Zostałam obudzona wcześnie rano przez moją mamę. Widocznie zapomniałam nastawić budzik. Zwlokłam się z łóżka i poszłam do łazienki. Dzisiaj ubrałam błękitny golf i jeansową spódniczkę.
Jak zwykle, zjadłam śniadanie i wyszłam na tramwaj. Oczywiście nadal był grudzień, więc moje nogi po prostu zamarzały, ale kogo to obchodzi.
W szkole byłam chwilę przed dzwonkiem, więc z moimi przyjaciółkami poszłyśmy na stołówkę zobaczyć co jest dzisiaj na lunch.
- Uh, nie wiem czy ktokolwiek będzie to jadł.- zadrwiłam, czytając menu.
- Zastanawiam się kto zamawia katering.- powiedziała Susan, a ja nie dałam jej dokończyć.
- Z pewnością ktoś, kto stracił wszystkie kubki smakowe.- zaśmiałyśmy się i poszłyśmy do sali.Między lekcjami udałyśmy się do stołówki, aby zająć nasze miejsca. Kiedy już to zrobiliśmy, mój telefon zawibrował.
- Oh God, to Louis.- powiedziałam markotnym głosem.
- Co pisze?- zapytała Ria zerkając na mnie.
- Zaraz się tego dowiemy.- powiedziałam, klikając w wiadomość.Zadufany w sobie kretyn:
Zechciałabyś dać mi swój numer? Bo mam zamiar zadzwonić do Ciebie zaraz.Ja:
Nie możesz napisać? Jestem w szkole.Zadufany w sobie kretyn:
Nie, nie mogę, ale jak nie chcesz to wezmę go od taty.Ja:
Okej, okej.
xxx-xxx-xxxJa:
Zadowolony?Zadufany w sobie kretyn:
Nawet nie wiesz jak bardzo 😙Ja:
*facepalm* daruj sobie te słodkości i jak chcesz to dzwoń teraz, bo zaraz mam lekcje.Odłożyłam telefon na stolik, ale nie poleżał tam za długo, bo po chwili zadzwonił. Przeżegnałam się i odebrałam.
- Tak słucham.- powiedziałam do słuchawki, bo nie byłam pewna w stu procentach czy to Louis
- Cześć złotko.- odezwała się osoba po drugiej stronie i już wiedziałam po głosie, że to właśnie on.
- Dobra streszczaj się padalcu, bo jak już wspominałam, zaraz mam zajęcia.
- Nigdy więcej nie nazywaj mnie padalcem, księżniczko.- zacisnęłam wargi w linijkę, bo dostawałam białej gorączki, kiedy mnie tak nazywał.
- Nawet mnie nie denerwuj Louis. Mów co chcesz, bo zaraz serio muszę kończyć.
- Chodzi o naszą randewu.- kiedy to powiedział, zaczęłam się pocić.
- Odbędzie się jutro, więc po szkole przyjadę do Ciebie ok?
- Jutro? Przecież następnego dnia jest szkoła, muszę się uczyć. Albo nie, nie ważne przyjedź, tylko o której?
- Oh jaka miła zmiana, robisz się niegrzeczna dla mnie.- zaśmiał się, a ja miałam ochotę cisnąć telefonem w ścianę.
- Będę około 17. I nawet nie będziesz miała wyjścia i będziesz musiała mnie wpuścić do środka.- mogłam przysiąc, że teraz się szyderczo uśmiecha.
- Oh spokojna głowa. Jutro jestem sama w domu do późna, więc nikogo nie zastaniesz. A teraz muszę już kończyć. Do zobaczenia...padalcu.- rozłączyłam się szybko, aby brunet nie mógł mi nic dopowiedzieć. Popatrzyłam na dziewczyny i trochę się przestraszyłam, bo patrzyły na mnie, jakby chciały mnie zjeść.
- Co?- zapytałam trochę przerażona.
- Jak to co? Gadaj o czym tak świergotałaś z tym swoim dupkiem.- powiedziała Susan, ale za chwilę zaczęliśmy się śmiać, a ja odpowiedziałam im wszystko.Po lekcjach od razu pojechałam do domu. Musiałam zrobić wszystkie rzeczy, które mam na piątek, bo jutro chyba nie zdążę. Zastanawiałam się, gdzie chłopak może mnie zabrać. Nic nie wiedziałam, jedynie to, że nie jest mi nawet w stanie powiedzieć w co mam się ubrać. Boże jak ja nienawidzę niezdecydowanych ludzi. Moi rodzice nic nie wiedzieli i wolałam, żeby tak pozostało, bo dosłownie zostałabym zbombardowana pytaniami. Nicolas też nic nie wiedział, bo zaraz wypaplałby rodzicom, a tego za żadne skarby nie chcemy.
Przebrałam się w wygodne dresy i o dziwo dzisiaj też byłam sama w domu. Chyba muszę się bardziej zainteresować co się wokół mnie dzieje. Zjadłam obiad i zaczęłam odrabiać lekcje. Siedziałam w salonie, bo tu jest lepsze światło, kiedy coś rąbnęło w okno. Było już ciemno, jak to w grudniu przystało o tej godzinie, więc trochę, a nawet bardzo, się wystraszyłam. Podeszłam powoli do okna i myślałam, że naprawdę zamorduję kiedyś tego gnojka.
Wyszłam na balkon.
- Co ty tu do cholery robisz? I czemu rzucasz mi śnieżką w okno?- wycedziłam przez zęby.
- Chciałem się poczuć jak z bajki, a teraz spuść mi swoje włosy.- zaśmiał się brunet, a ja postukałam się palcem w czoło.
- Masz jakiś konkretny powód swojej obecności?- zapytałam po chwili nie co już zmarznięta.
- Jesteś sama?- zapytał.
- Nie odpowiedziałeś mi na pytanie i lepiej się pośpiesz, bo zamarznę.- powiedziałam pocierając rękami, ramiona.
- Musimy pogadać. A teraz ty mi odpowiedz na moje pytanie.- powiedział.
- Tak jestem sama. Nie chcę tego robić, ale chodź do domu, bo naprawdę zamarzam. - powiedziałam i skierowałam się do wejścia.Zaraz po tym jak weszłam do środka, usłyszałam pukanie do drzwi. Poszłam je otworzyć i wpuścić mojego gościa.
- To o czym chcesz porozmawiać?- zapytałam i usiadłam na kanapie.
- Właściwie to o niczym. Chciałem, żebyś mnie wpuściła.- powiedział do mnie i się wyszczerzył.
- Załamujesz mnie chłopie.- powiedziałam, prawie się śmiejąc. O dziwo nie byłam nawet zła. Chłopak zaśmiał się i klapnął bardzo blisko mnie na kanapie. Nasze nogi prawie,, że się się dotykały. Popatrzyłam na niego dziwnie i usiadłam po turecku.
- Muszę skończyć lekcje. Jak chcesz to możesz włączyć telewizor.- powiedziałam, podając mu piloty.
- Nie dzięki, popatrzę na Ciebie.- powiedział,cały czas się uśmiechając. Popatrzył na niego pytającym wzrokiem.
- Wyglądasz słodko, jak się nad czymś skupiasz.- sprostował, widząc moje spojrzenie.
- Skąd niby wiesz jak wyglądam, kiedy się skupiam.- zapytałam, bo zaczęło się robić trochę dziwnie.
- Na przykład, jak serial oglądasz. Wygląda to zabawnie, ale słodko.- powiedział, a ja powoli pokiwałam głową i usiadłam przy stole. Czułam na sobie wzrok Louisa, ale postanowiłam go zignorować.Posiedziałam jeszcze chwilę nad książkami, ale stwierdziłam, że już wszystko zrobiłam. Podniosłam głowę do góry i prawie spadłam z krzesła, bo twarz bruneta nagle znalazła się na przeciwko mojej.
- Jezu, co Ty robisz padalcu? Chcesz, żebym na zawał przez Ciebie zeszła?- zapytałam, kładąc rękę na sercu.
- Chciałem zobaczyć twoją reakcję, prawie mnie pocałowałś.- ruszył sugestywnie brwiami, a ja uświadomiłam sobie, że miał rację, bo gdybym wstała gwałtowniej, to bym wpadła na jego twarz.
- I ile razy mam Ci powtarzać, żebyś mnie nie nazywała padalcem.- powiedział już trochę bardziej zirytowany.
- Do puki mi się nie znudzi, a to nie nadejdzie szybko.- uśmiechnęłam się złośliwie.Odniosłam książki do pokoju i nagle dzwonek do drzwi zadzwonił. Popatrzyłam przestraszona na Louisa, bo to na stówę byli moi rodzice.
- Dobra, jak coś to przyszedłeś dać mi jakieś papiery od trenera, ok?- zapytałam, podchodząc do drzwi.
- Do usług księżniczko.- powiedział i poszedł za mną.
- Cześć mamo.- uśmiechnęłam się do kobiety.
- Cześć słonko.- odwzajemniła uśmiech i spojrzała na Louisa.
- A, no właśnie.- zaczęłam.
- Louis przyszedł dać mi jakieś papiery dotyczące zawodów i właśnie wychodził.- dokończyłam, patrząc znacząco na chłopaka, aby już wyszedł.
- Tak racja. Do widzenia.- kiwnął w stronę mojej mamy, a do mnie cmoknął w powietrzu, ale tak, że moja mama już tego nie widziała. Zamknęłam szybko drzwi i weszłam głębiej do mieszkania.Umyłam się i poszłam się położyć. Po wyjściu Louisa, mama dziwnie się mi przyglądała, ale jeszcze jeden raz wytłumaczyłam jej, po co przyszedł chłopak. Oczywiście moim przyjaciółkom powiedziałam prawdziwą wersję zdarzeń. Wyłączyłam telefon i poszłam spać.
CZYTASZ
I didn't know I could talk like that 🙊 || L.T
Fanfiction/miło mi że ktoś to czyta ale naprawdę druga książka jest znacznie lepsza od tej także tylko informuje:))/ Jedno wolne popołudnie Jedno spotkanie A ona dowiaduje się, że umie tak pyskować Historia Amelie jest normalna. Zwykle życie. Rodzina, szkoła...