Zerknęłam ponad książką na oblegany przez na spokój i krótkim ruchem ręki zestrzeliłam niezauważalnie parę latających po pomieszczeniu papierowych żurawi.Potter spojrzał na mnie z wyrzutem ,ale chwilę potem dostał książką od Lily ,która pytała go z eliksirów.
-Co tu się dzieje?-spytał wchodzący ,akurat do pokoju wspólnego Syriusz.
-Uczymy się przed egzaminami -oznajmiłam.
-Tobie też by się przydało-mruknął Lupin skulony w kącie kanapy.
-Jemu już nic nie pomoże-Potter oberwał kolejny raz-Cholera ,Evans!-wyrwał jej w końcu z rąk tomiszcze-Mordujesz w nas więzi braterski-oznajmił z urazą.
-Black?-uniosłam brew widząc jak chłopak mruży oczy i sięga ręką do kieszeni.
-Ma całkowitą rację-potwierdził potrząsając głową i podchodząc do podejrzliwego bruneta-Bracia to nie siostry ,muszą się czasami uszkodzić ,tak dla zasady-złapał go mierzwiąc mu włosy.
-A czasami zostawić trwalsze ślady swojej miłości na buźce drugiego-warknął okularnik opędzając się od niego.
-No właśnie-roześmiał się chrypliwie-Coś jeszcze chciały by wiedzieć drogie panie "jeszcze Evans" i Black?-Proszę pytać puki spółka Potter&Black jest czynna i chętna.
Spojrzałam po sobie z Lily.Ale inna sprawa że zaraz potem dołączył do nas zarumieniony Remus.
James wybuchnął śmiechem padając na kolana nie do końca rozumiejącej sytuację Evans.Black nie mógł się powstrzymać i dołączył do niego opierając się o kanapę ,po czym z niej spadając.Peter patrzył po nas non stop pytając o co chodzi.A Lupin chyba chciał zapaść się pod ziemię.
Odchyliłam głowę ukrywając uśmiech pod książką żeby go nie dobijać.
Uniosłam jedną powiekę ,gdy Syriusz stanął nade mną zabierając mi książkę.
-Oboje wiemy że jesteś przygotowana-stwierdził pochylając się i składając na moich wargach pocałunek-Daj sobie spokój bo potem zaśniesz na teście i nic nie napiszesz.
-Nie przesadzaj ,nie jest tak późno-mruknęłam ,ale po minie Lupina mogłam dostrzec że może trochę przegięliśmy-Dobrze-przetarłam oczy.
-Odprowadzę cię-zaproponował biorąc moją torbę na ramię i obejmując ramieniem-Zaraz wracam-pomachałam im na pożegnanie po czym oparłam głowę na jego piersi.
Przemierzaliśmy cicho korytarze ,a ja po prostu wtuliłam się w niego próbując domyślić się o co mu chodzi.Splótł nasze dłonie po czym przyłożył je do drzwi otwierając je.Podeszłam do łóżka kładąc się na nie zmęczona ,a on w tym czasie odłożył torbę koło biurka i rozebrał się z ramoneski.
-Kocham cię ,wiesz?-spytał stając nade mną.
-Wiem-przyznałam wyciągając do niego ręce ,a on złapał je w swoje całując każdy palec-O co chodzi?
-O co powinno chodzić?-przetarł twarz dłonią-Nie mogę ci po prostu powiedzieć że cię kocham?
-Mówisz to przeważnie ,wtedy kiedy myślisz że mnie stracisz-zauważyłam.
Chłopak wyprostował się nieco tężejąc przeszedł się po pokoju.
-Syriuszu!-podniosłam się.
-Nie chce mi się-wyznał uderzając czołem o kolumnę łóżka.
-Nikt nigdy nie powiedział że związki polegają na słodkim pierdoleniu i pieprzeniu się-mruknęłam wstając i idąc do szafy po pidżamę.
-Nie zauważyłam!-parsknął za co oberwał stanikiem-Związek z tobą nigdy nie był jak w tych mugolskich przerysowanych komediach romantycznych.
Nie odezwałam się mimo wszystko czując ucisk w piersi.Rozebrałam się bez żadnego skrępowania przebierając.Nie szkodzi.Widział mnie nago.Wszyscy widzieli mnie nago.
-Co będzie po szkole?-spytał.
Pozbyłam się uroku po czym zaczęłam rozczesywać włosy.
-A co ma być?-odparłam szarpiąc końcówki.
-Zostaniesz w Anglii?-usiadł na łóżku opierając ręce na kolanach.
-Nie wiem-wyszeptałam-Mam cholera jasna ,nie wiem-poczułam jakby coś we mnie pękło.
Dla niego to wszystko było proste.Wszystko było jak trzeba.Kończył szkołę.Szedł do pracy usamodzielniał się i mieszkał w pieprzonym Londynie z rodziną czy bez ,a nawet z przyjaciółmi.
Ja powinnam do kurewskiej dziewiętnastki siedzieć na dupie w Koldovstoretz .Zrobić wszystkie dodatkowe uprawnienia i jak zacząć pracować.Ożenić się z moim pierdolonym bratem,dać mu wolną rękę i cieszyć się jego szczęściem.
I wiecie co? Nic się nie udało.
Sfrustrowana rzuciłam szczotką o ziemię kucając i obejmując się ramionami.Zagryzłam zęby na dłoni po raz enty nie mogąc znieść tego jak to wszystko się potoczyło.
-Żałujesz tego?-spytał brunet podnosząc się z miejsca.
-Tego co jest czy tego przez co się tak stało?-spytał ocierając łzy z policzków.
-Zależy pod jakim kątem na to patrzę-wyznałam.
Niszczę go.Sprawiam mu ból.Jest przeze mnie smutny.Nie powinno tak być.Nie powinien mnie kochać.Nie powinien mnie lubić.Nie powinien mnie znać.
Kurwa.
Wyszedł zamykając za sobą drzwi i zostawiając mnie samą z wszystkimi moimi koszmarami.
Zerknęłam w lustro ,ale zamiast swojego odbicia zobaczyłam jego.
Był taki młody i szczęśliwy ,kiedy próbował sięgnąć przez taflę szkła do mojej twarzy żeby otrzeć mi łzy.
Uderzyłam dłońmi w podłogę roztrzaskując wszystkie szklane przedmioty łącznie z szybami ,po czym wystraszona swoim wybuchem cofnęłam się pod ścianę obejmując nogi ramionami i zaciskając wargi żeby nie wydobył się z nich szloch.
*****
Długooo :)
I jak tu poprawiać ferie do końca marca ,jak jebli mi koronaferie?
CZYTASZ
We are young // Sirius Black
FanficJeżeli idziemy na dno, to idziemy razem Powiedzą, że mogłaś coś zrobić, Powiedzą, że ja byłem sprytny Jeżeli idziemy na dno, to idziemy razem Wymigamy się ze wszystkiego Pokażmy im, że jesteśmy lepsi -The Chainsmokers Paris