Po nieprzespanej, pełnej nerwów nocy Oliandrę zawołała mama na śniadanie. Była pewna, że to nie na śniadanie idzie, lecz do bartłarza Korbisa jako krew do jutoplatii. Jednak zamiast mężczyzny w kuchni na stole stało sobie najzwyklejsze śniadanie. Owsiane płatki z mlekiem i dżemem. Owsianka.
Może jest otruta i jak tylko dziewczynka straci przytomność to ją zabiją, aby jej krew służyła za 4 lata na rytuale...
Nie miała ochoty na jedzenie i chciała żyć, więc powiedziała, że nie będzie jadła, bo nie miała apetytu. Rodzice się oczywiście wkurzyli. Najbardziej matka. Oliandra stwierdziła, że jednak zje, ponieważ miała dość złości rodziców.
Owsianka okazała się nie być zatruta. Chyba, że trutka miała opóźnione działanie...
Najprawdopodobniej jeszcze nikt nic nie wiedział.
-Co ty taka jakaś dziwna, siora?- Skizel oderwał siostrę z zamyśleń.
-Jaka dziwna?
-No taka jakaś zmęczona, ale zestresowana. Po prostu wyglądasz jakbyś nie spała przez całą noc.
A żeby wiedział, że ma rację...
Oliandra uśmiechnęła się w stylu "no coś ty". Już miała pójść do swojego pokoju po plecak do szkoły, gdy nagle do kuchni wtargnął wkurzony ojciec. Wszyscy podskoczyli w miejscu. Chyba się dowiedział...
-Co się stało, Mincławie?- spytała się matka dziewczynki.
-A nic takiego, kochanie. Ja chciałem tylko zapytać naszą posłuszną córeczkę, dlaczego gruba owca stała się nagle przez noc wychudzoną do kości owcą?!
Dziewczynka poczuła, że zaraz zemdleje z nerwów. Jeszcze nigdy, aż tak się nie bała. Teraz to jest pewna, że za 4 lata jej krew poplami owcy i ludzi podczas jutoplatowania. Czuła się sparaliżowana. Nie potrafiła odpowiedzieć.
-No pytam się, mała suko! Odpowiedz w końcu!
Jednak ona serio nie potrafiła nic powiedzieć. A chciała, aby ojciec przestał się tak wydzierać. Już uszy ją bolały. Jednak jej ciało i ręce odmawiały posłuszeństwa.
Nagle poczuła przeszywający ból w policzku. Dostała od ojca w twarz z jego ogromnej dłoni. Zapiekło ją mocno. Przy uderzeniu ugryzła się w wargę i poczuła strużkę krwi na brodzie. W jej oczach zebrały się łzy. Uklękła na brudnej podłodze i zaczęła łkać chowając twarz.
-No gadaj!- krzyczał ojciec stojąc nad dziewczynką.
-Ja... ja ukradłam owcę dzisiaj w nocy i... i naszą oddałam takiej jednej pani. Po... potrzebowała pomocy...- wyjąkała przestraszona.
-Nie obchodzą mnie inni ludzie. Zwłaszcza te bezdomne szczury bez menterivi.
-Ale ona miała dzieci!
-I co z tego? Zasłużyli sobie na taki los. Ile razy mamy ci powtarzać, żeby nie pomagać, a najlepiej nawet nie rozmawiać z takimi ludźmi? Chcesz skończyć w hańbie, tak jak oni?! Jak tak dalej będzie to twoje życzenie się spełni- splunął w stronę Oliandry rozzłoszczony ojciec.
Matka razem ze Skizelem stali nieruchomo przyglądając się okropnej scenie. Wyglądali na niewzruszonych. W końcu są przyzwyczajeni do gniewu ojca. Lecz ten gniew był chyba najgorszym jaki widzieli.
Oliandra ze strachu ledwo mogła łapać oddech. Czuła ciężkie serce, które łomotało z ogromną siłą. Zakręciło jej się w głowie z emocji. Przypomniała sobie, że za chwile odbędą się lekcje, na których musiała być. To ją ratowało, ale tylko chwilowo.

YOU ARE READING
Wioska Martwych Owiec
HorrorOliandra jest 14-letnią dziewczyną, która podjęła decyzję, aby uciec z wioski, na której mieszka razem z swoją owieczką Fifką i rodziną, która głęboko wierzy w religię prapradziada brartłarza Korbisa- przywódcy ludu. Co 4 lata odbywa się rytuał oczy...