Prolog

1.6K 53 17
                                    

Data publikacji 01.04.2020
Data korekty 26.12.2020

Jechałam od kilku godzin w odwiedziny do mojego ojca. Z Seattle do Tacomy trochę drogi jest. Robiło się już późno, a ja już od jakiegoś czasu jechałam przez las. Muzyka w radiu przestała lecieć, gdy tylko tu wjechałam. W tym miejscu nigdy nie ma zasięgu, także jedyne co mi poprawiało humor, to Tiana śpiąca na tylnym siedzeniu, z wywalonym jęzorem. W pewnym momencie spojrzałam w prawe lusterko i zobaczyłam, jak przez las biegnie ogromny wilk. Zaraz, zaraz. Wilk? Co do? Wyskoczył na ulicę, a ja musiałam gwałtownie hamować, przez co mój samochód przekręcił się lekko w bok. Ciężko oddychałam, gdy nagle spostrzegłam, że nigdzie nie ma tego wilka.

- Co jest... Przed sekundą tu jeszcze był... - powiedziałam sama do siebie, rozglądając się przez szyby dookoła. Wolę chyba jednak nie wysiadać z auta. Przecież jeszcze nie zwariowałam.

Nigdzie go nie ma. Przecież nie miałam przywidzeń. Chyba. Tiana zaczyna się denerwować. Napewno się przestraszyła przez to zajście. Złapałam za kluczyk w stacyjce i przekręciłam, aby odpalić samochód, który przez nagłe hamowanie zgasł. Nie chciał odpalić. Co jest do cholery? Spróbowałam ponownie. I ponownie. I ponownie. No po prostu super. Włączyłam światła awaryjne, po czym otworzyłam maskę samochodu za pomocą dźwigni przy fotelu. Zanim wysiadłam z auta rozejrzałam się jeszcze raz przez szyby, po czym wyszłam. Podeszłam do maski i ją otworzyłam. Natychmiast uderzył we mnie dym, który wydobywał się z silnika.

- Czyli chyba najwyższa pora kupić nowe... Co?... - Wyciągnęłam telefon z tylnej kieszeni, z zamiarem zadzwonienia po pomoc drogową. Jednak przypomniałam sobie, że w tym miejscu nie ma zasięgu. - Cholera jasna! - Wrzasnęłam zdenerwowana. Czyli co, muszę czekać aż ktoś będzie tędy jechać. No jasne. Nagle usłyszałam za sobą ciężki oddech i warczenie.

Odwróciłam się powoli, uważając na każdy mój ruch, a gdy to zrobiłam ujrzałam wielkiego wilka z szarym futrem i czarnymi końcówkami oraz złotymi oczami i rozcięciem nad prawym okiem. Ze strachu zmiękły mi kolana, przez co upadłam i opierałam się o zderzak mojego auta. Słyszałam, jak Tiana ujadała na tylnym siedzeniu, gdy wilk do mnie szedł z opuszczonym łbem, uważnie mi się przyglądając. Nie chcę umierać! Pomocy! Podwinęłam nogi, gdy był coraz bliżej. Patrzyłam mu w oczy i czułam jego oddech na mojej skórze. Przez te wszystkie emocje, po chwili straciłam przytomność i padłam na asfalt. Jedyne co pamiętam zanim całkiem straciłam świadomość, to szczekanie Tiany, a następnie czyjeś silne ramiona.

Tak teoretycznie zaczyna się moja historia. Nazywam się Nika Black, a mój wyjazd w odwiedziny do rodzinnego domu, okazał się być czymś o wiele większym, niż na początku myślałam. Ale pozwólcie, że opowiem wam wszystko od początku.

************************************

Mam nadzieję, że was zainteresowałam i będziecie wpadać do tej opowieści częściej!

KrągOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz