Rozdział 35

2.6K 95 11
                                    

Po kilku godzinach namioty były porozstawiane, najedliśmy się, a później połowa z naszej paczki poszła spać.

Zostałam tylko ja, Murphy, który siedział między mną, a Bellamy'm oraz Jasper i Monty. Po kilku minutach jednak Bellamy też wstał od ogniska.

- Jestem zmęczony, też idę spać. - powiedział, zerknął na mnie i poszedł do swojego namiotu.

Gdy zniknął z mojego pola widzenia, spuściłam smutnie głowę. Siedzieliśmy przez chwilę w ciszy, którą przerwał Murphy.

- Trzymaj. - podał mi nieduży notesik.

- Co to jest? - zdziwiłam się i wzięłam notes.

- Zobacz. - odparł i uśmiechnął się pod nosem.

Otworzyłam go i zamarłam.

W środku były rysunki... Rysunki przedstawiające mnie... Jak stałam przy szafce szkolnej, jak tańczyłam na imprezie charytatywnej, jak leżałam na swoim łóżku i rysowałam... Wszystkie zdawały się być rysowane z perspektywy, z jakiej widział mnie... Bellamy.

- Blake, to zgubił. - wtrącił Murphy. - Lepiej mu go oddaj. - dodał z cwanym uśmieszkiem.

- Zgubił czy mu ukradłeś? - zerknęłam na przyjaciela.

- Jedno i to samo. - pokazał mi język na co się uśmiechnęłam. - No leć do niego. - skinął głową w stronę namiotu bruneta.

Spojrzałam tam, a potem z powrotem na Murphy'ego. Uśmiechnęłam się i pocałowałam go w policzek.

- Dziękuję, kochanie. - zacytowałam jego słowa, gdy powiedział, że jesteśmy parą. Chłopak zaśmiał się, a ja pobiegłam do Blake'a.

***

Jako, że był to namiot więc nie miałam jak zapukać. Postanowiłam sobie jednak i tak tego oszczędzić, i po prostu weszłam do środka, zamykając za sobą wejście do namiotu.

Bellamy stał odwrócony do mnie tyłem. I dodatkowo nie miał na sobie koszulki.

- Jasper, jeśli znowu zamierzasz chrzanić mi o... - zaczął lecz urwał, gdy zobaczył mnie w wejściu. - Clarke... Przepraszam, myślałem, że to Jasper. - wyjaśnił szybko.

Nic nie odpowiedziałam tylko wpatrywałam się w niego. Podeszłam o dwa kroki bliżej i uniosłam do góry otwarty notes. Blake nieco zdziwił się na jego widok, ale nic nie powiedział, tylko patrzył mi w oczy.

- Ponad wszystko...? - spytałam ze łzami w oczach.

Chłopak zamrugał kilkakrotnie i odpowiedział:

- Ponad wszystko. - przytaknął.

Nie wytrzymałam już dłużej. Ruszyłam biegiem w stronę chłopaka, po drodze odkładając notes na bok. Skoczyłam na bruneta, który złapał mnie i wpiłam się w jego usta. Blake od razu odwzajemnił gest.

Wszystko zadziało się bardzo szybko. Wylądowaliśmy na "łóżku" chłopaka, pozbyliśmy się zbędnych ubrań i daliśmy się ponieść emocjom.

Jedna sprawa jest jasna. Żadna wiedźma taka jak Echo czy ktokolwiek inny nie zmieni uczuć jakie do siebie darzymy. Kochałam Bellamy'ego, a on kochał mnie. Niczego więcej do szczęścia nie potrzebowałam.

***

Tym razem, to ja rano obudziłam się jako pierwsza.

Położyłam rękę, na gołym torsie chłopaka, oparłam na niej brodę i przyglądałam się śpiącemu jeszcze brunetowi. Wyglądał uroczo. Uśmiechnęłam się delikatnie na ten widok.

- Długo mi się tak przyglądasz? - odezwał się nagle chłopak na co się lekko zaśmiałam.

- Troszkę. - przekręciłam głowę na bok. - Lubię patrzeć jak śpisz. - zacytowałam.

- Ah, tak? - chłopak otworzył oczy i spojrzał na mnie z uśmiechem na ustach.

- Yhym... - uśmiechnęłam się niewinnie.

Blake odgarnął kosmyk moich włosów. Uśmiechnęłam się na ten gest.

- Dzień dobry, moja księżniczko. - powiedział.

- Dzień dobry, mój książę. - odpowiedziałam i ponownie się do niego przytuliłam.

Brunet obiął mnie i zaczął się bawić kosmykiem moich włosów. Lubiłam, gdy tak robił. Ja w tym samym czasie zaczęłam palcem robić kółeczka na jego gołym torsie.

- M-mmm... - westchnęłam. - Mogłabym tak z tobą leżeć cały dzień. - uśmiechnęłam się, co od odwzajemnił.

- Ja też. - chłopak pocałował mnie w czoło. - Ktoś już wstał? - spytał, gdy usłyszał jakiś szmer na zewnątrz.

- Raczej nie... - odpowiedziałam. - Jeszcze wcześnie. - dodałam.

- To dobrze. - Blake uniósł mój podbródek tak bym spojrzała mu w oczy. - Mamy jeszcze trochę czasu dla siebie. - dodał na co się zaśmiałam, a potem mnie pocałował. Mimo uśmiechu odwzajemniłam gest i ponownie go objęłam.

***

Gdy wszyscy już wstali, pozwijaliśmy namioty, zjedliśmy szybkie śniadanie i ruszyliśmy w drogę powrotną. Przyjaciele zauważyli, że się pogodziliśmy, co ich bardzo ucieszyło. W drodze powrotnej towarzyszył nam bardzo dobry humor.

Przy końcu naszej podróży zatrzymaliśmy przy tamtym strumyku, do którego co o mało nie wpadłam za pierwszym razem. Tym razem skończyło się to tak, że wszyscy byliśmy mokrzy. Nie przeszkadzało to nikomu, bo zabawa była świetna.

W późniejszym czasie wróciliśmy do posiadłości, pożegnaliśmy się z rodziną Jasper'a i ruszyliśmy w drogę powrotną. Pod wieczór byliśmy już na miejscu.

Odwoziliśmy każdego po kolei i teraz zostaliśmy tylko ja, Bellamy i Murphy. Wysiedliśmy w trójkę pod domem przyjaciela. Bellamy zaszedł na chwilę do niego, bo Murphy o coś go poprosił. Ja zaczekałam na zewnątrz. Wysiadłam z samochodu, oparłam się o maskę i odetchnęłam świeżym powietrzem. Nareszcie wszystko będzie dobrze...? Chciałabym, ale cóż.

Z deszczu pod rynnę...

Po chwili poczułam jak ktoś łapie mnie od tyłu. Nie zdążyłam krzyknąć, bo osoba, która mnie złapała, przystawiła mi ściereczkę do ust. Jej zapach mnie odurzył i straciłam przytomność.

----------------------------------------------
Kochani, powoli zaczynamy zbliżać się do końca tej historii . Dziś sprawdziłam i razem z tym rozdziałem, i epilogiem, pozostało tylko pięć rozdziałów do końca.
Jak myślicie co się teraz wydarzy w życiu naszego Bellarke? Domyślacie się kto mógł porwać Clarke? Dajcie proszę znać ❤

Ponad Wszystko | Bellarke (PL)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz