Z rozbawieniem odsunęłam się na bezpieczną odległość ,gdy zmęczony moimi staraniami pozbycia się z włosów brokatu brunet zaczął się oganiać.Nie to żeby mu on nie przeszkadzał ,raczej to że po raz kolejny próbuję ingerować w jego urodę.Podziwiałam fakt że czasami pozwalał mi porządzić w swojej szafie ,ewentualnie stosował się do moich kąśliwych uwag.
Ale tutaj definitywnie przesadziłam.
Ja i ten mały chochlik.
-Uspokój się kobieto!-zamachał rękami-Trochę blichtru jeszcze nikomu nie zaszkodziło! Nie to żebym go potrzebował ...-mruknął patrząc na mnie spod zmrużonych oczu-Nie chce mi się wracać do domu-potrząsnął głową.
-Mi też-wzruszyłam ramionami-Twoja mama i Reg mnie nie lubią-otarłam kącik oka w dramatycznym geście.
-I Bella ,Rudolph,Lucjusz...I skrzaty domowe-podrapał się w zamyśleniu po karku-Nie ma to znaczenia ,przeżyjemy te parę dni,a potem wrócimy do szkoły.Zresztą puki ojciec rządzi w domu ,matka musi hamować swoje wariackie zapędy.
-Miejmy nadzieję-westchnęłam.
-Martwisz się nimi?-spytał obejmując mnie i wsuwając palce w moją kieszeń płaszcza.
-Nie , powinnam?-podniosłam na niego wzrok.
Miał nieco przekrwione oczy od płynu do demakijażu i różowy brokat w dalej zakręconych włosach.Wyglądał tak specyficznie młodo ,a zarazem dojrzale.Uśmiechnęłam się do niego lekko opierając brodę na jego ramieniu.
-Nie-zaprzeczył całując mnie w czoło-Zasadniczo bardzo podoba mi się twoja filozofia uznawania za rodzinę ludzi ,których kocham.
-To by oznaczało że nasza rodzina jest duża...-podsumowałam szukając jakiegoś mało obraźliwego określenia.
-I specyficzna-dodał po namyśle-Ale kogo to obchodzi? Ważne że jesteśmy w tym szczęśliwi.
Skinęłam pozwalając mu otworzyć drzwi w jego rodzinnym domu ,w którym mieliśmy się zatrzymać na czas świąt wielkanocnych.Przeczuwałam dramat.
Ale zostałam wręcz mile zaskoczona ,gdy po rozebraniu się zauważyłam w salonie Narcyzę.Kobieta uśmiechnęła się do mnie ku poirytowaniu pani domu zaprosiła mnie do salonu. Syriusz zamrugał zdziwiony po czym pod pozorem cmoknięcia mnie w policzek wyszeptał coś w stylu "uważaj ,ona wyczuwa strach" minął mnie ginąc ,gdzieś na górze.
Przywitałam się grzecznie zajmując miejsce na fotelu pod ostrym spojrzeniem Walburgii. Nawet skrzat ,który parę razy pojawił się w pomieszczeniu mruczał cicho pod nosem obserwując mnie uważnie.To że czułam się niekomfortowo było dużym niedopowiedzeniem.
-Oh , a jak wam minęły święta?-zagadnęła brunetka po raz pierwszy zwracając się bezpośrednio do mnie-Syriusz nic mi nie napisał,ani nie pokazał żadnych zdjęć.
Może dlatego że ,gdyby mógł to wchodziłby do dom oknem ,byle na ciebie nie patrzeć? Upiłam łyk kawy razem z nią przełykając przekleństwa cisnące mi się na usta.
-Same święta spędziliśmy z moimi najbliższymi-odparłam dyplomatycznie pomijając temat mojej rodziny i bitwy na jedzenie podczas "uroczystej" kolacji ,a także podpicia się zaraz po niej-A przez resztę dni zwiedzaliśmy Petersburg i Moskwę.Jeżeli pani chce to ja mogę pokazać zdjęcia-oznajmiłam wspaniałomyślnie.
Miała wzrok jak bazyliszek.
-Dziękuję ,to miłe z twojej strony-przytaknęła mi.
-To ja na chwilę przeproszę.
Dopiero na schodach uświadomiłam sobie jak irracjonalnie spięta jestem.Poszłam po zdjęcia i niewielkie pakunki z pokoju ,po drodze pokazują nabijającemu się ze mnie chłopakowi środkowy palec.Schodząc wpadłam jeszcze na Oriona ,który posłał mi zmęczone spojrzenie.Dałam mu drobny upominek ,o którym zapomniałam ,a jego twarz momentalnie pojaśniała.
Wszyscy kochają alkohol.
Nawet ci ,którzy go nie piją.
Wróciłam do salonu siadając na swoim miejscu i odkładając fotografie na stół.
-A cóż to jeszcze przyniosłaś?-starsza kobieta zmrużyła oczy na pakunki spoczywające na moich kolanach.
-Oh ,to drobne upominki przywiezione z Rosji-pogładziłam palcami ozdobny papier-Nie miałam do tej pory okazji żeby je wręczyć ,ale skoro w końcu się nadarzyła...Mam nadzieję że się spodobają.Przepraszam ,ale kompletnie nie znam się na modzie.
Podałam prezenty.Mimo całego opanowania jakie mała w sobie Walburga przez jej twarz przebrnął wyraz zaskoczenia.
Szach mat.
Narcyza wydawała się szczęśliwa na widok delikatnych rękawiczek z materiału oraz ze zdobieniami ,których nie próbowałam nawet nazwać bo pewnie stary krawiec matki padł by jak rażony avadą słysząc jak kaleczę oraz "odzieram" tą sztukę z jej bogactw.
Jej ciotka za to ostrożnie ,jak gdybym ukryła tam druzgotka otworzyła pokrywkę.Powiodła palcami po miękkiej tkaninie po czy zainteresowana fakturą ,podniosła szal do góry.Czarny materiał rozlał się w powietrzu ,a wyszyte konstelacje zabłyszczały odcinając się od niego wyraźnie.
-Poprosiłam Syriusza o pomoc,pamiętam jak wspominał o tradycji nadawania imiona od konstelacji i gwiazd-powiedziałam.
-Jest...Piękna-przyznała kładąc ją na kolanach-Dziękuję.Nie wygląda bynajmniej jakbyś nie znała się na modzie.
-Poprosiłam o pomoc byłego krawca matki-odgarnęłam włosy za uszy dumna z tego że nie miała się do czego przyczepić.
-Byłego? Czyżby twoja matka ,uznała że zjadła już wszystkie rozumy i nie potrzebuje pomocy?-mimo wszystko dała radę wcisnąć w swoją wypowiedź jad.
-Zmarła wydając mnie na świat-zesztywniałam-Dlatego nie jest jej już potrzebny.
I nie tylko ja.Ciemne oczy kobiety wbijały się mnie ,a ja mogłam dostrzec w nich cień zrozumienia tego że popełniła błąd.Otrząsnęłam się ,gdy Narcyza położyła mi dłoń na ręce w geście pocieszenia.
-Przepraszam-stwierdziłam wstając-Ale jestem zmęczona.Jest mi niezmiernie przykro ,ale z oglądaniem zdjęć musicie poradzić sobie beze mnie.
*****
#zadługi
#niesprawdzony

CZYTASZ
We are young // Sirius Black
FanfictionJeżeli idziemy na dno, to idziemy razem Powiedzą, że mogłaś coś zrobić, Powiedzą, że ja byłem sprytny Jeżeli idziemy na dno, to idziemy razem Wymigamy się ze wszystkiego Pokażmy im, że jesteśmy lepsi -The Chainsmokers Paris