Severus nie był złym kompanem do nauki. Był ciekawy i cierpliwy ,chociaż czasem może nieco zbyt sceptyczny. No i ,gdy tłumaczyłam mu podstawy mimowolnie sama powtarzałam materiał.
Martwiło mnie tylko że pojawiał się głównie ,gdy zauważał że na powrót zaczynam nosić przy sobie zakazaną literaturę. Jeszcze nie wiem czy w ten sposób poznawał że odsuwam się od Blacka ,czy raczej po prostu był bardziej zainteresowany nią niż mną.
Nie ma znaczenia.
Był przy tym nawet dobrym przyjacielem.
-Więc narobiłaś sobie już wrogów wśród wszystkich Blacków?-zagadnął przynosząc potrzebne ingerencje z mojej torby.
-Nie do końca-wywróciłam oczami-Orion i Cygnus mnie dalej lubią ,a Narcyza i Andromeda tolerują-westchnęłam-Zmieńmy temat.
-Więc ,gdzie planujesz uczyć się czarno magicznych zaklęć?
Odwróciłam się w jego stronę mierząc wzrokiem i unosząc ręce w geście " to miało być prostsze?". Kąciki jego ust drgnęły kiedy postawił na ławce moje książki.
-Jeżeli będziesz mnie denerwował ,to zamienię cie na Slughorna!-zastrzegłam.
-To proste i strategiczne pytanie-wzruszył ramionami opierając się o blat-Musisz znaleźć miejsce ,w którym nie dasz rady uszkodzić szkieletu zamku ani osoby postro...-parsknął-Ała!
Przyznaję się. Rzuciłam w niego chochlą. Fatalny miał refleks.
-Po prostu próbuję cie zmusić do myślenia!-zbulwersował się-To że będziesz niektórych problemów unikać nie znaczy że same się rozwiążą.
-Przepraszam-przetarłam dłońmi twarz-Jakieś propozycje?
-Patrząc na twoje książki rozważałbym lochy ,ale nie te tylko jeszcze niżej ,fundamenty są pewnie odpowiednio zabezpieczone i miałabyś blisko do tej sali-przedstawił pierwszą propozycję-Albo stara szklarnia.Ale trzeba by było nałożyć na nią mnóstwo czarów.
-Lochy-zadecydowałam.
-Pomogę ci...
-Nie pomożesz mi w tym-wzięłam się za robienie eliksiru-I tak już robisz za dużo.A to jest zbyt niebezpieczne-wyjaśniłam.
-Masz szczęście-burknął.
Jestem teraz asem w rękawie Dumbledore'a. Muszę się pilnować i pamiętać że wiszę mu przysługę ,którą zaciągnęłam ze swoich śmiesznych uczuciowych pobudek. Chyba rozstałam się z Blackiem. Zajebiste mi szczęście. Zważyłam książkę w dłoni oceniając ile szkód bym narobiła ,gdybym chybiła.
A mogłabym teraz trzaskać lód w Rosji.
***
Sala jaką dostałam do dyspozycji ,była wielka i kamienna...I chyba niezniszczalna. Tego jeszcze do końca nie wiedziałam ,ale zawsze warto sprawdzić.
Siedziałam na podłodze nieco przypieczona i zmęczona obserwując zwierzęta rozbijające się kamienne ściany. Przyglądałam się rozbijającym w kaskady iskier ptakom. Szatańska pożoga była na swój sposób piękna. Wyciągnęłam palce w stronę przebiegającego obok konia chcąc go musnąć ,ale zatrzymałam je tuż przed jego bokiem.
-Ansel by cie za to zabił-wyszeptałam cicho patrząc na osmalone ręce i próbując sobie wyobrazić jego blizny na swojej skórze.
Podskoczyłam wystraszona ,gdy usłyszałam trzask drzwi odruchowo rzucając niewerbalnie zaklęcie gaszące.
Syriusz wyglądał na przerażonego. Bez namysłu zerwałam się z podłogi wybiegając za nim na korytarz. Złapałam go za rękaw kiedy proszenie go żeby się zatrzymał nie dawało skutku. Odwrócił się ,a jego wzrok zmroził mi krew w żyłach. Cofnęłam się o krok.
-Znowu się w to bawisz-zaczął chłodno.
-Potrzebuję "tego"-odparłam cicho-Muszę opanować czarną magię żeby móc pracować...Dobrze o tym wiesz -zmarszczyłam brwi- Syriuszu czarna magia była,jest i będzie w moim życiu czy tego chcesz czy nie.
-I tego się do kurwy nędzy boję-warknął- Pojedziesz do Rosji ,dostaniesz tą swoją cholerną pracę bo jesteś kurwa najzdolniejszą czarownicą jaką spotkałem ,a potem tam zostaniesz-wplótł palce we włosy-Widziałem to szczęście w twoich oczach nawet ,gdy byliśmy w zaułkach czekając na resztę! Zrobisz co konieczne ,a potem mnie zostawisz... Ja tego nie zniosę-skończył łamiącym się głosem opierając czoło na ścianie-Przestań się mną bawić ,powiedz mi to po prostu.
Kompletnie zaskoczona podeszłam do niego od tyłu wsuwając pierwszy raz ciepłe palce pod jego koszulkę i dotykając jego skóry. Objęłam go ,opierając policzek między jego łopatkami wsłuchując się w jego przyśpieszone bicie serca oraz nieregularny oddech. Musiałam włożyć naprawdę dużo siły w to żeby go uspokoić. To nie był już ból głowy.
-Dostanę tą pracę ,albo i nie...-zaczęłam w jego koszulkę-A nigdy nie zostanę tam sama. Zbyt dużo przeszłam żeby móc tam spokojnie mieszkać. Po za tym bez ciebie? Jak mogłabym cię zostawić-stłumiłam śmiech-Kocham cię Black. "To jest fakt. A fakt to najbardziej uparta rzecz pod słońcem" jak mówił Bułchakow.
-Jak nie Rosja to zabierze mi cie ta cholerna czarna magia-wychrypiał.
-Ufasz mi?-spytałam masując jego spięte mięśnie.
-Tak ,nie ...Nie wiem już czy wierzę w cokolwiek.
-Jedną z równie upartych jak fakty rzeczy jestem ja-puściłam go tylko po to żeby wślizgnąć się między niego ,a ścianę-I będę trzymać się rozumu i ziemi tak długa jak będę potrafić. Żadna "cholerna czarna magia" mnie stąd nie ruszy ,tylko muszę mieć po co tu być ,wiesz?
Spojrzał a mnie wzrokiem pełnym bólu i zmęczenia po czym musnął moje wargi.Długo ,ale delikatnie i z tęsknotą oraz desperację o jaką bym go nie podejrzewała.
CZYTASZ
We are young // Sirius Black
FanficJeżeli idziemy na dno, to idziemy razem Powiedzą, że mogłaś coś zrobić, Powiedzą, że ja byłem sprytny Jeżeli idziemy na dno, to idziemy razem Wymigamy się ze wszystkiego Pokażmy im, że jesteśmy lepsi -The Chainsmokers Paris