.62.

1.6K 104 4
                                    

   Zerknęłam ponad książką na oblegany przez na spokój i krótkim ruchem ręki zestrzeliłam niezauważalnie parę latających po pomieszczeniu papierowych żurawi.Potter spojrzał na mnie z wyrzutem ,ale chwilę potem dostał książką od Lily ,która pytała go z eliksirów.

-Co tu się dzieje?-spytał wchodzący ,akurat do pokoju wspólnego Syriusz.

-Uczymy się przed egzaminami -oznajmiłam.

-Tobie też by się przydało-mruknął Lupin skulony w kącie kanapy.

-Jemu już nic nie pomoże-Potter oberwał kolejny raz-Cholera ,Evans!-wyrwał jej w końcu z rąk tomiszcze-Mordujesz w nas więzi braterski-oznajmił z urazą.

-Black?-uniosłam brew widząc jak chłopak mruży oczy i sięga ręką do kieszeni.

-Ma całkowitą rację-potwierdził potrząsając głową i podchodząc do podejrzliwego bruneta-Bracia to nie siostry ,muszą się czasami uszkodzić ,tak dla zasady-złapał go mierzwiąc mu włosy.

-A czasami zostawić trwalsze ślady swojej miłości na buźce drugiego-warknął okularnik opędzając się od niego.

-No właśnie-roześmiał się chrypliwie-Coś jeszcze chciały by wiedzieć drogie panie "jeszcze Evans" i Black?-Proszę pytać puki spółka Potter&Black jest czynna i chętna.

   Spojrzałam po sobie z Lily.Ale inna sprawa że zaraz potem dołączył do nas zarumieniony Remus.

   James wybuchnął śmiechem  padając na kolana nie do końca rozumiejącej sytuację Evans.Black nie mógł się powstrzymać i dołączył do niego opierając się o kanapę ,po czym z niej spadając.Peter patrzył po nas non stop pytając o co chodzi.A Lupin chyba chciał zapaść się pod ziemię.

   Odchyliłam głowę ukrywając uśmiech pod książką żeby go nie dobijać.

   Uniosłam jedną powiekę ,gdy Syriusz stanął nade mną zabierając mi książkę.

-Oboje wiemy że jesteś przygotowana-stwierdził pochylając się i składając na moich wargach pocałunek-Daj sobie spokój bo potem zaśniesz na teście i nic nie napiszesz.

-Nie przesadzaj ,nie jest tak późno-mruknęłam ,ale po minie Lupina mogłam dostrzec że może trochę przegięliśmy-Dobrze-przetarłam oczy.

-Odprowadzę cię-zaproponował biorąc moją torbę na ramię i obejmując ramieniem-Zaraz wracam-pomachałam im na pożegnanie po czym oparłam głowę na jego piersi.

   Przemierzaliśmy cicho korytarze ,a ja po prostu wtuliłam się w niego próbując domyślić się o co mu chodzi.Splótł nasze dłonie po czym przyłożył je do drzwi otwierając je.Podeszłam do łóżka kładąc się na nie zmęczona ,a on w tym czasie odłożył torbę koło biurka i rozebrał się z ramoneski.

-Kocham cię ,wiesz?-spytał stając nade mną.

-Wiem-przyznałam wyciągając do niego ręce ,a on złapał je w swoje całując każdy palec-O co chodzi?

-O co powinno chodzić?-przetarł twarz dłonią-Nie mogę ci po prostu powiedzieć że cię kocham?

-Mówisz to przeważnie ,wtedy kiedy myślisz że mnie stracisz-zauważyłam.

   Chłopak wyprostował się nieco tężejąc przeszedł się po pokoju.

-Syriuszu!-podniosłam się.

-Nie chce mi się-wyznał uderzając czołem o kolumnę łóżka.

-Nikt nigdy nie powiedział że związki polegają na słodkim pierdoleniu i pieprzeniu się-mruknęłam wstając i idąc do szafy po pidżamę.

-Nie zauważyłam!-parsknął za co oberwał stanikiem-Związek z tobą nigdy nie był jak w tych mugolskich przerysowanych komediach romantycznych.

   Nie odezwałam się mimo wszystko czując ucisk w piersi.Rozebrałam się bez żadnego skrępowania przebierając.Nie szkodzi.Widział mnie nago.Wszyscy widzieli mnie nago.

-Co będzie po szkole?-spytał.

   Pozbyłam się uroku po czym zaczęłam rozczesywać włosy.

-A co ma być?-odparłam szarpiąc końcówki.

-Zostaniesz w Anglii?-usiadł na łóżku opierając ręce na kolanach.

-Nie wiem-wyszeptałam-Mam cholera jasna ,nie wiem-poczułam jakby coś we mnie pękło.

   Dla niego to wszystko było proste.Wszystko było jak trzeba.Kończył szkołę.Szedł do pracy usamodzielniał się i mieszkał w pieprzonym Londynie z rodziną czy bez ,a nawet z przyjaciółmi.

   Ja powinnam do kurewskiej dziewiętnastki siedzieć na dupie w Koldovstoretz .Zrobić wszystkie dodatkowe uprawnienia i jak zacząć pracować.Ożenić się z moim pierdolonym bratem,dać mu wolną rękę i cieszyć się jego szczęściem.

   I wiecie co? Nic się nie udało.

   Sfrustrowana rzuciłam szczotką o ziemię kucając i obejmując się ramionami.Zagryzłam zęby na dłoni po raz enty nie mogąc znieść tego jak to wszystko się potoczyło.

-Żałujesz tego?-spytał brunet podnosząc się z miejsca.

-Tego co jest czy tego przez co się tak stało?-spytał ocierając łzy z policzków.

-Zależy pod jakim kątem na to patrzę-wyznałam.

   Niszczę go.Sprawiam mu ból.Jest przeze mnie smutny.Nie powinno tak być.Nie powinien mnie kochać.Nie powinien mnie lubić.Nie powinien mnie znać.

   Kurwa.

   Wyszedł zamykając za sobą drzwi i zostawiając mnie samą z wszystkimi moimi koszmarami.

   Zerknęłam w lustro ,ale zamiast swojego odbicia zobaczyłam jego.

   Był taki młody i szczęśliwy ,kiedy próbował sięgnąć przez taflę szkła do mojej twarzy żeby otrzeć mi łzy.

   Uderzyłam dłońmi w podłogę roztrzaskując wszystkie szklane przedmioty łącznie z szybami ,po czym wystraszona swoim wybuchem cofnęłam się pod ścianę obejmując nogi ramionami i zaciskając wargi żeby nie wydobył się z nich szloch.

*****

Długooo :)

I jak tu poprawiać ferie do końca marca ,jak jebli mi koronaferie?

We are young // Sirius BlackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz