Przebyć dość dużą drogę, nie znając na tą chwilę dokładnej trasy wydawało się dla chłopaka czymś absurdalnym. Nie wiedział, gdzie jest, ani dokąd zamierza pójść. Wędrował po lesie niczym gajowy, czekając aż jakaś zwierzyna przypełznie prosto w jego sidła. Był głodny i przemęczony. Nie jadł nic od czasu, gdy dopuścił się do zdrady.Ling miał w zanadrzu tylko mały plecak oraz rzecz, która była główną przyczyną ucieczki. Luknął na sztylet, który trzymał w swej prawej dłoni. Od kiedy miał przy sobie miecz przestał się świecić, tak jakby spłynęła z niej cała magia. Bił się z myślami, czy nie przypadkiem ten cały świecący miecz mu się nie przyśnił, a w dłoni trzymał zwykły sztylet. Wygonił natychmiast ten zamysł.
Po chwili usłyszał nie daleko jakiś trzepot skrzydeł. Podbiegł szybko w tamtym kierunku, szykując magiczny miecz w gotowości. Wreszcie doczekał się kolacji. Uchylił nieruchawo twarz z krzaków, obserwując swą czerwoną ofiarę. Nie zachwycała swym rozmiarem, ani otyłością, nie mniej jednak to było i tak zwierzę. Zrobił kolejne kilka kroków w wyznaczonym kierunku, następnie rzucił się na bestię. Chwycił ją w swej dłoni, by nie uciekła, dopiero później przyjrzał się jego zdobyczy. Mała biedronka swymi małymi nóżkami próbowała wydostać się z uścisku. Chłopak uśmiechnął się do malutkiego owada.
- Kolację podano... - powiedział, po czym przybliżył biedronkę do swych ust.
- Nie... - Nieopodal dało się usłyszeć ciche jęknięcie. - Nie no, to już jest szczyt wszystkiego.
Ling obejrzał się za siebie i zauważył małego smoka. Zniżył lekko w prawą stronę głowę, patrząc z niedowierzaniem na zwierzę. Mrugnął kilka razy oczami, oczekując że to tylko sen. Smok jednak nadal tam stał, mając ręce na małej klatce oraz wpatrywał się w Linga swym groźnym spojrzeniem.
- Czym ty jesteś? - spytał po jakimś czasie.
- Kim jestem? - oburzył się smok, podchodząc powoli do chłopaka. - Może ty mi powiesz, co z Ciebie jest.
- Słuchaj ty... - przerwał, by przyjrzeć się smokowi. - Czym tylko jesteś. Nie zbliżaj się do mnie.
- Nie zachęciłeś mnie do wykonania Twego rozkazu. - odparł smok. - Ale wiem, jak możesz...
- Słucham, więc... Cię...
Smok wskoczył na jeden głaz.
- Oddasz to, co ukradłeś.
- Nic nie ukradłem. - rzucił krótko Ling, wypuszczając z uścisku biedronkę.
- Dobrze wiesz, o co mi chodzi. - syknął smok. - Oddaj to!
- A czemu sam tego nie weźmiesz? - spytał podejrzliwie, bacznie obserwując rozwścieczonego smoka. - Nie możesz...
- Dla swojego bezpieczeństwa powinieneś to oddać. - przerwał mu szybko smok. - Nie masz pojęcia z jaką siłą masz do czynienia.
- Ty mnie pouczasz?! - warknął nagle Ling. - Nie masz prawa ty... obślizgły gadzie mi rozkazywać. Zrobię z tym mieczem, co mi się żyźnie podoba.
Smok warknął na Linga, zeskakując z głazu. Przebiegł kawałek po płaskiej ziemi, następnie spojrzał na miecz, który chłopak trzymał w swej dłoni. Widział, jak miecz znów nabiera kolorów. Nabrał powietrza, wypuszczając odrobinę z paszczy płomień. Ling skrzywił się na ten widok.
- Zamierzasz mnie teraz spalić? - spytał głupio Ling.
- Oddaj miecz... - rozkazał. - Daje Ci jeszcze szansę...
- To zabierz mi go sobie. - zmierzył już świecący miecz w stronę smoka.
Rayman warknął po raz kolejny. Jego smocze łuski, tak jak miecz również zaczęły błyszczeć czerwienią. Oczy nabrały groźnego, a zarazem obrzydliwego spojrzenia, jakby miał zapalenie spojówek. Pokręcił kilka razy biodrem, szykując się do ataku. Ling cofnął się. Zwierzę, które nie dawno widział, nie przypominało teraz tego. Dla chłopaka wyglądał, jak jakiś demon, który chciał zabrać go do jego diabelnego świata. Ling spuścił miecz, jednak to nie zniechęciło smoka do ataku. Smok rzucił się na chłopaka, gryząc go w szyję.
CZYTASZ
𝗠𝘂𝗹𝗮𝗻 2 - 𝗟𝘂𝘀𝘁 𝗙𝗼𝗿 𝗣𝗼𝘄𝗲𝗿 [ 𝗭𝗮𝗸𝗼𝗻𝗰𝘇𝗼𝗻𝗲 ] ✓
Adventure🥀Moja dalsza kontynuacja opowieści opartej na baśni Disneya pt. Mulan. [ Nie włączam w to drugiej części oryginalnej wersji.] PROLOG: 🥀Rok temu Chiny położyły kres wojnie z ich najgorszym, sąsiadującym przeciwnikiem w Azji. Mieszkańcy swego...