4

80 5 2
                                    

Obudziłam się o 6.03. Kiedy popatrzyłam na zegarek, zastanawiałam się czy ze mną jest aby na pewno wszystko w porządku. Zazwyczaj śpię i śpię do puki budzik nie zadzwoni, albo nawet dłużej.

Wstałam z łóżka i kiedy przechodziłam obok szafy niechcący zobaczyłam moje odbicie. Skrzywiałm się. Moje włosy wyglądały jakby przeszedł przez nie huragan. Wczoraj je myłam i zapomniałam wyprostować. Trzeba dodać, że moje włosy po jakim kolwiek kontakcie z wodą/wilgocią natychmiast się kręcą i wyglądam jak pudel. Dlatego też po każdym umyciu ich prostuję je.

Na moje szczęście miałam masę czasu, więc zabrałam się za prostowanie. Później udałam się do łazienki i załatwił potrzeby. Wyjęłam z szafy dresy i obcisłą czarną koszulkę z długim rękawem.

Poszłam do kuchni i wyjęłam z szuflady tabletki przeciwbólowe, bo obudziłam się ze strasznym bólem głowy. Ubrałam buty i kurtkę, wzięłam placka i wyszłam z domu, kierując się na przystanek.

Po dojściu do szkoły, przywitałam się z Rią i poszłyśmy w głąb korytarza. Nagle usłyszałam dźwięk przychodzącego Sms-a. Był od Susan.

Susan🌻:
Jestem chora i nie przyjadę dzisiaj do szkoły. Powiedz Rii, że ma mi wziąć książki, które u niej zostawiłam

Ja:
Okej. Zdrowiej szybko i wracaj bo frekwencji nie zaliczysz XD

- Kto to?- zapytała Ria zerkając na mnie.
- Susan, nie przyjdzie dzisiaj, bo jest chora. Prosiła, żebyś wzięła jej książki.- powiedziałam, po czym poczułam jak mój telefon wibruje. Kiedy spojrzałam na ekran zdziwiłam się i to bardzo, bo na wyświetlaczu pojawiła mi się nazwa: trener🏐. Nie miałam bladego pojęcia dlaczego dzwoni ,więc po prostu odebrałam.

-Halo!
- Cześć Amelie, słuchaj jest sprawa. Dałabyś radę przyjść do nas dzisiaj na kolację z rodzicami? Obgadalibyśmy sprawy związane z zawodami, a przy okazji Louis kiedy uciekłaś wczoraj do szatni zamordował mnie wzrokiem.- mogłam słyszeć, że z trudem powstrzymuje śmiech.
-Yyy, jasne zobaczę co da się zrobić, ale obawiam się, że moje taty raczej nie będzie, bo pracuje do 23, więc jeżeli już to tylko z mamą. A i powiedz Louisowi, że jak będzie się zachowywać tak jak wczoraj to nie ręczę za siebie. - powiedziałam, bo naprawdę nie polubiłam tego człowieka.
- Muszę kończyć, bo zaraz mam lekcje do zobaczenia. - powiedziałam po czym się rozłączyłam. Wzięłam głęboki wdech i ruszyłam z Rią w stronę klasy.

Koniec lekcji. Całkiem szybko zleciało. Teraz tylko muszę się martwić dzisiejszą kolacją, a raczej spotkaniem bruneta. Tak sobie myślę, że gdyby nie zachował się wtedy tak na boisku i w samochodzie to może dałoby się z nim zaprzyjaźnić, ale niestety ego ma stąd do Londynu, a ja nie lubię narcyzów.

Pożegnałam się z dziewczyną i ruszyłam w stronę przystanku.

O jakiejś 17.30 byłam już gotowa na kolację. Zrobiłam lekki makijaż, który polegał na tym, że na twarz nałożyłam korektor i puder, a na rzęsy tusz. Włosy lekko zakręciłam. Postanowiłam włożyć białą koszulę z krótkim, szerokim rękawem oraz czarną zwiewną spódnicę do połowy ud. Nie zakładam żadnej biżuterii, bo nie znoszę nosić łańcuszków, bransoletek, pierścionków, ani tym podobnych. Nawet uszu nie mam przebitych.

Razem z mamą zamówiłyśmy taksówkę i po chwili wysiadałyśmy z niej przed domem Tomlinsonów. Podążyłyśmy w kierunku wejścia. Zadzwoniłam dzwoniłem, a drzwi otworzył mi nie kto inny jak Louis. Miał na sobie obcisłe czarne rurki i białą bluzkę w paski z dwoma rozpiętymi guzikami na górze. Wyglądał dobrze. Kiedy mnie zobaczył uśmiechnął się lekko, a jak odwzajemniłam uśmiech. Zdziwił się trochę, bo pewnie przypuszczał, że wejdę z grymasem, ale nie nie nie, nie dam mu tej satysfakcji.

Razem z mamą weszłyśmy do środka, a po przekroczeniu progu od razu przywitał nas mój trener i jego żona. Należy dodać, że moja mama i żona mojego trenera to przyjaciółki za czasów studiów, czyli właściwe znamy się od zawsze. Jedyne co mnie zastanawiało, to jak do cholery nigdy, ale to nigdy nie widziałam Louisa, to jest ich syn, a moja mama przyjaźni się z jego matką, a jego ojciec jest moim trenerem. Eh nie ważne.

Weszłyśmy głębiej do salonu, a tam czekał już na nas naszykowany stół. Zajęłam miejsce od brzegu, żeby przypadkiem niebieskooki nie mógł usiąść obok mnie, bo po mojej drugiej stronie usiadła mama. Do miejsca na przeciwko mnie, dążył mój trener, ale jego kochany synuś od siedmiu boleści wyprzedził go i z impetem zajął miejsce na przeciwko. Nie byłam jakoś szczególnie zadowolona, no ale cóż.

Kolacja minęła zgrabnie. Rozmawialiśmy o moich zawodach, a trener bardzo chwalił moją grę. Oczywiście za każdym razem gdy to robił rumieniłam się. Było to dla mnie stresujące, ale tak w pozytywny sposób.

- Przepraszam, mogę skorzystać z łazienki?- zapytałam niepewnie, bo mój pęcherz domagał się wypróżnienia.
- Jasne Amelie, Lou pokaż jej gdzie jest łazienka.- trener zwrócił się do syna, a ja mogłam dostrzec, że na jego twarzy maluje się uśmieszek. Przewróciłam oczami i ruszyłam za nim. Kiedy pokazał mi drzwi, a ja chciałam je zamykać, on zatrzymał mnie.
- Ładnie dzisiaj wyglądasz. - powiedział niepewnie, co mnie nieco zdziwiło, bo wydawał mi się pewny jak mało kto.
- Ooo dziękuję, ty też niczego sobie. - powiedziałam do niego zalotnie po czym uśmiechnęłam się do niego.
- Nie wiem, dlaczego z Tobą rozmawiam, bo przysięgam, że ostatnio byłeś dupkiem jak ich mało, ale potrafisz być miły. A teraz przepraszam, ale muszę skorzystać. - zmarszczylam nos i wskazałam na ubikację. Louis uśmiechnął się zadziornie po czym dodał:
- Mogę z Tobą?- zapytał i poruszył znacząco brwiami.
- Już miałam Cię chwalić, że potrafisz być gentelmenem, ale jak widać nic z tego.- powiedziałam rozbawiona i zamknęłam drzwi.

Po skończonym wieczorze, wróciliśmy z mamą do domu. Muszę przyznać, że na prawdę miło spędziłam czas, i sama nie wierzę w to co mówię, ale powoli zaczynam się chyba przekonywać do tego człowieka.

Poszłam do łazienki, wykąpałam się i poszłam spać. Lekcje odrobiłam po przyjściu ze szkoły jeszcze przed kolacją. I na prawdę byłam sobie z to wdzięczna, bo padałam z nóg.

I didn't know I could talk like that 🙊 || L.TOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz