, ale po chwili namysłu jednak zrezygnowałam. Wybrałam numer Lei lecz ta nie odbierała. Już miałam kliknąć słuchawkę, by zadzwonić do Nicka, ale nagle ktoś złapał mnie za ramiona.

Okazało się, że tą osobą jest Newt.

- Co się stało? - zapytał ze troską i przejęciem jednocześnie.

- Zabrali ją - rzekłam, a Miodowowłosy mnie przytulił.

Gdy tak trwaliśmy w uścisku nie mogłam się powstrzymać i prawą ręką odchyliłam kawałek jego koszulki na karku. Zobaczyłam tam A5.

Odsunęłam się od chłopaka. Musiałam zadać pytanie, które nurtowało mnie odkąd wyszłam z lokalu ze sokami.

- To wy uciekliście od DRESZCZ'u, prawda?

Chłopak na początku miał zdziwioną minę lecz po chwili spuścił głowę cicho wzdychając. Spojrzał na mnie.

- Lexi, posłuchaj mnie teraz uważnie. Chłopaki i dziewczyny już prawdopodobnie na nas czekają w kawiarni. Skoro DRESZCZ zabrał Lily to prawdopodobnie chcą dorwać i ciebie, więc musimy stąd iść. Natychmiast.

Lekko pokiwałam głową zagryzając przy tym dolną wargę.

- Musimy stąd pójść tak, by strażnik nas nie zobaczył - powiedział wskazują na dorosłego mężczyznę w czarnym kombinezonie.

Obydwoje doszliśmy do końca krzaków, w których się schowaliśmy. Upewniliśmy się, że strażnik nie patrzy w naszą stronę i weszliśmy na chodnik. Szybkim krokiem przeszliśmy parę metrów. Gdy już mój dom znikną nam z pola widzenia, zatrzymaliśmy się.

- I co teraz? - zapytałam.

- Jak to, co teraz? - spojrzał na mnie z głupią miną. Chyba nie rozumiał o co mi chodzi.

- Kawiarnia jest w drugą stronę geniuszu, a nie przejdziemy obok mojego domu, bo mogą nas rozpoznać.

Chłopak chwilę się zastanawiał, ale chyba wpadł na jakiś pomysł. Spojrzał na coś za mną, dlatego ja też się odwróciłam.
Chłopak podszedł do rozwieszonego prania na sznurku i wziął jakieś stare chusty i apaszki. Podszedł do mnie i dwie z nich mi wręczył.

- Żartujesz, prawda? - zapytałam z nutką nadziei.

- Jestem całkowicie poważny - rzekł. Spojrzał mi w oczy a po chwili się delikatnie uśmiechnął. - Zakładaj to.

Tak jak powiedział, tak zrobiłam. Na głowę zarzuciłam niebieską chustę, a żółtą apaszkę w kwiaty zawiązałam przy szyi. Chłopak zrobił to samo. Gdy go tylko tak zobaczyłam owiniętego chustami zaczełam się śmiać. Szybko wyjęłam telefon z tylnej kieszeni swoich jeansów i zrobiłam Newtowi zdjęcie.

- Musiałaś?

- To tylko tak na pamiątkę - odpowiedziałam i szeroko się uśmiechnełam.

Zaczęliśmy iść w stronę kawiarni. Podczas drogi nie odzywaliśmy się do siebie i trochę źle się z tym czułam. Przechodząc obok mojego domu oboje zakryliśmy choć odrobinę swoje twarze apaszkami,by trudniej było nas rozpoznać.

Coś czuję, że zapowiada się długa noc.

To Jeszcze Nie Koniec - Więzień labiryntuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz