Oliandra wiedziała, kto do niej powiedział już nawet nie odwracając się. Była to Meofeta razem z jej bandą. Nie wiadomo, czemu ale wszyscy ją lubili w szkole. Nawet nauczyciele. Była przykładem szkolnej gwiazdeczki, która jest zawsze podziwiana i każdy chce być jej przyjacielem. Jest o 2 lata starsza od Oliandry. W świątyni odbywa kophę żarliwie, umie śpiewać tak, że podczas uroczystości i imprez pełni rolę piosenkarki, ma pełno przyjaciół, każdy się w niej podkochuje, jest szkolną pięknością (tu trzeba powiedzieć o pięknie sztucznym, gdzie jej twarz jest "otynkowana" makijażem bez grama naturalności), jest bogata, ale w porównaniu do Oliandry to wszyscy uważają, że zasługuje na to co posiada. A posiadała więcej od dziewczynki. Jest miłą diwą, ale dla takich jak Oliandra jest potworem. Zazwyczaj chodzi ze swoją bandą zakompleksionych dziewczynek, które chcą stać się kimś, bo zadają się z Meofetą.
Oliandra odwróciła się do Meofetowej bandy.
-O nie, jeszcze wy... A dajcie mi spokój, zołzy. To już się robi nudne. Lepiej uciekajcie zanim zarażę was herezją- przewróciła oczami Olia. Nie udawała. Ją serio zaczęło nudzić te znęcanie się nad nią. Ale to nie zmieniało faktu, że okropnie się bała co tym razem wredna banda wymyśli.
Oprócz Meofety były jeszcze cztery osoby: jej nowy chłopak i trzy przyjaciółeczki. Roześmiali się drwiąco. Nieważne co by Olia powiedziała lub czego by nie powiedziała to i tak jej się obrywało. Na początku milczała w stosunku do oprawców, lecz ostatnio postanowiła trochę im dopiec słownie, choć zdawała sobie sprawę, że to i tak nic nie pomaga.
-Powinnaś być zamknięta w czterech ścianach, abyś nie mogła nikogo tym zarazić. A co to takiego masz na policzku? Takie jakieś czerwone, sine? Uderzył cię ktoś?- Meofeta udała współczucie. Podeszła do Oliandry i próbowała ją przytulić podczas, gdy dziewczynka ją próbowała odepchnąć.
-Jak ja ci współczuje! Nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego. Ale najwidoczniej zasłużyłaś sobie, biedna. Nawet przytulić się boisz... A może po prostu nie chcesz. Może po prostu lubisz ból i cierpienie i dlatego jesteś taką zbuntowaną suką, co?
Towarzystwo drwiącej dziewczyny się roześmiało. Oliandra prychnęła pod nosem. Takich głupot dawno nie słyszała.
-Wiesz, co? My ci pomożemy. Zapewnimy ci taki ból na jaki zasługujesz i jaki uwielbiasz!
-Że co, kurwa? Czy ja ci potwierdziłam te brednie jakie sobie wymyśliłaś na poczekaniu? Weź się odwal, ty i ta twoja banda gamoniów. Wkurzacie mnie po całości, a ja się śpieszę - powiedziała dziewczynka. Oliandra nie zamierzała się patyczkować. Umie mówić głośno to co czuje. Nie wstydziła się tego. I tak nikogo to nie obchodziło w tej zacofanej wiosce.
-Spokojnie, jak nie będziesz się sprzeciwiać to szybko się z tobą zajmiemy. Chcemy ci tylko przecież pomóc- zadrwiła Meofeta.
Dała sygnał do swojej grupki i jedna z dziewczyn uderzyła Oliandrę w już dzisiaj uderzony polik. Popchnęła dziewczynkę na podłogę. Wszyscy zaczęli ją kopać. Oliandra krzyczała z całych sił. Miała nadzieję, że ktoś jej jednak pomoże. Zasłaniała się rękami. Nad sobą słyszała codziennie słyszane wyzwiska. Poczuła, że ktoś ją chwycił za włosy. To była Meofeta. Wytargnęła dziewczynkę na dwór ciągnąc ją po podłodze, schodach, a potem po ziemi. Oliandra spojrzała się w kierunku umownego drzewa. Najpierw nikogo nie zauważyła, lecz kiedy zaczęła krzyczeć przez następne ciosy to zauważyła ukrywającego się za drzewem brata. Spojrzał się na nią z nutką współczucia. Miała nadzieję, że pomoże jej. Kopana leżąc na ziemi zaczęła wykrzykiwać imię brata. Ale on skrył się za drzewem jeszcze bardziej.
-Kogo ty tam wołasz, heretyczko? Swojego bożka, aby ci pomógł?- zaśmiała się oprawczyni.
Oliandra nie odpowiedziała. Nie miało to sensu. Któryś z bandy kopnął ją mocno w klatkę piersiową i nie mogła złapać oddechu. Zaczęła widzieć mroczki przed oczami. Chłopak Meofety stanął jej na palcach u ręki. Dziewczynka piszczała z bólu.
-Ej, bo ona już nie wytrzymuje, a przecież musi jutro tu przyjść po większą dawkę rozrywki. Zostawmy ją już- stwierdziła znudzona Meofeta. Wszyscy zostawili leżącą, półprzytomną Oliandrę na ziemi śmiejąc się w oddali.
Dziewczynkę bolało całe ciało. Nie miała sił, aby wstać o własnych siłach. Skuliła się i zaczęła szlochać. Leżała przed wejściem do szkoły. Wiedziała, że nauczyciele widzieli tą scenę, ale nie zareagowali, ponieważ to była Meofeta. Ta idealna, bogata... Jej rodzice by mogli dokonać zemsty na nauczycielach, za niesłuszne oskarżenia, ponieważ "Meofeta jest przecież taka delikatna, ułożona. Jak śmiecie ją oskarżać o takie coś?".
Oliandra czuła się bezsilna. Miała dosyć swojego życia. Czasami myślała, aby się zabić. Zakończyć to wszystko i mieć święty spokój. No, bo przecież martwi nic nie czują. A ona czuje chyba za dużo...
Po jakimś czasie podszedł do niej Skizel. Upewnił się, że nikt nie patrzy i wyszedł z kryjówki. Bał się, że jak ludzie będą wiedzieć o tym, że ma taką siostrę to jemu też będą dokuczać i trzymać się z daleka. Bo w końcu skoro z nią mieszka pod jednym dachem to na pewno już się zaraził herezją.
-Olia, żyjesz? Niezły wycisk ci dali- stwierdził Skizel klękając przy siostrze.
-Ale masz tupet! Dlaczego mi nie pomogłeś?
-Przecież wiesz, że nie mogłem. Wtedy to nie tylko tobie by dokuczali, ale mi również.
-A co jeśli pewnego dnia mnie zabiją? A ty jeszcze będziesz patrzył i nawet nie kiwniesz palcem! Jesteś zwykłym egoistą. Dla takich jak ty liczy się tylko twoja wygoda. Ale przecież zapomniałam o tym, że ja nikogo nie obchodzę. Jakbym znikła to byś się pewnie cieszył, ponieważ jestem tylko jednym wielkim problemem- Oliandra wyrzuciła wszystko z siebie. Poczuła, że może za mocno ubrała to wszystko w słowa. Jest szczera, często do bólu i przez to też jej się obrywało. Mimo młodego wieku zachowywała się na starszą. W końcu nie ma beztroskiego dzieciństwa, a wiadomo, że ból zmienia człowieka. Gdyby nie to wszystko to by się bawiła lalkami z przyjaciółkami i oglądała bajki na dobranoc, tak jak inne dzieci.
-Spokojnie- powiedział zmieszany Skizel.
-No jeszcze mi mówisz, że mam być spokojna. No ładnie! Ale wiesz, że mi to...
-Jeśli będziesz tak faflotała to wolę się nie odzywać. Dalej wstawaj- przerwał Skizel wypowiedź Oliandry.
-No nie mogę.
Skizel spróbował podnieść Oliandrę. Było trudno, zwłaszcza dla niej, ponieważ czuła się jakby jej całe ciało pokrywały siniaki. Syczała z bólu. W końcu wstała na nogi, ale musiała iść pomału. Kręciło jej się w głowie. Skizel objął ją ramieniem i poprowadził do domu w milczeniu słuchając bolesne syczenie siostry.
Dotarli pod dom. Obaj wiedzieli, że to nie koniec cierpień dziewczynki na dzisiaj.
-Gdybym był egoistą to bym cię zostawił pod szkołą i bym cię nie prowadził do domu- burknął brat.
On oczywiście tylko o sobie nadaje...

YOU ARE READING
Wioska Martwych Owiec
HorrorOliandra jest 14-letnią dziewczyną, która podjęła decyzję, aby uciec z wioski, na której mieszka razem z swoją owieczką Fifką i rodziną, która głęboko wierzy w religię prapradziada brartłarza Korbisa- przywódcy ludu. Co 4 lata odbywa się rytuał oczy...