Walka z Frakcją Bohaterów trwała już kilkanaście minut i nic nie wskazywało na to, by którakolwiek ze stron zyskała zdecydowaną przewagę. Nawet pojawienie się Isseia tylko na chwilę poprawiło ich ogólną sytuację.
A była ona nieciekawa.
Dziewięcioogoniasta Lisica zaczęła swój zaśpiew, który zaczął kanalizować moc kumulowaną przez miasto. I nagle stało się. Na polu walki pozostał tylko Hyoudou i Boski Smok Vritra, wciąż próbujący powstrzymać Youkai przed rozerwaniem struktury rzeczywistości. Mimo swojej niewyobrażalnej szybkości Issei miał ogromny kłopot z Cao Cao, który wykazał się równie nieprzeciętnym refleksem. Może w przemieszczaniu się nie dorównuje Cesarzowi Czerwonego Smoka, ale nadal jest w stanie go obserwować i dopasowywać swoją obronę do działań Hyoudou.
- Kłopotliwe. – Mruknął Issei, gdy znów musiał odskoczyć przed Świętą Włócznią o złotym ostrzu. – Chyba nie mam wyboru. – Znów mruknął i zaczął kumulować moc Ddraiga, który aż nucił coś pod nosem czując swoją oryginalną moc starając się jednoczaśnie ignorować wizje przemykające przez umysł jego nosiciela. Wizje jego nagich narzeczonych. Wiedział, że to pozwala uwolnić pełnię mocy tego zboczonego ciała, które dzięki temu lepiej znosiło nie tylko jego moc, ale i tą łowcy. – Walijski Blaster Skoczka! – Krzyknął Issei, przypominając sobie swoje spotkanie z Ajuką Belzebubem i późniejsze testy jakim poddali go ojciec i brat Rias do jakich doszło pod koniec pobytu w Zaświatach. Ajuka jako główny technolog demonów zmodyfikował jego pionka, dzięki czemu zyskał możliwość zmiany promocji w trakcie walki, a od Sirzecha nauczył się kontrolować pociski energii jakie opanował już wcześniej. Ale to co teraz robił było całkowitą nowością i sam do końca nie wiedział co z tego wyniknie. Nawet Ddraig nie potrafił przewidzieć co się za chwilę stanie, bo jeszcze żaden z wcześniejszych nosicieli jego mocy nie potrafiło czegoś takiego. Nawet Belzard, najsilniej z dotychczasowych męskich nosicieli mocy Czerwonego Smoka nie potrafił czegoś takiego i to mimo faktu, że aż dwukrotnie zdołał pokonać Białego Smoka.
- To może być ciekawe. – Mruknął Ddraig, przesyłając swoją moc wzmacnianą siłą tego zboczonego ciała i nieugiętą duszą łowcy. Całość kumulowała się w dwóch działach, które pojawiły się na barkach Isseia. – Dragon Blaster! – Krzyknął Hyoudou gdy doszło do wystrzału. Niestety chybionego, bo przeciwnicy zdołali uskoczyć, ale Issei wykonał ruch dłonią i strumień energii zawrócił celując w plecy Cao Cao i jego towarzyszy, którzy zdążyli odwrócić wzrok w kierunku Cesarza Czerwonego Smoka, podziwiając jego niezwykłą przemianę.
- Niesamowite. – Powiedział czarodziej Georg. – Spójrzcie na strukturę wymiaru, zaczyna się załamywać. – Obrócił głowę, by objąć wzrokiem większy obszar i wtedy zobaczył pędzący na nich strumień energii, o którym myśleli, że już nie stanowi zagrożenia. – Rozproszyć się! – Krzyknął i sam odskoczył w bok. Niestety użytkownik Świętej Włóczni zareagował za późno i stracił oko wypalone samym skrajem wiązki.
- Wycofujemy się! – Nakazał jego zastępca.
Gdyby zostali choć kilka sekund dłużej, to zobaczyliby jak pojawia się wyrwa w rzeczywistości, przez którą przelatuje smok. Ale nie ten, którego mieli nadzieję przyzwać tylko Złośliwy Smok Yu-Long, a wraz z nim Sun Wukong. Pierwszy Małpi Król, znany też jako Wielki Zwycięski Walczący Budda.
- O, widzę Yu-Long, że spóźniliśmy się na imprezkę. A przynajmniej ja się spóźniłem, bo widzę, że tam przyda się Twoja pomoc. – Dodał spoglądając na Lisicę, która całkowicie zdominowała Vritrę.
- Co mi za to dasz? – Zapytał smok, nie ruszając się nawet o milimetr.
- Po wszystkim mogę Cię zabrać na pyszne żarełko tu w Kyoto.
![](https://img.wattpad.com/cover/217437943-288-k701174.jpg)
CZYTASZ
Hihgschool DXD
FanfictionŁowca demonów budzi się w łóżku z piękną rudowłosą dziewczyną. Nic nie pamięta, ale nie ma czasu na zastanawianie, bo ta oznajmia mu, że jest demonem i jednocześnie jego panią.