Rozdział 33

2.6K 95 6
                                    

O wszystkim już wiedziała Octavia i moja mama. Same też w to na początku nie wierzyły, ale widziały w jakim jestem stanie.

Octavia stała się moim ochroniarzem i gdy tylko Blake się tu zjawił, wyganiała go. Powiedziała, że dopóki ja się nie zgodzę, to go tu nie wpuści. Była naprawdę kochana.

Minęły już kolejne dni, a ja wciąż nie mogłam się z tym pogodzić.

Dlaczego on mi to zrobił? To wszystko co mi mówił było kłamstwem? Wszystko zaplanował? Naprawdę się mną zabawił?

Siedziałam teraz w swoim pokoju w starych ubraniach i wpatrywałam się w śpiącego kotka.

Kompletnie nie rozumiałam o co tu chodziło... Wyzwanie? I jaka Betty? Czego jeszcze mi nie powiedział? I co w ogóle było prawdą?

Po chwili usłyszałam pukanie do drzwi.

- Proszę... - odpowiedziałam, bo byłam pewna, że to była Octavia. Myliłam się. - Ty?! - wstałam na równe nogi. - Co ty tu robisz? - warknęłam w stronę Blake'a.

Chłopak uniósł ręce do góry.

- Proszę cię... - powiedział i powoli do mnie podszedł. - Pozwól mi wszystko wyjaśnić...

- Mówiłam ci już, że nie chcę słuchać twoich wyjaśnień. - łzy ponownie pojawiły się w moich oczach. - Żałuję, że ci zaufałam... Okłamywałeś mnie przez cały ten czas...

- Nie, Clarke, to nie tak. - podszedł do mnie, a ja cofnęłam się o krok. - Nie kłamałem.

- Nie? A to, co mówiła Echo? Zabawiłeś się nią, nie kochasz jej. Nie potrafisz się angażować... Byłam kolejnym wyzwaniem, tak? Zabawiłeś się mną tak jak Betty?

- Po części to prawda... Nigdy nie potrafiłem się angażować... I kiedyś, owszem, zabawiałem się niektórymi dziewczynami, ale to było dawno... Teraz jest inaczej. - tłumaczył.

- Ah, tak? Mam ci teraz uwierzyć? - założyłam ręce na piersi. - Znowu próbujesz mnie omotać?

- Mówię prawdę... - podszedł do mnie, a ja już nie miałam, gdzie się cofnąć, bo przeszkadzało mi biurko. - Przecież mnie znasz...

- Nie, Blake. Okazuje się, że w ogóle cię nie znam. - mówiłam patrząc mu w oczy. - Pozwoliłeś bym ci zaufała, bym... Bym się w tobie zakochała... To ci sprawia jakąś frajdę? Łamanie każdego serca?

- Kiedyś... Może kiedyś tak, ale nie teraz, teraz coś zrozumiałem i zmieniłem się. Dla ciebie...

- Nie wierzę ci...

- To co usłyszałaś to tylko słowa wyrwane z kontekstu. - dalej się tłumaczył. - Nie miały takiego znaczenia jak myślisz. A Echo...

- Pocałowałeś ją... - łzy spływały po moich policzkach. - A może nawet doszło do czegoś więcej, co? Może obydwoje to zaplanowaliście? Po niej bym się tego spodziewała, ale po tobie...?

- To ona pocałowała mnie... - mówił. - Wiem jak to wyglądało, ale... Do niczego nie doszło, przysięgam. Ona po prostu przyszła do mnie i zaczęła mówić, że nie może w to uwierzyć, że jesteśmy razem, że to do mnie nie podobne i...

- Że byliśmy razem. - poprawiłam go.

Brunet spojrzał mi w oczy.

- Clarke...

- Nie... - nie dałam mu dojść już do słowa. - To koniec... Jeśli w ogóle cokolwiek kiedyś istniało...

- Ale ja cię kocham. - wszedł mi w słowa i ujął moją twarz w dłonie. - Kocham cię, Griffin.

- Złamałeś mi serce... - płakałam. - Wyjdź, stąd... - odsunęłam jego dłonie od siebie. - Proszę cię, odejdź...

Chłopak przeczesał ręką włosy, chciał coś powiedzieć, ale się powstrzymał i ruszył w stronę drzwi. Jednak zanim wyszedł, zatrzymał się i spojrzał na mnie.

- Nie wykorzystałem cię, nigdy bym ci czegoś takiego nie zrobił... - mówił. - Za bardzo mi na tobie zależy... Udowodnię ci to. - dodał i wyszedł z pokoju, a ja ponownie dałam wybuchnąć emocjom.

***

Pod wieczór, jeszcze tego samego dnia, w moim domu pojawił się Murphy. Czemu mnie to nie zdziwiło?

Postanowiłam go wpuścić.

- Próbujesz ratować tyłek, przyjaciela? - spytałam, gdy wszedł do środka.

- Taa, on wszystko spieprzył, a ja postaram się trochę załagodzić sprawę. - spojrzał na mnie.

- Szkoda twojego wysiłku. - odpowiedziałam i również na niego spojrzałam. - Nie chcę już tego słuchać.

- Powinnaś.

- Nie, dość. - weszłam mu w słowa. - Nikt nie będzie mi więcej mówił co powinnam, a czego nie! Mam już tego dość, Murphy... Więc jeśli tylko o to chodzi, to lepiej wyjdź.

- Nie wyjdę. - powiedział pewnie i podszedł do mnie. - Bellamy to mój przyjaciel... Ja tego za niego nie naprawię, ale spróbuję ci wyjaśnić chociaż niektóre sprawy. On nie wie, że tu jestem, więc proszę Clarke... Posłuchaj.

Nie chciałam tego robić, ale mimo wszystko się zgodziłam i zadałam ciągle nurtujące mnie pytanie.

- Kim jest Betty? - spytałam od razu na co chłopak westchnął.

- Cóż... Nie bez powodu Blake'a nazywano bad boy'em, czy kobieciarzem. Kiedyś żadna dziewczyna nie miała dla niego jakiegokolwiek znaczenia. Bawił się nimi, chodziło tylko o seks i niektórym dziewczynom to odpowiadało. Tak jak na przykład kiedyś Echo... - mówił. - Widać było, że knuła później takie intrygi by Blake był tylko jej, ale to jej nie wyszło. Cóż co do Betty... To w sumie był pomysł Echo. Dała Blake'owi takie wyzwanie by ją w sobie rozkochał, a później złamał jej serce. I tak było. Dziewczyna się w nim zakochała, a on później złamał jej serce. Zaliczone. - westchnął. - Każdy ma swoją przeszłość... Później jednak nie chciał się porywać na takie wyzwania, a dziewczyny już go coraz to mniej obchodziły... Do czasu, gdy cię poznał. Wtedy się zmienił, naprawdę. - spojrzał mi w oczy. - Nie mówię tego tylko po to, żeby was pogodzić... Taka prawda. Spędzał z tobą czas, słuchał cię i pomagał ci... Nigdy przedtem tak się nie zachowywał. On cię kocha, Clarke, naprawdę.

- Murphy... - zaczęłam lecz on mi przerwał.

- Daj dokończyć. - uniósł palec do góry. - Tamto zajście może ci wyjaśnić tylko Bellamy, ale z tego co mi powiedział, to Echo była pewna, że potraktował cię jako kolejne wyzwanie. Co wcale nie było prawdą. Powinnaś z nim porozmawiać. On cię kocha, a ty kochasz jego. Jesteście jak dwie strony tej samej monety. - mówił. - Przemyśl to. - dodał po czym wyszedł pozostawiając mnie w zamyśleniu.

Ponad Wszystko | Bellarke (PL)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz