Historia wiary

8 1 2
                                    

Oliandra nie była sobą już od dłuższego czasu. Jednak ona się tym nie przejmowała. Czuła nawet dumę, że jej rodzice w końcu są z niej zadowoleni. Może nawet przestanie chodzić do teuchdety. To już jednak się okaże później. 

Nie czuła radości, że zobaczyła w końcu Fifkę. Nie czuła nic, bo kiedyś czuła aż za dużo. Została więźniem ideologii Korbisa. Tak jak inni mieszkańcy. Wszyscy byli jego marionetkami, którzy wierzyli w jego potęgę i mądrość. 

Skizel zaprowadził Oliandrę do owieczki. Spodziewał się, że siostra rzuci się radosnym biegiem do menterivi, lecz tak nie zrobiła. Podeszła tylko do zwierzątka i je pogłaskała po puszystej główce. Wyglądała na okaz zdrowia, lecz jednak nie do końca. Tak samo jak rok temu, kiedy Oliandra czułą z tyłu głowy, że jest coś nie tak. Teraz też czuła, ale nie przejmowała się tym. Twierdziła, że teraz jej szczęście jest najważniejsze, a te może jej dać tylko święty bartłarz Korbis i wiara. Przeszła w końcu niezłe pranie mózgu. Jak przeczytała te wszystkie książki religijne to przynoszono jej nowe i nawet były od samego teuchdety. On też z nią rozmawiał podczas sesji na temat mocy bartłarza i jego mądrości. Dawał jej jakieś tabletki i olejki niewiadomego pochodzenia i Oliandra nawet nie wiedziała na co one są. 

Nagle do owieczki, dziewczynki i Skizela przyszła matka. Nakarmiła owieczkę paszą i zwróciła się do Oliandry.

-Co myślisz o menterivi, Oliandro?

-Menterivi ma się dobrze- odpowiedziała jak w transie. Tak jej często odpowiadano jak pytała się o stan zwierzątka.

-To dzięki Tobie i Twojej wierze, która zakwitłą w Tobie jak nasiono, z którego zaczęło rosnąć ogromne drzewo otoczone wiarą. W końcu staniesz się jeszcze lepsza i jeszcze lepsza, aż zostaniesz poskuliantem po śmierci. To wielki zaszczyt. Jestem z Ciebie dumna. Mam nadzieję, że zrozumiałaś wszystko. 

-Zrozumiałam- odpowiedziała dziewczynka zdecydowanie.

-Uważam, że dużo się nauczyłaś przez ten rok i już za kilka dni będziesz mogła wrócić do szkoły. Nauczyciele wiedzą o wszystkim, więc się nie martw. Teuchdeta, eee znaczy ja, wpadłam na pomysł, aby sprawdzić Twoją wiedzę. To znaczy, abyś opowiedziała o historii naszej religii, co wiesz o bartłarzach, po prostu wszystko co wiesz. 

Matka Oliandry bardzo lubiła podpisywać dobre pomysły i zasługi swoim imieniem. Lubiła jak ją doceniano i chwalono. Była władcza i lubiła pokazywać, że jest lepsza od innych. 

-Dobrze- odpowiedziała dziewczynka i zaczęła opowiadać wszystko. 

Historię zaczęła od tego, że według Korbisa przed narodzinami jego prapradziada ludzie byli nieumiejętni i nie mogli sobie z niczym poradzić. Rodziły się dzieci, aby potem umierały i rodziły się następne i tak w kółko. Nikt nie miał powyżej niż 25 lat, ponieważ ludzie szybko umierali przez to, że potrzebowali błogosławieństwa. Żyli nieumiejętnie w nędzy, głodzie i w chorobach. Nikt nigdy nie był po śmierci poskuliantem. Ludzie zabijali się nawzajem i nie wiedzieli co to jest szczęście i dobrobyt. Ich życie nie miało sensu, ponieważ i tak umierali niewierni. Jak heretycy. Aż pewnego razu narodził się święty Korbis pierwszy. Przybył jako mędrzec z Poskuliantii, czyli słodkiej krainy pośmiertnej, gdzie wszyscy wierzący są szczęśliwi. Jego zadaniem było uświadomienie ludzi i ich pobłogosławienie, aby mogli stawać się poskuliantami. Według ksiąg już od narodzin umiał płynnie mówić i posiadał nadzwyczajną mądrość. Nauczył ludzi czym jest ogień i jak go wywołać, jak powinno się polować, jak powinno się wychowywać dzieci, a przede wszystkim, czym jest te szczęście i dobrobyt. Ludzie zaczęli pracować na polach, na budowie, na polowaniach. Wszystkiego nauczył ich najmądrzejszy Korbis. Ludzie nauczyli się go wielbić i czcić. Stał się dla nich wybawicielem od wszystkiego złego. Mieszkańcy wybudowali wioskę, a w niej świątynię, stoiska kupców, farmy. Ludzie cieszyli się hodowlą owiec. Korbis nauczył ich pozyskiwania dóbr z zwierząt. Nauczyli się doić krowy i kozy, robić sery, kiełbasy, przetwory mięsne pozyskiwane z świń i innych zwierząt, jak robić ubrania z wełny i tak dalej. Korbis nadał sobie tytuł bartłarza i oznajmił że kolejnym będzie jego syn.  Wkrótce żona, którą sobie wybrał spośród ludu, urodziła mu następcę. Został nazwany Korbisem drugim. Jego żona była piękna kobietą. Była najpiękniejsza spośród wszystkich mieszkańców. I była bardzo młoda, bo miała ledwo 20 lat. Korbis nauczył mieszkańców wyprawiać śluby, pogrzeby i narodziny. Są to trzy okazje to uroczystego świętowania. Nauczył ludzi modlitw i pieśni religijnych. Pierwotnie Korbis pierwszy mieszkał w takim samym, skromnym domku jak normalni mieszkańcy. Pewnego razu poszedł odwiedzić sławnego hodowcę owiec w wiosce. Hodowca pokazał bartłarzowi swoje zwierzęta. Pokazał mu swoją ulubioną owieczkę o imieniu Fedar. Korbis spróbował pogłaskać owieczkę, lecz ta go ugryzła. Lecz nie tylko na ugryzieniu się skończyło. Owca zacisnęła swoje szczęki i palec bartłarza odpadł a krew zabrudziła jego skromne ubranie i owcza wełnę. Bartłarz krzyknął. Wszyscy mieszkańcy to zobaczyli, ponieważ lubili za nim chodzić. Po owym zdarzeniu powiedział do ludu słynne słowa: "oto owca, gatunek łagodny, a serce ma skąpane zawiścią i zazdrością mojej świętości. Nie dajcie się nabrać na te owcze sztuczki. Nie ufajcie nikomu, kto nie zna lub nie ufa świętości bartłarskiej. Strzeżcie się drodzy przed heretykami. Reju koplunta!". Wtedy również bartłarz nakazał odprawiać uroczystość palenia owiec co 4 lata. A liczba 4 ma oznaczać liczbę palców jaka mu została na tej poszkodowanej ręce. Nauczył mieszkańców wszystkich uroczystości i wszystkiego co powinni znać. To jemu zawdzięczamy to co teraz mamy i umiemy. Nakazał budowlańcom wybudować sobie piękny dom. Jego budowlańcy zostali w nagrodę jego napłatnikami, czyli bliskimi osobami, z którymi się naradzał i jemu służyli. Tak jak dzisiaj. Są mu bardzo wierni i oddani. Ciąży na nich bartłarska moc. Napłatnicy wybudowali szpital, szkołę i odnowili  świątynię. Korbis zaczął wybierać spośród kobiet swoje manfatki, czyli kobiety, które dostały od niego piękną szansę, aby mu służyć. Jest to wielki zaszczyt. Każdy zresztą o tym wie. Każdemu Korbisowi rodzą się tylko chłopcy. Muszą mieć tylko jednego syna, bo wyjątkowość Korbisa może przejąć w nasieniu tylko jedna osoba. Gdyby miał więcej dzieci to by mogły zostać okrutnie zbuntowane. Każdy z Korbisów jest wyjątkowy i razem z śmiercią poprzedniego Korbisa, jego duch wchodzi w ciało następcy. Jest naszym prorokiem i zostanie poskuliantem dopiero jak nasza wioska oczyści się z nieszczęścia i heretyków. A do tego potrzebna jest specjalna uroczystość o nazwie uroczystość końca, która nas wybawi i wszyscy staniemy się godni Poskuliantii.

Rodzice dziewczynki się wzruszyli i łzy mieli w oczach. Skizel uśmiechnął się dumnie do siostry dając jej do zrozumienia, że dużo się nauczyła i jest jego powodem do dumy.

Jednak wkrótce Oliandra pozna prawdziwą wersję historii wiary.

Wioska Martwych OwiecWhere stories live. Discover now