Baza znajdowała się na obrzeżach miasta, więc zanim dotarłam do centrum, minęło około 30 minut. Jechałam dłuższymi drogami, żeby dać sobie trochę czasu na myślenie. W oddali dostrzegłam nowo otwarty sklep. To był miły widok, coś, co przypominało normalność w tym zniszczonym świecie.
Zaparkowałam pod sklepem, zdjęłam kask, a następnie zsiadłam z motoru. Czułam zapach świeżego powietrza, mimo że nie był to już ten sam świat, który znałam. W sklepie zaczęłam wybierać produkty — świeże pieczywo, coś do kanapek i inne drobiazgi. Przy kasie sięgnęłam po energetyk. Niby mały gest, ale dawał poczucie, że życie toczy się dalej.
– Dzień dobry – powiedziałam do młodego kasjera, podając mu zakupy.
– Dzień dobry, fajny motor – odpowiedział, uśmiechając się lekko.
– Dzięki – odpowiedziałam, spoglądając na niego.
– To wszystko?
– Tak, to wszystko – powiedziałam, płacąc. Wzięłam zakupy, pożegnałam się z kasjerem i wyszłam.
Przyczepiłam zakupy do motoru, otworzyłam napój energetyczny i wypiłam go na szybko. Czułam, jak energia powraca do moich mięśni. Zawsze to robiłam, gdy czułam się wyczerpana, a dzisiejszy dzień z pewnością nie był jednym z tych, w których mogłam sobie pozwolić na odpoczynek. Zanim wróciłam do bazy, zrobiłam jeszcze jeden przystanek – po drodze kupiłam chińczyka dla całej drużyny. Trochę ciężko było się z tym zabrać, ale udało się.
O godzinie 6:50 wróciłam do bazy. Rozpakowałam zakupy i postawiłam jedzenie na stole.
– Friday, obudź wszystkich i powiadom o jedzeniu, proszę – powiedziałam.
– Oczywiście, panienko – odpowiedziała wirtualna asystentka.
Zanim zdążyłam usiąść, zaczęłam jeść. Po chwili reszta ekipy przyszła do kuchni.
– Czy ja czuję chińczyka? – zapytał Ant-Man.
– Tak, siadajcie, jest dla każdego – odpowiedziałam, nie przerywając jedzenia.
– Dzięki, Samanta – odpowiedział Steve.
Gdy skończyliśmy, usiedliśmy w salonie, żeby podjąć decyzję o tym, kto z kim będzie się przenosić w czasie.
– Dobra, proponuję tak – zaczął Steve. – Thor i Rocket do Asgardu, rok 2013. Tam będzie jeden kamień. Nat, Clint, War Machine i Nebula najpierw na Morag po kamień rzeczywistości, potem na Vormir po kamień dusz. Ja, Sam, Ant-Man, Banner i Bucky do Nowego Jorku. Hulk po kamień czasu. A my po kamień od Lokiego z różdżki i jeszcze jeden.
– Tak, chyba będzie najlepiej – odpowiedziałam, czując napięcie w powietrzu. Wiedziałam, że ta misja nie będzie łatwa.
– Moim zdaniem może być. Mogę dać tym, co będą latać po kosmosie, mój statek, o ile go nie rozwalą – powiedział Rocket, rzucając na wszystkich przymrużonym okiem.
I tak każdy się zgodził na tę propozycję. Po naradzie wróciliśmy do pracy.
Miesiąc później:
– Uwaga, pierwsza próba – powiedział Tony, a wszyscy wstrzymaliśmy oddech.
Ant-Man zniknął, a chwilę później pojawił się jako małe dziecko.
– Niech to szlak – powiedział Barton, patrząc na efekty.
– Jeszcze raz – odpowiedział Tony, nie tracąc nadziei.
I tak mijał cały dzień, próby nie kończyły się powodzeniem. Traciliśmy nadzieję, ale w końcu...
– Dobra, ostatnia próba na dziś – powiedział Steve. Trzymaliśmy kciuki.

CZYTASZ
Iron Girl
FanficNazywam się Samantha, chodzę do liceum. Mam dwójkę wspaniałych przyjaciół i kochającą mamę, ale wszystko wywraca się do góry nogami w jeden dzień... Uwaga: książka zawiera istotne spoilery dotyczące wydarzeń z filmów Marvela, w tym kluczowe momenty...