(Nie) przyjemny piknik

807 23 4
                                    

Jego ciepło przypomniało mi o chwili, gdy mnie znaleźli...

_________

-Aizawa...?

Patrzyłam na wszystkich zdziwiona, próbując sobie przypomnieć co się stało.

Długowłosy uśmiechnął się lekko, jednak gdy do pokoju wszedł Todoroki, jego mina wróciła do nic nie pokazującego poker face'a. - Jak się czujesz?

-Da się przeżyć... Tylko zastanawiam się jak ja to zrobiłam, haha

-...

Blondyn spojrzał się na mnie poważnie. Mogłabym rzec, że był bardzo zaniepokojony.

-Co się dzieje?? -spytał, patrząc się swoimi zielonymi oczami prosto w moje.

-Nic

-Kobayashi -odrzekł trochę wkurzony Shota. Czyli jest wkurwiony...

-Nie wtrącajcie się... To nic takiego

-Właśnie widzę. Powiedz.

-Nie

Heterochromik wyszedł z gabinetu, by po chwili do pomieszczenia wszedł mój fioletowo włosy przyjaciel.

-Shinso?

-Jestem... Jak się czujesz?

-Dobrze, ale o co cho-

Czułam, że użył na mnie swojego daru.

-Co się stało dzisiaj w lesie? -spytał, każąc mi odpowiedzieć?

-Siedziałam z Dabim w lesie. Po pewnym czasie zaczął być nachalny. Nie chciałam, więc go odepchnęłam, tak mocno, że uderzyłam plecami w drzewo.

-W jaki sposób był nachalny?

-Całował mnie agresywnie..

Jego dar przestał działać. Popatrzyłam się na Aizawe. Brunet nie wierzył własnym uszom.

-Kira...

-T-to nie moja wina...

-Ukatrupie dupka!

-M-mogę się przebrać??

Wszyscy wyszli z gabinetu, a pielęgniarka zasłoniła kotarę, bym mogła spokojnie zmienić ubrania.

~~~~~~~~~~~

Po przebraniu się pobiegłam do akademika, a raczej na jego dach. Patrzyłam się na przyszły zachód słońca. Poczułam czyjąś obecność, przez co natychmiastowo się spięłam.

-Hej, Kira -Gdy usłyszałam delikatny głos Izuku, automatycznie się rozluźniłam.

-Hej, Izuku

-Co tu robisz? Nie miałaś być u Recovery Girl?

-Pozwoliła mi wyjść

-Aaaa... Okej. Przyszedłem tylko, żeby ci powiedzieć, że Mirio i Eri idą na piknik. Chcesz iść?

-No mogę iść...

-No to czekają na dole!

-A ty nie idziesz?

-Musze się z kimś spotkać

-Okej, pa
(Rozmowa z moją przyjaciółką be like XD~Dop.aut.)

Skierowałam się w stronę schodów na dół, by po ich przejściu zobaczyć dwójkę, którą opisał mi Deku.

-Hej, Eri- przywitałam się z dziewczynką.

-Shinomi-san?

-Hej Kira!- Przywitał się radośnie Tougata. -Idziesz z nami?

-Tak

-To świetnie!

Poszliśmy w stronę wyjścia. Moją uwagę przykuły włosy czerwono okiej.

Zatrzymaliśmy się, po czym spięłam włosy Eri w dwa warkocze. Muszę przyznać, wyglądała bardzo uroczo. Po napatrzeniu się na uroczą scenę zakłopotanej Eri, szliśmy dalej, kierując się w nie do końca znane mi miejsce.

Po kilku minutach drogi znaleźliśmy się na polanie obrośniętej dookoła drzewami.

Mirio robił dla nas miejsce do siedzenia. Ja natomiast pilnowałam Eri, rozglądając się za jakimiś intruzami. To miejsce mnie niepokoiło.

-Kira, Eri... Usiądźcie, a nie tak stoicie- zaśmiał się blondyn.

-Mirio, to miejsce mnie niepokoi...-szeptnęłam mu do ucha tak, by Eri tego nie słyszała.

-Okej, wezmę to do świadomości.

Usiedliśmy i gadaliśmy o różnych tematach.
Jedliśmy przekąski, bawiliśmy się z Eri.
Jej uśmiech był dla nas bardzo cenny.

Kątem oka rozglądałam sie, upewniając samą siebie, czy wszystko jest pod kontrolą i czy Eri jest bezpieczna. Co prawda nikogo nie widziałam, ale zapach też nie był taki czysty.

-Mirio, pilnuj Eri...- mruknęłam, tak by tylko on usłyszał.

Blondyn wziął dziewczynkę na barana. Powietrze było coraz bardziej nieprzyjemne dla mnie, co oznaczało zbliżające się niebezpieczeństwo.

Skierowałam się w stronę najbardziej śmierdzącej części lasu. Pomimo tego, iż zdawałam sobie sprawę z poziomu niebezpieczeństwa- ruszyłam w głąb lasu. Słyszałam krzyki Miria, oraz poczucie niepewności Eri.

Ledwo co przeszłam (może) kilometr, a już zostałam powalona przez coś, a raczej kogoś.

-Uważaj jak leziesz- warknął na mnie brunet, o złotych tęczówkach. Ręce miał schowane w kieszeniach zielonej kurtki.

-Stój! -krzyknęłam, łapiąc go za przedramię.

-Czego? Aaaa... To ty.

-Tak, to ja

-Gdzie jest Eri?- warknął z pogardą.

-Nie powiem ci. Póki co nie możesz nic mi zrobić, haha

-Czyżby? -Wyjął ręce z kieszeni. Miał normalne dłonie, tak jakby Shigaraki go nie okaleczył.

-Nie możliwe...

-Będziesz dobrą dziewczynką i powiesz, czy muszę cię zmusić?

-Nie powiem ci! Nigdy!

-Okej, czyli plan B...

Złapał mnie za ramię. Nie zdejmując rękawiczek, rzucił mnie o najbliższe drzewo, jednak zdążyłam się od niego odbić ogonem.
Gdy miałam mu przywalić coś mnie zatrzymało. Mężczyzna w masce ptaka obezwładnił mnie, przykładając sztylet do gardła.

-A teraz?

Musiałam się poważnie zastanowić co powiedzieć. Od danego zdania zależało całe moje życie. Milczałam, próbując wymyślić odpowiedź, jednak brunet uznał tą ciszę za odpowiedź.
Metaliczne zimno znikło, za to pojawiło się dwuznaczne ciepło dłoni jego pomocnika na karku oraz nadgarstkach.

-Ugh... -Mruknęłam sama do siebie, bardzo niezadowolona.

-A teraz nas grzecznie zaprowadzisz do Eri~

-W życiu- syknęłam, myśląc czym by uderzyć mojego umięśnionego napastnika.

Gdy byliśmy blisko polany, ku mojemu szczęściu znalazłam dość duży kamienio-głaz. Szybko rzuciłam tym głazem w tyrana, uważając na siebie. Pobiegłam w stronę moich przyjaciół. Na moje szczęście Eri była odwrócona do mnie plecami.

-Mirio, bierz Eri i uciekaj!- Blondyn skinął głową, po czym zabrał dziewczynkę z polany. Widziałam w jego oczach niepewność.Miałam w planach osłaniać ich plecy jednak pewien żółto oki złoczyńca mi w tym przerwał:

-No, no... To było szybkie, lecz teraz... -Złapał mnie za szyję, przyduszając -Gdzie Eri?!

-Nie powiem c-ci..

-Jeśli nie słowem, to siłą

Zdjął rękawice. Wiedziałam co to oznacza. Zaczęliśmy walczyć. Było to ciężkie. Miałam wrażenie, że przez chwilową utratę rąk zyskał na sile. Jednak miałam ową przewagę. Byłam w swoim "naturalnym" środowisku.

-Nigdy ci tego nie powiem!

-Jeszcze będziesz błagać o litość

-Zobaczymy~


TIMESKIP

Powoli brakowało mi sił. Na każdym drzewie robiłam sobie chwilowy odpoczynek, by nabrać chociażby trochę sił. Chisaki jednak się nie poddawał. Starał się złapać mnie z ziemi. Wiedział, że jego wspinaczka jest o wiele gorsza od mojej.

Po dość długim czasie walki, brunet wygrał, cofając drzewo, na którym sie znajdywałam. Byłam wykończona i on to wykorzystał. Złapał za moje włosy, ciągnął mnie za nie. Chwilę później straciłam przytomność...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Witam państwa... Eeeeee

Tak więc to nowy rozdział... tak siedzę sobie w domu.

Nie, nie mam zdalnych (a szkoda).

Jakby, co mnie to, że nikt nie pytał XD




Tak jak pisałam, dzięki mojemu jakże cudownemu internetowi w telefonie, rozdziały będą się pojawiać rzadziej... I tym ile szkoła nam oferuje rzeczy do przerobienia :'D



My little kitty || Dabi X OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz