-Cholera!- zerwałam się z łóżka wyłączając budzik, który dzwonił już dobre 10 minut. Wygramoliłam się z łóżka i poszłam do łazienki. Odziałam się w czarne rurki z wysokim stanem i obcisły, lawendowy top.
Poszłam do kuchni zrobić sobie śniadanie i wyszłam do szkoły. Ledwo zdążyłam na tramwaj. W szkole byłam 10 minut przed dzwonkiem, więc postanowiłam pójść jeszcze do łazienki.
Tuż przed dzwonkiem ujrzałam Rię, która machała do mnie. Poszłyśmy razem do klasy i zajęłyśy miejsca. Zaczynam EDB, więc właściwe to mogę iść spać, ale że nauczyciel jest całkiem spoko i gada do rzeczy to jednak posłucham.
Lekcje minęły znowu dość szybko. Wypuścili nas godzinę wcześniej, bo nauczyciele mieli jakieś zebranie, więc nim się obejrzałam już stałam na przystanku, czekając na tramwaj, który weźmie mnie do domu. Kiedy nadjechał, włożyłam słuchawki do uszu i włączyłam przypadkową playlistę. Patrzyłam przez okno, lecz kiedy się obruciałam, zobaczyłam chłopaka, mniej więcej w moim wieku, może trochę starszego, który przyglądał mi się. Kiedy nasze spojrzenia się spotkały, mrugnął do mnie. Ja natomiast popatrzyłam na niego wymownym wzrokiem, dając mu do zrozumienia, że nie jestem zainteresowana jego osobą. On tylko obrucił się ode mnie, a ja uśmiechnęłam się pod nosem.
Tramwaj stanął na przystanku, a ja wysiadłam. Poszłam od razu do domu, bo nie ukrywam, że było mi w ciul zimno.
Weszłam do domu, odwiesiłam kurtkę, ściągnęłam buty i poszłam do łazienki umyć ręce i przebrać się w coś wygodnego. Mówiąc 'coś wygodnego', mam na myśli spodnie dresowe i luźny t-shirt.
Udałam się do kuchni w celu zrobienia sobie czegoś do jedzenia, kiedy dostałam sms-a od mamy.
Mama:
Amelie, Nicolas jest u kolegi, więc będziesz sama w domu do 18, bo muszę go jeszcze odebrać.Odpowiadało mi to, bo szczerze mówiąc to lubiłam być sama w domu. Odpisałem jej tylko 'ok' i wzięłam się za robienie obiadu. Po chwili usłyszałam pukanie do drzwi, a raczej łupanie w nie. Wystraszylam się trochę, ale sciszyałm muzykę i podeszłam do nich. Popatrzyłam przez wizjer i to co zobaczyłam przerosło moje najśmielsze oczekiwania.
-Co jest?- zapytałam sama siebie i otworzyłam drzwi, popatrzyłam ze wściekłością na osobę, która przed nimi stała.
- Co robisz przed moim domem? I skąd wiesz gdzie mieszkam?- zapytałam spokojnie, żeby nie wydrzeć się na całą klatkę.
- Wowowow spokojnie. Przyszedłem tak se, a wiem gdzie mieszkasz bo widziałem jak tutaj wchodzisz.- powiedział spokojnie Louis, a ja w tym momencie miałam ochotę go rozszarpać.
- Śledziłeś mnie?- zapytałam, a on tylko lekko się uśmiechnął.
- Masz tupet ciołku. Nie myśl sobie, że Cię tak po prostu wpuszczę do środka.- powiedziałam to, po czym skrzyżowałam ręce pod biustem.
- Chyba nie pozwolisz mi tak po prostu stać pod drzwiami co?- zapytał Louis i podniósł brwi do góry.
- A właśnie, że pozwolę.- odwróciłam się na pięcie i zatrzasnęłam mu drzwi przed nosem. Po sekundzie jednak usłyszałam huk, na co odskoczyłam. Szybko otworzyłam drzwi i:
- Posrało Cię? Chcesz mi drzwi wejściowe rozwalić kretynie?- zapytałam już nie tak spokojnie jak na początku. Louis tylko popatrzył na mnie wymownie, a ja przewróciłam oczami i cofnęłam się dając mu jednocześnie do zrozumienia, że może wejść. Brunet uśmiechnął się i wszedł do środka. Ruszyłam w stronę kuchni, a brunet za mną. Po chwili zapytałam:
- Przestaniesz się gapić na mój tyłek?
- Oh proszę, nie schlebiaj sobie.- odezwał się prychając, tym samym podpisując na siebie wyrok.
- To przestań to robić. - uśmiechnęłam się zadziornie i podeszłam do pieca, na którym leżało spaghetti.
- Chcesz trochę?- zapytałam, bo tak nakazywała kultura, chyba.
- A Ty to zrobiłaś?- zapytał patrząc na garnek z makaronem.
- Tja.- odpowiedziałam.
- To chcę.- powiedział tylko, a ja już miałam go dość. Wyciągnęłam talerze i nałożyłam obiad. Usiedliśmy w ciszy przy stole i zaczęliśmy jeść.
- Dobra. Teraz gadaj po coś przyszedł?- popatrzyłam prosto w jego przepiękne niebieskie oczy. Mel, Jezus ogarnij się. Skarciłam się sama w myślach, ale nadal mu się przyglądałam.
- Już mówiłem, że przyszedłem bo tak. Nie miałem nic ciekawszego do roboty.- Powiedział wzruszając ramionami i zabrał się do ponownego jedzenia. Patrzyłam na niego jeszcze przez chwilę, ale później powtórzyłam czynność i też wróciłam do jedzenia.Po skończonym posiłku, zabrałam mu talerz i wsadziałam do zmywarki. Wzięłam z szafki dwie szklanki i wyjęłam z lodówki herbatę mrożoną. Nalałam do szklanek i podsunęłam jedną brunetowi.
- Skoro już tu jesteś to pomożesz mi z fizyką.- Powiedziałam do chłopaka, a on natychmiast zmienił wyraz twarzy na grymaśny.
- Żartujesz prawda?- zapytał z nadzieją w głosie.
- Ani trochę! Wykarzesz się czymś wreszcie.- powiedziałam z dumą, po czym chwyciałam go za rękę i zaprowadziłam do swojego pokoju.Kiedy tylko weszliśmy, zapaliłam ledy i buchnęłam się na łużko. Chłopak chciał zrobić to samo, ale przeszkodziłam mu.
-Łohoho! Wolnego kolego. Ty siadasz przy biurku i zabierasz się za tłumaczenie mi tych wszystkich chińskich znaczków. -na te słowa Louis tylko westchnął, usiadł na biurku, wziął książkę od fizy i zaczął mi tłumaczyć te wszystkie dyrdymały, które i tak w życiu mi się za pewne nie przydadzą, ale ktoś sprawdzian napisać musi, więc nie mam nic do gadania.Po dobrych 40 minutach wreszcie skumałam o co chodzi i mogliśmy zakończyć tą mordęgę.
- Dobra, teraz możesz oglądnąć ze mną jakiś film lub opuścić ten dom.- Powiedziałam do Louisa, biorąc piloty z komody.
- Szczerze mówiąc, byłabym za tym drugim, ale dam Ci wybrać.- popatrzyłam na niego wymownie, ale on nie dał się zwieść, tylko dodał.
- Musisz mi wybaczyć, ale nie skorzystam z twojej oferty i z chęcią z Tobą zostanę.
- Ehh dobra, siadaj- wskazałam na łużko, a on tylko wstał z krzesła i usadowił się wygodnie.
- Więc tak. Albo oglądamy PLL* albo Lucyfera, tylko wszystko od środka, bo nie mam zamiaru dla ciebie oglądać ich od początku. Co wybierasz?- zapytałam, wskazując na telewizor.
- Oh jakaś ty łaskawa. Możemy obejrzeć Lucyfera, bo tamtego gówna nie mam zamiaru oglądać- Mruknął.
- Skąd niby wiesz, że to gówno?- zapytałam oburzona.
- I nie obrażaj mojego serialu, bo zaraz wylecisz z tego mieszkania. - popatrzyłam na niego oburzona.
- Oj dobra, dobra, już się tak nie denerwuj, tylko puszczaj, ale najpierw streść mi fabułę tego Lucyfera Sranera, żebym wogule wiedział o co chodzi.- zwrócił się w moją stronę.
- Jeszcze słowo na temat moich seriali, a przysięgam, że oberwiesz.- powiedziałam ze złością i usiadłam obok niego.Po tym jak opowiedziałam mu po krótce o co chodzi, zaczęliśmy oglądać. Było całkiem miło do puki nie zadzwonił mi telefon.
- No hej mamo, co tam?- odezwałam się pierwsza.
- Cześć! Dzwonię Ci tylko powiedzieć, że będziemy za jakieś 20 minut.
- Spoczko. To do zobaczenia.- powiedziałam i rozłączyłam się.
- Powinieneś się już zbierać. Moja mama zaraz wróci.- powiedziałam w stronę chłopaka.
- Tak bardzo nie chcesz, żeby mnie tu zobaczyła?- zapytał ewidentnie rozbawiony.
- Nie, tylko jeszcze sobie pomyśli niewiadomo co.- odchrząknęłam i spojrzałam na bruneta.
- To niech sobie myśli.- powiedział i zbliżył się do mnie, skrępowałam się, bo naprawdę był bardzo blisko.Louis:
Zbliżyłem się do niej tak, że dzieliło nas zaledwie kilka centymetrów. Amelie chyba wyczóła co chcę zrobić, dlatego jednym ruchem wstała z łóżka i wskazał na drzwi. Westchnąłem tylko z niezadowoleniem, szczerze mówiąc to myślałem, że całkiem dobrze się bawiła, i że pozwoli chociaż na małego buziaka, ale jak widać nie pozwalała sobie na takie rozkosze. A niech żałuje.
Amelie:
Louis ruszył do drzwi, ubrał się i już miał wychodzić, ale go zatrzymałam. Jezu co się ze mną dzieje?
- Ymm dzięki za dziś. W sensie fajnie było, może to kiedyś powtórzymy?- zapytałam trochę skrępowana, bo nie lubię przyznawać się do porażki, a ona tym samym, że go zapytałam, nastąpiła.
-Wow, co się stało, że zmieniłaś o mnie zdanie hym? - zapytał rozbawiony.
- Jasne, było całkiem spoko, ale następnym razem nie zmusisz mnie do oglądania takiego dennego serialu. - powiedział uśmiechnięty.
- Phi! Mój dom, moje zasady.- powiedziałam dumnie.
- A i żeby mi się już nigdy więcej nie powtórzyła ta sytuacja z przed chwili.- powiedziałam znowu pewna siebie, bo sam fakt, że chciał mnie chyba pocałować, nie mieścił mi się w głowie. On tylko zaśmiał się na moje słowa i opuścił moje mieszkanie. Odetchnęłam z ulgą.Zaraz poszłam zadzwonić do Rii i Susan, żeby opowiedzieć im o dzisiejszym popołudniu.
Około 22 położyłam się spać. Bo muszę przyznać, że choć dzisiejszy dzień był miły, to i tak bardzo mnie wykończył.
* Pretty Little Liars.
CZYTASZ
I didn't know I could talk like that 🙊 || L.T
Fanfic/miło mi że ktoś to czyta ale naprawdę druga książka jest znacznie lepsza od tej także tylko informuje:))/ Jedno wolne popołudnie Jedno spotkanie A ona dowiaduje się, że umie tak pyskować Historia Amelie jest normalna. Zwykle życie. Rodzina, szkoła...