22. Wielka Misja: Skok w Przeszłość

890 41 8
                                        

Baza znajdowała się na obrzeżach miasta, więc zanim dotarłam do centrum, minęło około 30 minut. Jechałam dłuższymi drogami, żeby dać sobie trochę czasu na myślenie. W oddali dostrzegłam nowo otwarty sklep. To był miły widok, coś, co przypominało normalność w tym zniszczonym świecie.

Zaparkowałam pod sklepem, zdjęłam kask, a następnie zsiadłam z motoru. Czułam zapach świeżego powietrza, mimo że nie był to już ten sam świat, który znałam. W sklepie zaczęłam wybierać produkty — świeże pieczywo, coś do kanapek i inne drobiazgi. Przy kasie sięgnęłam po energetyk. Niby mały gest, ale dawał poczucie, że życie toczy się dalej.

– Dzień dobry – powiedziałam do młodego kasjera, podając mu zakupy.

– Dzień dobry, fajny motor – odpowiedział, uśmiechając się lekko.

– Dzięki – odpowiedziałam, spoglądając na niego.

– To wszystko?

– Tak, to wszystko – powiedziałam, płacąc. Wzięłam zakupy, pożegnałam się z kasjerem i wyszłam.

Przyczepiłam zakupy do motoru, otworzyłam napój energetyczny i wypiłam go na szybko. Czułam, jak energia powraca do moich mięśni. Zawsze to robiłam, gdy czułam się wyczerpana, a dzisiejszy dzień z pewnością nie był jednym z tych, w których mogłam sobie pozwolić na odpoczynek. Zanim wróciłam do bazy, zrobiłam jeszcze jeden przystanek – po drodze kupiłam chińczyka dla całej drużyny. Trochę ciężko było się z tym zabrać, ale udało się.

O godzinie 6:50 wróciłam do bazy. Rozpakowałam zakupy i postawiłam jedzenie na stole.

– Friday, obudź wszystkich i powiadom o jedzeniu, proszę – powiedziałam.

– Oczywiście, panienko – odpowiedziała wirtualna asystentka.

Zanim zdążyłam usiąść, zaczęłam jeść. Po chwili reszta ekipy przyszła do kuchni.

– Czy ja czuję chińczyka? – zapytał Ant-Man.

– Tak, siadajcie, jest dla każdego – odpowiedziałam, nie przerywając jedzenia.

– Dzięki, Samanta – odpowiedział Steve.

Gdy skończyliśmy, usiedliśmy w salonie, żeby podjąć decyzję o tym, kto z kim będzie się przenosić w czasie.

– Dobra, proponuję tak – zaczął Steve. – Thor i Rocket do Asgardu, rok 2013. Tam będzie jeden kamień. Nat, Clint, War Machine i Nebula najpierw na Morag po kamień rzeczywistości, potem na Vormir po kamień dusz. Ja, Sam, Ant-Man, Banner i Bucky do Nowego Jorku. Hulk po kamień czasu. A my po kamień od Lokiego z różdżki i jeszcze jeden.

– Tak, chyba będzie najlepiej – odpowiedziałam, czując napięcie w powietrzu. Wiedziałam, że ta misja nie będzie łatwa.

– Moim zdaniem może być. Mogę dać tym, co będą latać po kosmosie, mój statek, o ile go nie rozwalą – powiedział Rocket, rzucając na wszystkich przymrużonym okiem.

I tak każdy się zgodził na tę propozycję. Po naradzie wróciliśmy do pracy.

Miesiąc później:

– Uwaga, pierwsza próba – powiedział Tony, a wszyscy wstrzymaliśmy oddech.

Ant-Man zniknął, a chwilę później pojawił się jako małe dziecko.

– Niech to szlak – powiedział Barton, patrząc na efekty.

– Jeszcze raz – odpowiedział Tony, nie tracąc nadziei.

I tak mijał cały dzień, próby nie kończyły się powodzeniem. Traciliśmy nadzieję, ale w końcu...

– Dobra, ostatnia próba na dziś – powiedział Steve. Trzymaliśmy kciuki.

Iron GirlOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz