6

76 3 0
                                    

Mamy czwartek, czyli mój sprawdzian z fizyki. Wstaje z łóżka i idę do łazienki się ogarnąć. Robię to co zawsze, czyli myje zęby prostuje włosy i ubieram się. Dzisiaj postawiłam na różowe, luźne jeansy i czarny sweter.

Zjadłam śniadanie i poszłam na tramwaj. Do szkoły przyszłam tuż przed dzwonkiem, więc witając się z Rią poszłyśmy do klasy. Moja przyjaciółka nie dawała mi spokoju i cały czas wypytywała o wczoraj.
- Dziewczęta, może podzielcie się z całą klasą o czym tak rozmawiacie co?- zapytała zdenerwowana Pani od biologii.
- Nie, to nie będzie konieczne. Przepraszamy.-  powiedziałam i popatrzyłam na Rię, która tylko wzruszyła ramionami.

- Uff, dobra trzymaj za mnie kciuki. - powiedziałam przyjaciółce, kiedy dzwonek przed lekcją fizyki zadzwonił.
- Ej, przecież dasz sobie radę. Louis musi być naprawdę jakimś bogiem, skoro wreszcie Ci to wytłumaczył.- zaśmiała się, a ja przewróciłam oczami.
- Nie jest żadnym bogiem, tylko po prostu umie fizykę. Poza tym do boga to mu daleko, DiCapriemu do pięt nie dorasta.- śmiałam się mówiąc to, a dziewczyna razem ze mną.

Wybiegłam z sali z uśmiechem na twarzy, bo czułam, że sprawdzian poszedł mi dobrze, a te wszystkie chińskie znaczki zaczęły nabierać sensu. Razem z przyjaciółką wyszłyśmy ze szkoły, na 'zieloną' przerwę. Wzięłyśmy kanapki i usiadłyśmy na ławce. Nagle o mało co moja kanapka nie wylondowała na moim ubraniu.

- Sorki, nic Ci nie jest?- zapytał jakiś chłopak, który podbiegł do nas z boiska.
- Nie, jest spoko, ale weź tą piłkę zanim wyląduje, tam gdzie nie powinna.- powiedziałam zirytowana w stronę chłopaka.
- W porządku. Jeszcze raz przepraszam.- mówiąc to, wziął piłkę i wrócił z powrotem na boisko. Po chwili spojrzałam na Rię, która wydawał się być nie wzruszona tą sytuacją. Trochę zrobiło mi się głupio, ale nie poradzę, że przed okresem jestem opryskliwa. Po chwili, widząc moją zmartwioną minę, powiedziała:
- E, nie przejmuj się, to trzeciak i pewnie ma Cię w dupie.- Ria popatrzyła na mnie, a ja się uśmiechnęłam, bo pewnie miała rację.

Po skończonej przerwie, ruszyłyśmy na lekcje. Skończyłyśmy znowu przed czasem, bo nauczycielka od historii, z którą mieliśmy mieć ostatnią lekcję, rozchorowała się, a że nikt nie mógł zabrać zastępstwa, to po prostu nas zwolnili.

Pożegnałam się z Rią i ruszyłam w stronę przystanku. Przeglądałam coś na telefonie, kiedy nagle na kogoś wpadłam. Tym ktośem był nie kto inny jak Louis Tomlinson. Przez moje uderzenie, z palców chłopaka wypadł papieros. Popatrzyłam na niego z dołu i prychnęłam.
- Chyba powinnaś mnie przeprosić.- powiedział Louis uśmiechając się do mnie. Znowu prychnęłam i:
- Chyba powinieneś przestać palić.- popatrzyłam na niego i uniosłam jedną brew.
- Heh, nie wydaje mi się, a teraz ładnie przeproś.- mówił, cały czas się uśmiechając. Chciałam odejść, ale mój szanowny znajomy, przygwoździł mnie do ściany budynku.
- No Amelie, dawaj, to przecież nie boli.- powiedział, a ja próbowałam się wyrwać, ale nic z tego.
- Przepraszam. - mruknęłam.
- Co? Nie dosłyszałem, możesz powtórzyć?- pytał z chytrym uśmieszkiem, cały czas trzymając mnie za ramiona. Popatrzyłam na niego spod byka, ale powtórzyłam.
- Prze-pra-szam.- wycedziłam przez zęby i uwolniłam się z jego uścisku.
- No! Grzeczna dziewczynka. Tak trudno było?- zapytał, najwidoczniej bardzo dumny z tego, że wypowiedziałam to przeklęte słowo 'przepraszam', którego nienawidzę.
- Tak! Strasznie uraziłam tym swoje ego.- powiedziałam z wyższością, odwróciłam się na pięcie i ruszyłam w stronę przystanku.
- Oh, no czekaj! Odwiozę Cię.- krzyknął Louis za mną.
- Nie dzięki, moje ego ucierpi na tym jeszcze bardziej.- odkrzyknęłam, cały czas idąc w stronę przystanku. Nagle usłyszałam bieg i poczułam, że moje ciało się unosi.
- Pożałujesz tego! - wydarłam się na Louisa, który złapał mnie w pół i przewiesił przez swoje ramię. Nic sobie z tego nie robił, że okładałam go pięściami po plecach, tylko śmiał się i myślałam, że zaraz się udusi.

Wpakował mnie do auta i zamknął drzwi. Po chwili sam zajął miejcie w samochodzie i przekręcił kluczyki. Patrzyłam przez szybę cały czas naburmuszona. Nie miałam ochoty z mnie rozmawiać.
- Jak poszedł Ci sprawdzian z fizyki?- zapytał po chwili.
-Jakoś, dzięki za pomoc.- powiedziałam, nie odwracając się do niego.
- Do usług księżniczko- mówiąc to uśmiechnął się pod nosem.
- Nie no poważnie, dzięki. Ria uważa Cię za boga, bo jeszcze nikt nie wytłumaczył mi fizyki tak, żebym ją w końcu zrozumiała.- zaśmiałam się na samo wspomnienie tego, co Ria nawymyślała. Louis zaśmiał się tylko.
- A i nie nazywaj mnie księżniczką, rozumiesz?- powiedziałam znowu wkurzona.
- Co ci się tak humor zmienia hym?- zapytał Louis rozbawiony.
- Okres masz?
- Ej, od mojego okresu to się trzymaj z daleka, koleś!- zdenerwowałam się znowu.
- Oł, czyli to jednak okres?- cały czas się śmiał.
- Wara!- popatrzyłam na niego, ale po chwili samochód się zatrzymał.

Tuż przed wyjściem dodałam:
- Nie zaprosze Cię do środka, bo tata i Nicolas już są w domu, więc żegnam.
- I tak kiedyś mnie zobaczą w twoim łóżku. To tylko kwestia czasu. - odpowiedział niewzruszony. Wybałuszyłam na niego oczy, a on bychnął śmiechem. Otrząsnęłam się z niedowierzaniem i ruszyłam do furtki.

Weszłam do domu. Czekało tam na mnie moje wczorajsze spaghetti i sok. Przywitałam się z tatą i Nicolasem i wzięłam się za jedzenie. Przebrałam się później w coś wygodnego, włączyłam muzykę i zabrałam się za odrabianie lekcji.

Po 2 godzinach, skończyłam zadania i poszłam się wykompać. Usadowiłam się wygodnie na łóżku z lusterkiem i zaczęłam nakładać maseczkę na twarz. Po chwili dostałam powiadomienie z instagrama: louist91 zaczął Cię obserwować.

Popatrzyłam na powiadomienie i bez dłuższego zastanowienia kliknęłam w nazwę. Wyskoczyło mi masę zdjęć. Głównie z jakiś większych imprez. Polubiłam jedno z nich i wyłączyłam telefon. Wzięłam piloty i włączyłam serial.

Oglądałam tak do 22, więc postanowiłam już wyłączać, bo jutro muszę wstać. Już miałam wyłączać telefon, kiedy dostałam wiadomość:

louist91:
Śpisz?

Ja:
Właśnie miałam zamiar, ale ktoś mi przeszkodził.

louist91 zmienił twój nick na: Pyskata księżniczka.

Ja:
Głupek!

Zmieniłeś nick louist91 na: Zadufany w sobie kretyn.

Ja:
Od razu lepiej:))

Zadufany w sobie kretyn:
Ołh, nieładnie.

Ja:
Sam zacząłeś, a teraz dobranoc.

Zadufany w sobie kretyn:
Dobranoc śliczna. Jutro przyjadę po Ciebie do szkoły.

Ja:
O nie! Zapomnij. Jutro przychodzi do mnie Ria i Susan.

Zadufany w sobie kretyn:
:(

Ja:
:)

Wyłączyłam telefon i poszłam w kime.

I didn't know I could talk like that 🙊 || L.TOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz