Spotkanie po latach i niezręczna bliskość

2.5K 101 136
                                    

-MIC, SZYBKO NA PLAC

-Co się stało, Midnight?

-Złoczyńcy......jej ojciec tu jest...-  serce mi zaczęło mocniej bić......mój ojciec wie, że jestem gdzieś tutaj......?

Zaczęli mnie gdzieś ciągnąć. Po chwili przypomniałam sobie, że mają tu tajną kryjówkę, w tym swoim japońskim "pałacyku". Gdy byliśmy już blisko schronu, przed nami stanął jakiś złoczyńca. Mic i Midnight zaczęli z nim walczyć, a ja poczułam, że ktoś się na mnie patrzy.....i ciągnie mnie za ogon...auć! Mój ogon jest delikatny! Z resztą tak jak i uszy...

-Idziesz ze mną, twój ojciec się ucieszy- uśmiechnął się. Uwzględniłam to, po głosie.  Zaczęłam się wyrywać, niestety bezskutecznie. Popatrzyłam na niego. ZARAZ.....to jest przecież  Mr. Compress z ligi złoczyńców! No to mam przesrane....

-Z-zostaw mnie!!!- czułam jak robię się coraz bardziej czerwona....

-Mogłem od razu to zrobić, o wiele prościej- nagle wyjął niebieską kulkę. W tym momencie przypomniało mi się, na czym polega jego Quirk.... "O cholera." 

Zaczęłam się jeszcze bardziej wyrywać, a on mnie puścił, jedynie, żeby pstryknąć palcami. Jednak przed tym coś mnie walnęło w tył głowy, skutkując straceniem przytomności...

Obudziłam się leżąc na podłodze, mając głowę na czyichś udach... Przypomniałam sobie wczorajsze wydarzenia....Bez myślenia zmieniłam pozycje z leżącej na siedzącą, co nie było dobrym pomysłem,gdyż zastały mnie mroczki i ból głowy.

-Co się stało kotku???- przeraziłam się jeszcze bardziej. Siedząc na podłodze, trzymając się za głowę, zobaczyłam kolejnego, tym razem rozbawionego, złoczyńcę?! Miał czarne, trochę potargane włosy, niebieskie oczy, a pod nimi coś w stylu poparzenia??? To samo miał na twarzy, sięgające od ust aż do uszu. Miał "to coś" też na szyi i rękach.

Starałam się nie pokazywać strachu, jednak moje uszy i ogon się podkuliły, więc gówno wyszło, że tak powiem...On jedynie parsknął śmiechem, wstał z podłogi i podchodzić do mnie. Ja w tym samym momencie też wstałam, jednakże wycofywałam się. Droczył się tak ze mną dopóki moje plecy nie spotkały się ze ścianą, a on nie oparł się rękoma o ścianę po obu stronach mojej głowy, uniemożliwiając mi tym ucieczkę.

- A gdzie to pani się wybiera???- zapytał zadowolony i najwyraźniej zadowolony z zaistniałej sytuacji.
- Emm...nigdzie...???-  W tym momencie miałam taki zawał serca i lagi w mózgu, że ten no.... łojapierdole .
- To się ciesze... Kiro- SKĄD ON DO JASNEJ CHOLERY ZNA MOJE IMIE?!
- Z-z kąd znasz moje imię???- cholera, jak zwykle muszę się jąkać. On się tylko zaśmiał i powiedział:
- Stalking, moja kochana, stalking...- moje policzki automatycznie zmieniły kolor na różowy.

- Gdzie jest mój ojciec?!- przypomniałam sobie o słowach Midnight.

- Yoshinori Kobayashi ??? Jest w barze....- "nie, nie, nie, nie...... to nie może być prawda.....mój ojciec jest tutaj?.... To niemożliwe..."

- Możemy do niego iść tylko poczekaj.....- mówiąc to szukał czegoś. Po chwili znalazł to w jednej z szafek. To była obroża?! Podszedł do mnie i po chwili szarpania się z czarno-włosym miałam ją założoną na szyję..... Cholera.


- To chodź.- lekko pociągnął za "łańcuch" nakazując tym podążanie za nim. Ja natomiast, postanowiłam, że nie pójdę z nim do tego baru, co go trochę zdenerwowało. Szarpnął tym razem mocniej, zabierając mi na chwilę powietrze. Było to coś na wzór kary dla mnie, więc poszłam z nim do miejsca pobytu starego Kobayashiego.
 
Gdy mnie zobaczył szybko do mnie podbiegł i wściekły na mnie krzyczał, że uciekłam, że przeze mnie musiał siedzieć w burdelu (z którego i tak uciekł), itp.
Jednak zobaczyłam go w pełnej furii, gdy zorientował się, że go nie słucham.

- Jak ci przypierdolę, ty mała dziwko....- już brał zamach, lecz ja szybko się schowałam za (jak się dowiedziałam) Dabiego i uporczywie trzymałam się jego czarnego płaszcza, bojąc się o swoje zdrowie. On to zauważył i spytał się go, trochę.... zdenerwowany???

-Co ty jej robiłeś???

- tylko ją trenowałem na złoczyńcę- nie powiedział prawdy... Co prawda jest to po części prawdą, ale uniknął najbardziej bolesnych wspomnień.

- to nie jest prawdą......nie do końca....- oznajmiłam, a w środku miałam kłębek uczuć, zwanych przerażeniem i smutkiem.

-Coś ty powiedziała?!- Zdecydowałam się powiedzieć prawdę.

- Chcę przez to powiedzieć, że na przykład matkę mi zabiłeś!!!
Albo, że od moich 8 urodzin próbowałeś mnie za wszelką cenę ZABIĆ!- starałam się nie rozpłakać, jednak moje uszy automatycznie opadły, a dłonie ścisnęły  płaszcz osoby przede mną. Czarnowłosy się uśmiechnął, obrócił się w moją stronę i... przytulił??? Jednym ruchem wziął mnie na ręce i poszedł do pokoju. Wtedy położył mnie na łóżku, a ja lekko otworzyłam oczy.

- Wszystko okej, puppy?- zaczął drapać mnie za uchem.

- chyba tak....- czułam jak moje policzki zalewają się rumieńcem.

-... Tylko......czemu to robisz?- lekko się zdziwił zadanym mu pytaniem, lecz szybko się otrząsnął i uniósł kąciki ust.

- A co??? Nie lubisz tego uczucia??? Ponoć cię to uspokaja...- Czy on......widział jak Aizawa-sensei mnie uspokajał?

 -Posłuchaj mnie mała- powiedział z miną typu "pocker face", siadając na mnie i trzymając moje nadgarstki obok mojej głowy.

- jesteś moja i każdy, kto się temu sprzeciwi, zginie w torturach- Myślałam, że (po raz chyba trzeci) padnę na zawał, gdy po tych (nie) dwuznacznych słowach, musnął moje wargi, próbując wtargnąć językiem do moich ust. Jednak, gdy mu się to nie udało, zaczął jedną ręką dotykać mojego ogona, przez co jęknęłam. On to natychmiast wykorzystał, wsuwając język do mojej jadaczki. Zaczął podróżować nim w jej wnętrzu, ja natomiast próbowałam go wygonić, jednak bez skutku, więc się poddałam. 

Po chwili lekko się odsunął, by zaczerpnąć powietrza. Bałam się,że dojdzie do czegoś grubszego, ale on tylko się położył i przytulając mnie- jak poduszkę- poszedł spać. 

Miałam nie używać daru ojca...ale teraz nie mam innego wyboru...jeśli chce uciec. Ten jedyny raz..... Wysiliłam się, by po sekundzie zobaczyć lewitującego chłopaka. Szybko (i cicho jak na kota przystało) wstałam z łóżka, otworzyłam okno i wyskoczyłam przez nie, na dach budynku, po czym pobiegłam daleko od baru Ligi Złoczyńców...

Pomimo tego, że byłam zmęczona, biegłam dalej, nie czułam się bezpiecznie, nawet miałam wrażenie, że ktoś mnie obserwuje, jednak to zignorowałam i biegłam dalej, dopóki nie zobaczyłam mojego ukochanego pałacyku, miejsca nazywanego domem.

Szybko wślizgnęłam się oknem do mojego pokoju i chciałam pójść do łazienki, jednak zauważył mnie mój koci przyjaciel. Zaczął się o mnie ocierać i (bardzo) głośno miauczeć, zwołując Aizawę, Mic'a, Midnight oraz.........ALL MIGHT'A?!!! DA FAK?!

-BOŻE ŚWIĘTY!!! KIRA GDZIE TY BYŁAŚ?! - pytał zrozpaczony All Might. 

-No więc.........

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~


My little kitty || Dabi X OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz