-Amelie! Amelie wstawaj już!- moja mama próbowała wreszcie wydobyć mnie z łóżka.
- Boże! Pali się czy co?- zapytałam zaspana.
- Wstawaj. Za niecałą godzinę musimy wyjeżdzać.
- Jezu Chryste. Która godzina?- pytam cały czas leżąc przykryta kołdrą.
-6.45, wstań wreszcie!- mama mówiąc to opuściła mój pokój, a ja sturlałam się na podłogę.Sobota minęła bez żadnych specjalności. Cały dzień leżałam i oglądałam.
Poszłam, a raczej powlokłam się, do łazienki. Przez to, że kolejne 4 godziny spędzę w samochodzie, to ubrałam sportowe leginsy, bluzkę w paski i rozpinaną bluzę.
W kuchni czekało na mnie śniadanie, ale ja tylko napiłam się herbaty, bo chciało mi się żygać. Zabrałam z pokoju walizkę i plecak podręczny, w którym był tablet, słuchawki i kosmetyczka. Wzięłam jeszcze mój ulubiony koc, bo miałam zamiar jeszcze spać.
Zapakowaliśmy bagażnik i wsiedliśmy do auta. Usadowiłam się wygodnie, a włosy spięłam w luźnego koka na czubku głowy. Opatuliłam się kocem i położyłam głowę na szybie. Próbowałam zasnąć, ale za chiny nie mogłam. W końcu wyciągnęłam z plecaka kosmetyczkę, a z niej pęsetę i lusterko. Najzwyczajniej w świecie zaczęłam sobie regulować brwi. Chwilę po tym dostałam wiadomość.
Zadufany w sobie kretyn:
Fajne masz zajęcie😅Zdziwiłam się na teść wiadomości, ale odruchowo spojrzałam przez okno, a tam, na sąsiednim pasie, jechało auto mojego trenera, a z tylnego siedzenia, przez szybę, Louis patrzył i śmiał się ze mnie. Pokazałam mu język i wróciłam do wcześniej wykonywanej czynności.
Jechaliśmy już jakieś 1,5h, więc wyciągnęłam słuchawki i włączyłam muzykę. Po chwili jednak zrezygnowałam, bo trochę zrobiło mi się niedobrze.
- Przez ten wyjazd przegapie trening mamo, a za niedługo są zawody. Muszę trenować.- skierowałam wypowiedź w stronę mojej rodzicielki.
- Przypominam, że to twój trener zaproponował ten wyjazd, więc zapewne uważa, że jesteście na tyle gotowe, że jeden przepuszczony trening wam nie zaszkodzi.Po kolejnej pół godzinie nasze samochody zjechały na parking.
- Wychodzimy rozprostować nogi. Idźcie skorzystać z toalety, bo później się już nie zatrzymuje.- oznajmił mój ojciec, więc tak zrobiłam. Ubrałam buty, które wcześniej ściągnęłam i wyszłam z auta. Miałam na sobie tylko koszulkę i bluzę, więc szybko pobiegłem do toalet.Po skorzystaniu wyszłam z kabiny i umyłam ręce. Wychodząc z łazienki o mało co nie dostałam zawału, bo tuż przy wejściu stał Louis z dwoma kubkami herbaty.
- Jezu weź, nie strasz.- powiedziałam łapiąc się za serce i ciężko dysząc.
- Masz herbatę.- podał mi kubek, a ja podziękowałam. Skierowaliśmy się w stronę samochodów, ale nasi rodzice dziwnie się nam przyglądali.
- Czemu się tak na nas gapią?- szepnęłam do Louisa.
- Nie mam pojęcia, ale trzeba to wykorzystać.- na te słowa objął mnie za ramię i przyciągnął bliżej siebie. Zdzieliłam go za to, a on zaczął masować się w obolały obojczyk. Nasi rodzice wybuchnęli śmiechem, a ja bez słowa odeszłam od bruneta i usiadłam na moim miejscu. Wszyscy inni powtórzyli tę czynność i ruszyliśmy w dalszą drogę.Po 2 godzinach dotarliśmy na miejsce. Wzięliśmy nasz bagaże i poszliśmy do recepcji. Pani za ladą dała nam klucze i poszliśmy do naszych pokoi. Ja dostałam do ręki jeden klucz, moi rodzice drugi, a trener z żoną trzeci. Byłam dość zdezorientowana, ale moje wątpliwości rozwiał Troy.
- Młodzież ma osobny pokój. Oniemiałam, bo to znaczyło, że w pokoju będę z moim bratem i z Louisem. Zmarnowana ruszyłam w stronę pokoju.
- Daj.- powiedział do mnie Louis zabierając moją walizkę.
- Poradzę sobie. Pomóż Nicolasowi.- odpowiedziałam, odbierając walizkę brunetowi.
- Oh błagam, poradzi sobie, to silny chłopak.- powiedział Louis, czochrając mojego brata po głowie.
- A ja silna dziewczyna, o czym zdążyłeś się już przekonać. A teraz pomóż mu z tą walizką.- obruciałam się na pięcie i poszłam do naszego pokoju.Zajęłam łużko pod oknem, najdalej od wejścia. Pokój był dość duży i miał piękny widok na góry. W pomieszczeniu znajdowały się oczywiście trzy łóżka, byłam wdzięczna, że nie ma małżeńskiego, bo wszyscy wiedzą jak by się to skończyło, łazienka szafy i jakieś szafeczki nocne i stół.
Nicolas niestety zajął miejsce od ściany, czyli Louis zaanektował miejsce na środku. Nie rozpakowywałam się, bo na trzy dni nie było sensu. Wyciągnęłam ręcznik i kosmetyczkę i poszłam odstawić je do łazienki. Chłopaki powtórzyli czynność i wrócili do pokoju.
Dochodziła 12, a do naszych drzwi ktoś zapukał. Była mama Louisa, Johannah.
- O 14-tej jest obiad, możecie się teraz rozejrzeć trochę po ośrodku, bo potem jedziemy zobaczyć stok.- powiedziała i wyszła z pokoju.
- Ok, to ja idę pooglądać. Idzie ktoś ze mną? - zapytałam wstając z łóżka.
- Ja!- krzyknął Louis z łazienki po czym z niej wyszedł.
- Nicolas idziesz z nami?- zapytał mojego brata, którego najwyraźniej polubił i to z wzajemnością.
- Nope, ja idę do rodziców na chwilę.
- Spoko, masz tu klucze jakbyś chciał wejść, tylko zamknij drzwi jak będziesz wychodził.- powiedziałam dając mu klucze. Wyszłam z pokoju i razem z Louisem poszliśmy wzdłuż korytarza.
- Ej, właściwe to ile Ty masz lat?- zapytałam tak w sumie z beczki.
- W święta stuknie 19.- spojrzał na mnie, a ja zmrurzyłam oczy.
- W święta?- zapytałam.
- Tak, 24.12.
- Yhym ciekawe, robisz jakąś imprezę?
- Myślę nad tym, ale raczej tak. Czuj się zaproszona.- poruszył znacząco brwiami.
- Nawet gdybyś mnie nie zaprosił i tak bym pewnie przyszła. - wzruszyłam ramionami i poszliśmy dalej w głąb ośrodka.Chodziliśmy tak i chodziliśmy, aż w końcu doszliśmy do baseny. Weszliśmy przez szklane drzwi, a mi zabrakło tchu w piersiach. Basen był ogromny z cudownym widokiem na góry. Obok baseny znajdowało się równie duże jacuzzi i sauna. Wyglądało to pięknie. Zaczęłam wyobrażać sobie, jak to musi pięknie wyglądać, kiedy jest już ciemno.
- Idę tu dzisiaj wieczorem. Ten basen to jedno wielkie cudo.- powiedziałam zachwycona i podeszłam bliżej do basenu.
- Idę z Tobą!- oznajmił Louis równie podekscytowany.
- N-Nie musisz. Wiesz o tym co nie?- zapytałam z lekką nadzieją, że chłopak się rozmyśli, bo szczerze nie uśmiechało mi się chodzenie przed nim w stroju. To praktycznie tak jak w samej bieliźnie. Wzdrugnęłam się.
- Oh, moja droga jak zauważyłaś to nie było pytanie. Idę z Tobą.- uśmiechnął się złośliwie i podszedł bliżej mnie. Przewróciłam oczami, ale też się uśmiechnęłam.
- Umiesz pływać?- zapytał po chwili brunet.
- Oczywiście, że umiem pływać.- prychnęłam. Nagle poczułam jak moje ciało się unosi. Louis chwycił mnie w stylu panny młodej i podbiegł do basenu.
- Nie!!! Jezu błagam tylko nie to.- krzyknęłam i złapałam się go kurczowo za szyję.
- Matko, proszę! Jezus zrobię wszystko, tylko mnie tu teraz nie wrzucaj.- darłam się na niego, a ten śmiał się, cały czas stojąc nad brzegiem basenu.
- Wszystko?- zapytał znacząco, patrząc się w moje oczy.
- No dobra, prawie wszystko, tylko mni...- nie było dane mi dokończyć, bo drzwi od basenu otworzyły się, a zza nich wyłonił się Troy. Louis, na dźwięk otwierających się drzwi, odwrócił się cały czas trzymając mnie na rękach. Szybko majtnęłam nogą i już stałam na ziemi. Trener patrzył na nas dość ciekawym spojrzeniem, ale po chwili się rozpromienił. Już chciał cos powiedzieć, ale mu przeszkodziłam.
- Nic. Nie. Mów.- wycedziałam wkurzona pokazując gest milczenia i szybko go wyminęłam.
CZYTASZ
I didn't know I could talk like that 🙊 || L.T
Fanfiction/miło mi że ktoś to czyta ale naprawdę druga książka jest znacznie lepsza od tej także tylko informuje:))/ Jedno wolne popołudnie Jedno spotkanie A ona dowiaduje się, że umie tak pyskować Historia Amelie jest normalna. Zwykle życie. Rodzina, szkoła...