.29.

3.2K 199 12
                                    

-Jak bardzo jesteś na nas zła? Na mnie?-spytał blondyn stając obok mnie na lekcji obrony przed czarną magią.

-Oh ,w zasadzie już wcale-mruknęłam obserwując jak profesor Dumbledore tłumaczy reszcie jak będzie wyglądać dzisiejsza lekcja-To była moja wina.Nie powinnam zostawić takich rzeczy na wierzchu...-urwałam kiedy mężczyzna odwrócił się w naszą stronę.

-Colette ,moja droga czy mogłabyś mi pomóc ?-spytał.

-Oczywiście profesorze Dumbledore-zgodziłam się bez wahania zajmując miejsce obok niego-Co mam zrobić?

-Z tego co wiem przerabiałaś już ten dział ,więc mogłabyś pomóc mi przypilnować resztę?-spytał.

   Przekaz był prosty.Nie uważaj magii na obronie przed czarną magią.Ja rozumiem że moja wiedza różni się od tej tak jak umiejętności ,ale chyba nie podejrzewałby mnie o użycie czarnej magii przy świadkach.Cholera jasna.

   Skinęłam z uśmiechem po czym zaczekałam aż wszyscy dobiorą się w pary po czym przeszłam za ich plecy żeby skupić się na błędach i móc je poprawiać ku sykom dezaprobaty z ich strony.Podniosłam nadgarstek Dorcas końcem różdżki po czym z cichym westchnieniem zajęłam się jakimś beznadziejnym gryffonem ,kiedy usłyszałam za plecami jak ta szepcze coś o "...specjalnym traktowaniu Merlin wie za co ,w końcu chodziłam do szkoły jak szkoły...A najgorsze że prócz nauczycieli w moją wyjątkowość wierzy biedny Black myślący że...".

   Mimo że potrafiłabym ją skrzywdzić na niezliczoną ilość sposobów nie zdążyłam zareagować ani nawet dowiedzieć się co myśli Black ,kiedy wręcz podskoczyłam na huk towarzyszący jej upadkowi.Odwróciłam się zaskoczona ,ale widząc z kim ćwiczyła na moje wargi wstąpił delikatny uśmiech.

   Leonard założył nonszalancko ręce mrugając do mnie porozumiewawczo.

   Nienawiść do ludzi łączy.

-Bardzo ładnie panie Luther ,tylko jeśli można delikatniej-przerwał martwą ciszę ,która zapanowała na sali-Kontynuujcie! No już ! Nie ma na co patrzeć!

   Parsknęłam przechodząc wzdłuż rzędu.Mijając Pottera przystanęłam obserwując jego nieumiejętne poczynania.

-Słyszałam że chcesz zostać aurorem-odgarnęłam włosy za uszy-Z tą precyzją nie wróżę ci sukcesów-mruknęłam-Ręka wyżej i nie szarp tak.

-Co się stało wczoraj między tobą ,a Blackiem?-spytał w między czasie rzucając zaklęcie-Wypalił pół paczki,zniknął na noc i ostatecznie całował się dzisiaj z dwiema największymi dziwkami w szkole.Definitywnie jest coś nie tak.

-Mam rozumieć że tak odreagowuje?-spytałam unosząc brew.

   Nie powiem ,lepiej niż ja.Moskwa,chłopcy i departament przestrzegania prawa dalej pewnie pamiętają moją żałobę.

-Tak-potwierdził w chwili kiedy pomieszczenie rozległ się trzask.

-Shlyukha!-zakryłam usta dłonią kiedy zobaczyłam leżącego pod ścianą Severusa ,a po drugiej stronie sali Syriusza nerwowo przeczesującego włosy.

-Koniec na dziś!-już zdecydowanie zdenerwowany Dumbledore machnął rękami-Wyjdźcie mi stąd! Koniec lekcji!

   Uczniowie wzięli zabrali co swoje po czym wylali się z sali wśród ogólnego zamieszania.Złapałam swoją torbę po czym wybiegłam na korytarz rozglądając się za czarnowłosą czupryną.Widząc swój cel dogoniłam go łapiąc za rękaw i wciągając w jeden z niezliczonych bocznych korytarzy.

-Co się z tobą dzieje?-spytałam zblazowanego bruneta.

-Nie wiem o co ci chodzi-parsknął wzruszając ramionami-Ot ,wypadek przy pracy.A teraz przepraszam Dorcas chciała przejść się na błonia...Za to myślę że skoro masz tak wiele wolnego czasu to możesz sprawdzić co z biednym Smarkerusem-parsknął odchodząc w swoją stronę-Albo odpisać...-nie dosłyszałam reszty ,gdy zniknął w tłumie.

***

   Siedziałam skulona na krześle przy biurku ubrana w bluzę gryffindoru przesiąkniętą jeszcze zapachem perfum i papierosów nie mogąc się skupić na tłumaczeniu moich starych prac.

-Daj sobie spokój czym się przejmujesz?-spytał Charles zalegający na moim łóżku.

-Nie zachowywał się tak wcześniej-mruknęłam naciągając niżej materiał.

-Znasz go parę miesięcy ,a ja mijam go już siódmy rok-wypuścił z warg dym-Black potrafi być narwany ,ale przeważnie szybko mu przechodzi.

-Prawie połamał Severusa na dzisiejszej lekcji!-odwróciłam się w jego stronę.

-Mało nie zabił swojego brata kiedy pociągnął go z bara na korytarzu ,a ja byłem dzisiaj u pielęgniarki ze złamanym nosem-zaciągnął się mocniej-Jedyną osobą ,która może się dzisiaj cieszyć jest Meadowes.To u niej przeważnie kończy z poobcieranymi kostkami.Zresztą dlaczego się nim tak martwisz? Chyba nie powiesz mi że się zakochałaś.

-Daj sobie spokój Charlie-wywróciłam oczami wstając ze swojego miejsca-Przyjaź...Są dla mnie ważni.W końcu to z nimi w spędza...Zamknij się-pocałowałam go-Miała być tylko zabawa ,nie sądziłam że będziesz w to wchodził bardziej niż potrzeba-poczułam jego dłonie na swoich udach.

-Zależy o jakiej zabawie mówisz-parsknął-Ja się z tobą cały czas dobrze bawię.


We are young // Sirius BlackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz