Dziś jest poniedziałek. Tamten tydzień zleciał mi na prawdę szybko. Na całe szczęście nie spotkałam tego palanta.
Właśnie wstałam i wybieram się do łazienki. Załatwiam potrzeby, myje zęby, rozczesuje i prostuje włosy oraz ubieram się. Dzisiaj wkładam na siebie luźne jeansy oraz czarną bluzę z kapturem. Dzisiaj mam trening, więc muszę jeszcze ogarnąć torbę. Kiedy wyszłam z łazienki dostałam palpitacji serca, bo zegar pokazywał 7.50, a do szkoły mam na 8. Zerwałam się pędem do kuchni, a z domu wyleciałam jeszcze szybciej. Spóźniłam się na 1 lekcję, bo jakże by inaczej. Odłożyłam torbę na trening do szafki i pobiegłem do sali. Otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Przeprosiłam grzecznie za spóźnienie, chociaż na język mi się ciśnie, żeby dopyskować tej starej prukwie od polaka, i podążyłam do ławki, w której siedziały Ria i Susan.
Lekcje minęły mi dość szybko. Teraz razem z dziewczynami idziemy na mój trening. Moje przyjaciółki zawsze towarzyszą mi podczas niego.
Powiedziałam im w czwartek, czyli dzień po spotkaniu nieznajomego w czarnym BMW co się stało. Nie były zaskoczone moimi zachiwaniem. Tłumaczyły się tym, że od zawsze wiedziały, że mam jakaś ciemną stronę mocy. Za każdym razem kiedy tak mówiły pękałyśmy ze śmiechu.
Po wejściu do klubu poszłam się przebrać. Kiedy wyszłam dziewczyny czekały na mnie przy wejściu na boisko. Ruszyliśmy w stronę drzwi.
Kiedy weszliśmy na salę zamarłam. Na trybunach, w pierwszym rzędzie, dostrzegłam tego imbecyla ze środy. Myślałam, że zwariuję.-Jasna cholera!- powiedziałam, a moje przyjaciółki spojrzał na mnie.
-Pamiętacie tego faceta, o którym wam mówiłam?- zapytałam i wskazałam palcem na trybuny. Dziewczyny podążyły wzrokiem we wskazanym im kierunku.
-No no, całkiem przystojny ten twój 'dupek'- odezwała się Susan z uśmieszkiem na twarzy.
- Chyba Cię pogięło kochana- odpowiedziałam z grymasem.
-Co on tu robi? Czy ja serio muszę mieć takiego pecha? Boże!- właściwie pytałam sama siebie, bo dziewczyny były bardziej zainteresowane gapieniem się na NIEGO niż słuchaniem mnie. Po chwili brunet spojrzał w naszym kierunku, a nasze spojrzenia się skrzyżowały. Chłopak szyderczo się uśmiechnął, a ja podnisam jedną brew do góry i postukałam się palcem w czoło. Następnie, zamachujac się swoim kucykiem, ruszyłam w stronę grupki dziewczyn, z którymi gram.Gra szła mi bardzo dobrze. Jedyne co mi przeszkadzało to to, że ten palant gapił się na mnie jak na zaczarowaną.
-Pf, idiota- mruknęłam do siebie.***
Po skończonym treningu podeszłam do moich przyjaciółek na trybuny, ponieważ machały do mnie jakimś piciem. Podeszłam i usiadłam obok nich. Nagle podszedł do nas niebiesko oki i spoczął na miejscu oczywiście obok mnie. Twarz od razu mi zrzedła, ale udawałam, że go nie widzę i dalej rozmawiałam z przyjaciółkami.
-Ha! no patrzcie, kto by pomyślał, że następny raz jednak będzie?- z kpiną w głosie powiedział brunet. Popatrzyłam na niego jak na jakiegoś kosmitę, lecz po chwili musiałam się odezwać.
- Ha! Nie śmieszne. Co tu robisz? Nigdy Cię tu nie wiedziałam- patrzyłam na niego pewnie.
-Jestem synem trenera kochanie.- uśmiechnął się szyderczo.
- Nie kochaniuj mi tutaj lepiej, bo pożałujesz.- odgryzłam się.
- O jej już się boję.- powiedział teatralnie. Uśmiechnęłam się wtedy zwycięsko, bo kiedyś przez pięć lat chodziłam na sztuki walki i samoobrone, więc teraz maiałam okazję to wykorzystać. Szybko wstałam z miejsca. Widziałam zdezorientowaną minę chłopaka. Jednym uchem ręki przyłożyłam go do ziemi i szepnelam do ucha:
- To się bój słońce. -puściłam go i triumfalnie skierowałam się w stronę wyjścia, lecz nagle poczułam jak ktoś łapie mnie za ramię.
- Tak przy okazji jestem Louis.- brunet uśmiechnął się żałośnie.
- Gościu co jest z Tobą nie tak? - warknęłam i machnęłam rękami w powietrzu.- Ostatnio groziłeś mi kuźwa nożem, przed chwilą byłeś żałośnie chamski, a teraz mi się przedstawiasz? - zapytałam piorytowana.
- Lubię takie.- uśmiechnął się złośliwie. Patrzyłam na niego jak na jakiegoś głupka.
-Ostre i zawzięte, a na dodatek umie sztuki walki mmm.- dodał. Wybuchnęłam śmiecham prosto w twarz Louisa, bo naprawdę przysięgam, że nigdy nie spotkałam tak głupiego człowieka. Patrzył na mnie jak na kosmitę.
- Jesteś jakiś chory na głowę czy coś?- mówiłam cały czas się śmiejąc.
- Na prawdę! Przysięgam.- uspokoiłam się trochę i nadal patrzyłam na bruneta. Patrzył na mnie i z zaciekawieniem mi się przyglądał.
- Louis, synu! Weź mi nie podrywaj zawodniczki. Amelie jest jedną z lepszych a ty tylko zapeszysz.- powiedział trener z rozbawieniem w głosie. Najwidoczniej słyszał całą naszą rozmowę, jeżeli można to tak nazwać.
- A więc Amelie. - chłopak popatrzył znowu na mnie z szyderczym uśmieszkiem. Cholera! Zna moje imię, pomyślałam szybko, nie podobało mnie się to.
- Bez obaw trenerze, nawet młody Leonardo DiCaprio nie jest wstanie mnie rozproszyć, a co dopiero on.- powiedziałam z rozbawieniem w głosie, bo przysięgam mój trener jest fantastyczną osobą. Zawsze ma poczucie humoru i umie go poprawić. Jest mi bardzo bliski, chociaż widzimy się tylko na treningach i na zawodach to naprawdę złapałam z nim świetny kontakt. Louisowi na moje słowa zżedła mina, a ja wykorzystałam chwilę jego nieuwagi i pobiegłem do szatni, mijając przy tym trenera, który swoją drogą był bardzo rozbawiaony całą zaistniałą sytuacją.Droga powrotna polegała głównie na tym, że Susan i Ria cały czas mi biadoliły, że Louis na pewno na mnie leci, bo patrzył na mnie jak by dostrzegł ósmy cud świata. Ja śmiałam się szczerze z ich słów bo to było absurdalne.
Louis:
Kiedy zobaczyłem tą dziewczynę na boisku myślałam, że zwariuję. Miała na sobie białą koszulkę i czarne krótkie, podkreślam krótkie, spodenki. Chyba nie muszę mówić co pojawiło mi się od razu w głowie.
Od tamtego dnia nieświadomie łapałem się na myśleniu o niej. Właściwe to nie mam bladego pojęcia czemu, no bo do jasnej cholery widziałam ją dosłownie przez jakieś 10 minut, a potem nigdy, aż do dzisiaj.
Patrzyłem na nią i na jej, wydaje mi się, przyjaciółki, kiedy nasze spojrzenia się spotkały. Wykorzystałem chwilę i uśmiechnąłem się do niej, a ona na to popukała się palcem w czoło i zamachnęwszy się kucykiem ruszyła w stronę innych dziewczyn, które grały.
Grała naprawdę nieźle. Nie przepuszczała żadnej piłki i przez chwilę zastanawiałem się nawet, czy nie byłaby lepsza ode mnie, ale szybko wypędziłem tę myśl z głowy, bo nikt nie może był lepszy od Louisa Tomlinsona.
Po skończonej grze dziewczyna podeszła do swoich przyjaciółek i zaczęła z nimi rozmawiać. Postanowiłem wykorzystać chwilę i podejść.
-Ha! no patrzcie, kto by pomyślał, że następny raz jednak będzie?- powiedziałem z kpiną, bo przypomniało mi się jak wytykała mi po kolei w aucie.
- Ha! Nie śmieszne. Co tu robisz? Nigdy Cię tu nie wiedziałam-pytała pewnie. Na co ja wiedziałem, że to będzie ciężko.Po krótkiej wymianie zdań i po tym jak ta cudowna istota powaliła mnie na ziemię, i nie powiem, że nie, ale strasznie uraziła tym moje ego, ruszyłem za nią i chwyciłem za ramię.
- Louis, synu! Weź mi nie podrywaj zawodniczki. Amelie jest jedną z lepszych a ty tylko zapeszysz.- powiedział mój ojciec z rozbawiem w głosie, bo widocznie słyszał wszystko. Uśmiechnąłem się, bo znam jej imię.
- A więc Amelie. -popatrzyłem znowu na nią z szyderczym uśmieszkiem. Wiedziałem, że teraz w głębi serca przeklinam mojego tatę, bo dam sobie rękę uciąć, że nie chciała, żebym wiedział jak się nazywa. Oczywiście, jak to słodka Amelie, musiała mi odpyskować. I nie wiem czy mi się tylko zdaje czy mój tata i ona są naprawdę w dobrej relacji. Widać, że się dogadają i lubią.Skorzystała z mojej nieuwagi i wyrwała mi się. Nie byłem zadobwlony. Pobiegła do szatni, a ja podszedłem do ojca z mordem w oczach, bo gdyby nie on to jeszcze bym z nią rozmawiał. Teraz wiem, że muszę częściej przychodzić na te treningi.
Amelie:
Wróciłam do domu, wykąpałam się i wzięłam się za odrabianie lekcji. Około 21 położyłam się do łóżka i do 22 przeglądałam social media. Później odłożyłam telefon i ułożyłam się wygodnie w pachnącej pościeli. Zasnąłem.
CZYTASZ
I didn't know I could talk like that 🙊 || L.T
Fanfic/miło mi że ktoś to czyta ale naprawdę druga książka jest znacznie lepsza od tej także tylko informuje:))/ Jedno wolne popołudnie Jedno spotkanie A ona dowiaduje się, że umie tak pyskować Historia Amelie jest normalna. Zwykle życie. Rodzina, szkoła...