12. PODEJRZLIWOŚĆ

154 15 4
                                    

     Nie spałam kilka nocy z rzędu, zastanawiając się, które wyjście z tej sytuacji było najlepsze. Teraz, kiedy już wiedziałam, że nie tylko wampiry interesowały się moją osobą, nie potrafiłam czuć się bezpiecznie nawet wtedy, gdy byłam w domu. Ciągle miałam poczucie, że znajdowałam się pod stałą obserwacją — czy to krwiopijców, czy łowców wampirów i strzyg. Każdy dźwięk, którego nie rozpoznawałam, przyprawiał mnie o palpitację serca i ogromny stres. Na noc zamykałam szczelnie okno w pokoju i zaciągałam rolety. To nie było zdrowe.

     Jedyną osobą, która wiedziała o moim spotkaniu z łowcami wampirów, była Bonnie. Zadzwoniłam do niej jeszcze tego samego wieczoru, kiedy z mamą wróciłyśmy do domu. Przed moją rodzicielką zgrywałam twardą, ale gdy tylko usłyszałam głos Bonnie w telefonie, popłakałam się jak dziecko. Opowiadałam jej o napastnikach, a także wampirzycy, narzeczonej Mitchella. Opisałam jej moje wspomnienie i po prostu po raz pierwszy od dawna otworzyłam się przed nią w pełni. W ciągu jednego wieczora Bonnie poznała najmroczniejsze zakamarki mojej duszy i dowiedziała się o dziwnej relacji, którą utrzymywałam kiedyś z całym Dworem. Zrobiło mi się lżej, kiedy jej o tym powiedziałam, choć wiedziałam, że w zasadzie to niczego nie rozwiązywało. Nadal znajdowałam się w kłębowisku problemów.

     Za radą Bonnie pojawiłam się u ojca. W piątkowe popołudnie stałam na werandzie jego nowego domu i oddychałam głośno, zastanawiając się, czy na pewno chciałam stanąć twarzą w twarz z nim, jego nową laską i życiem, z którego wyciął mnie i naszą rodzinę. Padał deszcz, podlewając skoszone trawniki i świeżo umyte auta. Wiał wiatr, który rozwiewał moje już i tak nieco poplątane włosy. Stałam pod drzwiami i nie potrafiłam do nich zapukać.

     Bałam się tego, co zastanę. Nie mogłam wciąż uwierzyć, że ojcu było lepiej z kimś innym niż moją mamą. Nie byłam w stanie tego sobie nawet wyobrazić. Zawsze byli przecież zgodnym małżeństwem, które kłóciło się naprawdę sporadycznie. Chodzili regularnie na randki do kina, wspierali w trudnych chwilach i po prostu się kochali, a przynajmniej tak mi się wydawało. Kiedy kilka tygodni temu obudziłam się w szpitalu poraniona i przerażona, doznałam szoku, dowiedziawszy się, że podpisali papiery rozwodowe. Nigdy bym nawet o tym nie pomyślała, a oni wydawali się spokojni i zdecydowani, jakby już dawno pogodzili się z całą sytuacją. I jeszcze ojciec znalazł sobie nową kobietę... Nie umiałam się z tym pogodzić, nawet jeżeli bardzo bym tego chciała. A nie chciałam.

     W końcu zebrałam się, by zapukać do drzwi. Kilka chwil później w wejściu pojawiła się wysoka, szczupła dziewczyna z delikatnym uśmiechem na twarzy. Miała jasną karnację naznaczoną licznymi pieprzykami, które pokrywały jej odsłonięte ręce. Brązowe oczy lustrowały mnie z lekkim zawodem — prawdopodobnie nie mnie spodziewała się zobaczyć w drzwiach. Była śliczna. Z ciałem modelki i przyjaźnie wyglądającą twarzą od razu wzbudziłaby we mnie sympatię, gdybym nie wiedziała, jaka relacja łączyła ją z moim ojcem.

     Uniosła brwi i zapytała nieco chrapliwym głosem:

     — Hm, ty to...? — Przyjrzała mi się uważniej, ale nadal nie domyślała się, kim byłam. — Spodziewałam się brata, ale...

     Skrzyżowałam ramiona na piersi, by nie dostrzegła ich drżenia. Przez chwilę nie umiałam wydobyć z siebie głosu, jakbym bała się tej niepozornie wyglądającej dziewczyny.

     — Jesteś Olive, prawda? — wydusiłam z siebie w końcu.

     — Hm, tak, ale wszyscy mówią mi Liv. A ty jesteś...?

     — Maisie. Czy mój ojciec jest w domu? Muszę się z nim pilnie zobaczyć.

     Brwi Liv uniosły się jeszcze wyżej, a ona przez chwilę nie potrafiła wydusić z siebie słowa. Prawdopodobnie wiedziała, że nie znajdowała się w pierwszej dziesiątce lubianych przeze mnie osób. Prawdę mówiąc, nie była nawet w pierwszej setce.

Niepamięć wstecznaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz