19

60 5 0
                                    

Dzisiaj pomagam Louis'owi z dzieckiem. Nadal zastanawiam się, dlaczego się zgodziłam. Może dlatego, że lubię dzieci? Nie wiem, ale myślę, że może być całkiem zabawnie. Zwłaszcza po wczorajszym przerażeniu chłopaka.

Wstałam, poszłam do łazienki, zrobiłam poranną rutynę i wyszłam do szkoły. Dzisiaj miałam na sobie czarne rurki z wysokim stanem i bluzę do połowy ud w kolorze baby blue.

- Gotowa na zabawę z bachorem?- zapytała Susan ze śmiechem.
- O którym bachorze mówisz?- zaśmiałam się i weszłyśmy do klasy.

W połowie dnia, poszłyśmy na stołówkę i wyciągnęłyśmy nasze drugie śniadania. Nagle dostałam wiadomość.
- Boże, czy ten człowiek serio nie wie jak zostać z dzieckiem 10 minut?- zadałam w sumie pytanie retoryczne. Dziewczyny się zaśmiały i wróciły do jedzenia.

Padalec🥕⚽️:
Jezus, błagam pomóż!

Westchnęłam i wybrałam jego numer w kontaktach. Nie chciało mi się z nim rozmawiać, ale teraz mam przerwę, a zapewne będzie się użalał w tych wiadomościach tak długo, że dnia nie starczy.
- Boże, Amelie!- usłyszałam głos Louisa. Zaśmiałam się, bo ton jego głosu był bezcenny.
- Co się takiego stało?- zapytałam, bo w końcu po to dzwonię.
- No to małe się wywaliło i ryczy, a ja już nie wiem co mam robić!
- Przede wszystkim się uspokuj do cholery, a po drugie podnieś go przytul i pocałuj tam gdzie boli.- trochę się z niego nabijałam, ale taki buziak zawsze pomaga, prawda?
- Mam go pocałować?- szkoda, że nie wiedzą teraz jego twarzy.
- Głuchy jesteś? Zrób to, a zobaczysz, że przestanie.

Louis

Chyba na głowę upadła. Nie jestem kurna jego matką, żeby go całować. Podniosłem Toby'ego i przytuliłem go. Mały wtulił się w zagłębienie mojej szyji i szlochał. Nie chciałem tego robić, ale lepsze to niż słuchanie jego wrzasków.
- Pokaż, gdzie Cię boli?- zapytałem Toby'ego ze spokojem.
- Tutaj.- pokazał na wewnętrzną stronę dłoni.
- Pokaż.- powiedziałem i wziąłem jego malutką łapkę w swoją wielką łapę. Podmuchałem lekko i delikatnie cmoknąłem. Maluch zachichotał i otarł łzy.
- Już nie boli?- zapytałem. Mały pokręcił głową i kazał się postawić na podłodze. Ulżyło mi.

Amelie

Nareszcie koniec lekcji. Wyszłam ze szkoły, a na parkingu ujrzałam, już dobrze mi znane, czarne BMW. Louis machnął mi ze środka, a ja podążyłam na miejsce pasażera.
- Cześć chłopaki.- uśmiechnęłam się do malca.
- Ceść.- chłopczyk pomachał do mnie. Zaśmiałam się.
- Jak masz na imię, maluchu?- zapytałam, bo nic o nim nie wiedziałam.
- Toby i mam tsy latka.- zaśmiał się. Również się zaśmiałam.
- Ja jest Amelie, ale możesz mówić do mnie Mel.
- Wiem! Lou mówił, ze mas tak na imię.- popatrzyłam na Louisa, a on wzruszył ramionami.
- Tak? I co jeszcze Ci o mnie mówił?- teraz to mogłam dowiedzieć się wszystkiego.
- Mówił, ze jesteś baldzo ładna, ślicna i mas supel chlaktel.- Toby śmiał się z tego, bo chyba nie rozumiał, co to znaczy.
- Ah tak?- popatrzyłam na Louisa, a on się zadziornie uśmiechnął.
- Nie przywitałaś się ze mną.- po chwili powiedział, udając naburmuszenie.
- Jak to nie? Powiedziałam "Cześć chłopaki".- odpowiedziałam, bo dokładnie tak było.
- Dobrze wiesz, że nie o takie przywitanie mi chodziło, a poza tym zainteresowałś się tą zgagą.- uniosłam brwi.
- Czy ty się słyszysz, Tomlinson? Gdybyś był taki słodki jak Toby, też bym się pewnie bardziej zainteresowała.- skrzyżowałam ręce i popatrzyłam na szybę.
- Oh, przecież żartuje i nie muszę być słodki, wystarczy, że jestem seksowny i Ci się podobam.- zdębiałam.
- Po pierwsze: nie używaj takich słów przy dziecku, a po drugie: nie podobasz mi się! - wkurzyłam się, bo nie mam zamiaru słuchać, jak mówi takie brednie.
- Nie kochas Lou?- niespodziewanie zapytał Toby. Popatrzyłam na Louisa z mordem, on się zaśmiał i powiedział:
- No właśnie. Nie kochas mnie, Amelie?- zrobił maślane oczka, a ja uderzyłam go w ramię. Nie odpowiedziałam, tylko popatrzyłam na przednią szybę.

Po jakiś 20 minutach, dojechaliśmy pod dom Louisa. Wysiadłam, a brunet pomógł wysiąść Toby'emu. Mały złapał Louisa za palec i podreptał do domu, ciągnąc go za sobą.
- Awww.
- A tobie co?- zapytał brunet.
- Wyglądacie przeuroczo. Prawie jak syn i ojciec.- odpowiedziałam, bo to była prawda. Gdybym ich nie znała i spotkała gdzieś na ulicy, to pomyślałabym, że to rodzina.
- A Ty matka.- Louis poruszał znacząco brwiami, z n o w u, a ja postukałam się palcem w czoło.

***
Bawiłam się z chłopcem w układanie wierzy z klocków. Po chwili Toby wstał i poszedł w kierunku kanapy.
- Gdzie idziesz, Toby?- zapytałam wstając z ziemi.
- Pocytas mi bajkę?- zapytał i ziewnął.
- Ktoś tu chyba jest śpiący.- powiedziałam. Wzięłam chłopczyka na ręce i usadowiłam go sobie na kolanach. Wzięłam od niego książkę i zaczęłam czytać. Louis cały czas nam się przyglądał. Przeczytałam może z pięć stron bajki, a Toby już spał. Położyłam go na kanapie i przykryłam kocem.
- Teraz cicho, żeby go nie obudzić.- powiedziałam głośnym szeptem i poszłam usiąść obok Louisa na drugiej kanapie.
- Polubił Cię.- brunet skierował swoją wypowiedź do mnie.
- Mnie nie da się nie lubić.- wzruszyłam ramionami. Chłopak zaśmiał się.

Louis

Odkąd Amelie jest w moim domu, nie spuszczam jej z oka. Patrzę jak bawi i śmieje się Toby'm. Najlepszy był moment kiedy wzięła go na ręce, a on usunął na jej kolanach. Cały czas po głowie chodziła mi jedna myśl: Chcę, żeby była matką moich dzieci! Wiem że to chore, bo mamy 19 i 16 lat, ale na moją psychikę w tej sytuacji nic nie poradzę.

Amelie

Patrzyłam jeszcze przez chwilę na Toby'ego, jak śpi. Później popatrzyłam na Louisa, a on na mnie.
- Chyba jestem głodna.- powiedziałam, bo to była prawda. Od przerwy na lunch nic nie jadłam.
- Racja, ja też. Co chcesz? - zapytał, wstając z kanapy.
- A co masz?- również wstałam i poszłam za brunetem do kuchni.
- Może być odgrzana lazania?- zapytał.
- Jasne.- wzruszyłam ramionami i usiadłam przy blacie kuchennym. Kiedy czekaliśmy na lazanie, zapytałam:
- Chciałbyś mieć kiedyś dzieci?- popatrzyłam na chłopaka z uśmiechem.
- Chciałbym, a co?- również się uśmiechnął.
- A nic, tak pytam. Ile?
- Chyba dwójkę. Chłopca i dziewczynkę.
- Które starsze?- Nie wiem, czemu drążyłam ten temat, ale byłam ciekawa.
- Chłopak, mógłbym grać z nim w piłkę, uczyć jak podrywać dziewczyny i musiałby opiekować się  siostrą.- kiedy mówił o podrywaniu, uśmiechnął się zadziornie.
- Ciekawy masz pogląd na życie.- zaśmiałam się.
- A żebyś wiedziała. A teraz ty odpowiesz mi ma moje pytania.- zwrócił się w moim kierunku. Zmrużyłam oczy, ale lekko kiwnęłam głową na tak.
- Chciałabyś mieć dzieci?- chłopak ponowił moje pytanie.
- Chciałabym, ale nie wiem, czy to się kiedyś stanie.- odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
- Dlaczego?
- Ponieważ, jak już moi kochani rodzice Ci o tym powiedzieli, boję się tego.- kiedy odpowiadałam na pytanie nie patrzyłam na Louisa tylko przed siebie.
- Czego się boisz?- Nie ustępował.
- Naprawdę musimy to tym mówić?- zająkałam się, bo nie lubię rozmawiać na te tematy.
- Wiem, że nie chcesz, ale może uda mi się pomóc.
- Po co? Dlaczego chcesz mi pomagać?- Nie rozumiem jego chęci.
- Ponieważ chcę, żebyś zaczęła żyć pełną parą i nie martwiła się takimi bzdetami.
- Sugerujesz, że nie żyje "pełną parą"? Mam dopiero 16 lat, nie śpieszy mi się do seksu, czy picia.- odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
- Seks daje ukojenie.- popatrzyłam na niego jak na głupka.
- Przepraszam, do czego zmierzasz?- zapytałam już lekko obużona.
- Jeszcze do niczego.- poruszył brwiami i się zaśmiał.
- Posłuchaj Louisku, może nie spełniam wszystkich twoich oczekiwań, ale nie będziesz mi mówić  co powinnam, a co nie.
- Nie denerwuj się, Mel. Nic ci nie karze, tylko mówię.- coś czuje, że spaliłam buraka.
- Przestań, bo zaraz się spale. - zaśmiałam się.
- To ja Cię zgaszę.- również się zaśmiał. Przytuliłam się do niego, nie wiem czemu, ale miałam taką potrzebę, chłopak na początku nie ogarnął o co chodzi, ale po chwili również się wtulił.
- Pocałujecie się?- wystraszyłam się na słowa zaspanego Toby'ego. Oderwałam się od chłopaka i popatrzyłam na malca.
- Nie, maluszku.- zaśmiałam się.
- Dlacego?- mały nie ustępował. To chyba u nich rodzinne.
- Ponieważ, ja i Lou się tylko przyjaźnimy.- zaczęłam mu tłumaczyć.
- Ale psecies wy się kochacie.- zdębiałam na słowa chłopczyka.
- Jak to się kochamy? Skąd Ci to przyszło do głowy?- Nie mogłam uwierzyć w to co powiedział.
- No, bo Lou mi powiedział, ze chyba Cię...- Toby zaczął, ale Louis wziął go szybko na ręce.
- Nie chcesz pooglądać jakiejś bajki maluchu?- zapytał, idąc w kierunku salonu. Patrzyłam na nich przez chwilę, bo nie do końca skumałam o co mu chodzi. Poszłam do piekarnika i wyciągnęłam gorącą lazanie.

***
W domu byłam około 20, do zrobienia miałam tylko matematykę, więc po zrobieniu jej, poszłam się kąpać. Później standardowo do 22 oglądałam PLL i poszłam spać.

I didn't know I could talk like that 🙊 || L.TOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz