.64.

1.5K 112 6
                                    

   Severus nie był złym kompanem do nauki. Był ciekawy i cierpliwy ,chociaż czasem może nieco zbyt sceptyczny. No i ,gdy tłumaczyłam mu podstawy mimowolnie sama powtarzałam materiał.

   Martwiło mnie tylko że pojawiał się głównie ,gdy zauważał że na powrót zaczynam nosić przy sobie zakazaną literaturę. Jeszcze nie wiem czy w ten sposób poznawał że odsuwam się od Blacka ,czy raczej po prostu był bardziej zainteresowany nią niż mną.

   Nie ma znaczenia.

   Był przy tym nawet dobrym przyjacielem.

-Więc narobiłaś sobie już wrogów wśród wszystkich Blacków?-zagadnął przynosząc potrzebne ingerencje z mojej torby.

-Nie do końca-wywróciłam oczami-Orion i Cygnus mnie dalej lubią ,a Narcyza i Andromeda tolerują-westchnęłam-Zmieńmy temat.

-Więc ,gdzie planujesz uczyć się czarno magicznych zaklęć?

   Odwróciłam się w jego stronę mierząc wzrokiem i unosząc ręce w geście " to miało być prostsze?". Kąciki jego ust drgnęły kiedy postawił na ławce moje książki.

-Jeżeli będziesz mnie denerwował ,to zamienię cie na Slughorna!-zastrzegłam.

-To proste i strategiczne pytanie-wzruszył ramionami opierając się o blat-Musisz znaleźć miejsce ,w którym nie dasz rady uszkodzić szkieletu zamku ani osoby postro...-parsknął-Ała!

   Przyznaję się. Rzuciłam w niego chochlą. Fatalny miał refleks.

-Po prostu próbuję cie zmusić do myślenia!-zbulwersował się-To że będziesz niektórych problemów unikać nie znaczy że same się rozwiążą.

-Przepraszam-przetarłam dłońmi twarz-Jakieś propozycje?

-Patrząc na twoje książki rozważałbym lochy ,ale nie te tylko jeszcze niżej ,fundamenty są pewnie odpowiednio zabezpieczone i miałabyś blisko do tej sali-przedstawił pierwszą propozycję-Albo stara szklarnia.Ale trzeba by było nałożyć na nią mnóstwo czarów.

-Lochy-zadecydowałam.

-Pomogę ci...

-Nie pomożesz mi w tym-wzięłam się za robienie eliksiru-I tak już robisz za dużo.A to jest zbyt niebezpieczne-wyjaśniłam.

-Masz szczęście-burknął.

   Jestem teraz asem w rękawie Dumbledore'a. Muszę się pilnować i pamiętać że wiszę mu przysługę ,którą zaciągnęłam ze swoich śmiesznych uczuciowych pobudek. Chyba rozstałam się z Blackiem. Zajebiste mi szczęście. Zważyłam książkę w dłoni oceniając ile szkód bym narobiła ,gdybym chybiła.

   A mogłabym teraz trzaskać lód w Rosji.

***

   Sala jaką dostałam do dyspozycji ,była wielka i kamienna...I chyba niezniszczalna. Tego jeszcze do końca nie wiedziałam ,ale zawsze warto sprawdzić.

   Siedziałam na podłodze nieco przypieczona i zmęczona obserwując zwierzęta rozbijające się kamienne ściany. Przyglądałam się rozbijającym w kaskady iskier ptakom. Szatańska pożoga była na swój sposób piękna. Wyciągnęłam palce w stronę przebiegającego obok konia chcąc go musnąć ,ale zatrzymałam je tuż przed jego bokiem.

-Ansel by cie za to zabił-wyszeptałam cicho patrząc na osmalone ręce i próbując sobie wyobrazić jego blizny na swojej skórze.

   Podskoczyłam wystraszona ,gdy usłyszałam trzask drzwi odruchowo rzucając niewerbalnie zaklęcie gaszące. 

   Syriusz wyglądał na przerażonego. Bez namysłu zerwałam się z podłogi wybiegając za nim na korytarz. Złapałam go za rękaw kiedy proszenie go żeby się zatrzymał nie dawało skutku. Odwrócił się ,a jego wzrok zmroził mi krew w żyłach. Cofnęłam się o krok.

-Znowu się w to bawisz-zaczął chłodno.

-Potrzebuję "tego"-odparłam cicho-Muszę opanować czarną magię żeby móc pracować...Dobrze o tym wiesz -zmarszczyłam brwi- Syriuszu czarna magia była,jest i będzie w moim życiu czy tego chcesz czy nie.

-I tego się do kurwy nędzy boję-warknął- Pojedziesz do Rosji ,dostaniesz tą swoją cholerną pracę bo jesteś kurwa najzdolniejszą czarownicą jaką spotkałem ,a potem tam zostaniesz-wplótł  palce we włosy-Widziałem to szczęście w twoich oczach nawet ,gdy byliśmy w zaułkach czekając na resztę! Zrobisz co konieczne ,a potem mnie zostawisz... Ja tego nie zniosę-skończył łamiącym się głosem opierając czoło na ścianie-Przestań się mną bawić ,powiedz mi to po prostu.

   Kompletnie zaskoczona podeszłam do niego od tyłu wsuwając pierwszy raz ciepłe palce pod jego koszulkę  i dotykając jego skóry. Objęłam go ,opierając policzek między jego łopatkami wsłuchując się w jego przyśpieszone bicie serca oraz nieregularny oddech. Musiałam włożyć naprawdę dużo siły w to żeby go uspokoić. To nie był już ból głowy.

-Dostanę tą pracę ,albo i nie...-zaczęłam w jego koszulkę-A nigdy nie zostanę tam sama. Zbyt dużo przeszłam żeby móc tam spokojnie mieszkać. Po za tym bez ciebie? Jak mogłabym cię zostawić-stłumiłam śmiech-Kocham cię Black. "To jest fakt. A fakt to najbardziej uparta rzecz pod słońcem" jak mówił Bułchakow.

-Jak nie Rosja to zabierze mi cie ta cholerna czarna magia-wychrypiał.

-Ufasz mi?-spytałam masując jego spięte mięśnie.

-Tak ,nie ...Nie wiem już czy wierzę w cokolwiek.

-Jedną z równie upartych jak fakty rzeczy jestem ja-puściłam go tylko po to żeby wślizgnąć się między niego ,a ścianę-I będę trzymać się rozumu i ziemi tak długa jak będę potrafić. Żadna "cholerna czarna magia" mnie stąd nie ruszy ,tylko muszę mieć po co tu być ,wiesz? 

   Spojrzał a mnie wzrokiem pełnym bólu i zmęczenia po czym musnął moje wargi.Długo ,ale delikatnie i z tęsknotą oraz desperację o jaką bym go nie podejrzewała.




We are young // Sirius BlackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz