Noc w szpitalu i trening

550 21 2
                                    

-Kiedy będę mogła wyjść?

-Będzie pani mogła wyjść za kilka dni, pani wyniki są zaskakująco dobre. Ale niech pani teraz odpocznie.

-Dobrze, dobranoc -Powiedziałam zrezygnowana. Gdy kobieta wyszła z sali, mogłam stwierdzić, że niestety znowu czuje się obserwowana. Na moje (nie)szczęście byłam podpięta pod kroplówkę, a okno było za daleko, by wstać i zasłonić zasłony.

-Nie ma szans, bym zasnęła -szeptnęłam sama do siebie. Wyciągnęłam z szafki przy łóżku słuchawki oraz telefon, który miał zadziwiająco dużo baterii. Podpięłam słuchawki do urządzenia, włączając swoją ulubioną playlistę. Muzyka o dość szybkim tempie pozwoliła mi się zrelaksować, pomimo dudniącym odgłosie perkusji oraz zachwycających gitarowych solówek. Ahh jak ja uwielbiam słuchać heavy metalu (Sabaton pozdro dla kumatych). Trochę się uspokoiłam, jednak uczucie bycia podglądanym nie znikało.

Nagle usłyszałam dźwięk otwieranego okna. Spojrzałam w tamtą stronę. Rzeczywiście było otwarte, jednak nikogo nie widziałam. Niechętnie odpięłam kroplówkę. I tak nie jest już potrzebna... Prawda? Na skutek zimnego powietrza zamknęłam otwór. Teraz jednak usłyszałam dźwięk zamykanego zamka. Od drzwi sali, w której się znajdowałam, ( 169 słów (. ❛ ᴗ ❛.) ) oczywiście. Czułam szybkie bicie mojego serca, jak prawie wyskakuje z mojej klatki piersiowej. Prawdopodobnie to tylko Dabi... Tylko Dabi. Nie masz się czym martwić, on przecież ci krzywdy nie zrobi...

-D-dabi, to nie j-jest śmieszne. P-po prostu w-wyjdź z cienia -Po cholerę ja się jąkam? Ale nikt nie wyszedł. Mam paranoję? Kurde schizy czy inne gówna?

-Jak ty mnie doskonale znasz~ -usłyszałam doskonale znany mi głos. Czarnowłosy przybliżył się bliżej mnie. -Czemu mnie unikasz?

-O c-co ci chodzi? N-nie unikam cię -zaśmiałam się nerwowo. Skłamałam. Od pewnego czasu unikam go jeszcze bardziej niż zazwyczaj. Niebieskooki tylko prychnął i podszedł do mojego łóżka. Odsunęłam się trochę w tył, zaskoczona jego nagłą bliskością, lecz ten jeszcze bardziej się przysunął, tak, że niemalże stykaliśmy się nosami... Dzielił nas nas może centymetr.

-O co mi chodzi? Może to, że gdyby kroplówka była nadal podpięta, częstotliwość bicia twojego serca przyprawiałaby o ból głowy.

-Pft... -rozluźniłam się trochę. Kircia, uspokój się... On ci nic złego nie zrobi. A na pewno nie zgwałci... Chociaż czego można się po nim spodziewać?

-Co prawda nie wiem co zrobiłem nie tak, lecz najmocniej za to przepraszam (Soft Dabi mode on xD). Nadal jesteś zła za tamto...?

-Nie potrafię się na ciebie wściekać... Ale w pełni wybaczyć też nie umiem...

-Przepraszam... -poczułam ciepło na swoich ustach. Pocałował mnie, jednak nie w agresywny, a delikatny oraz pełen miłości sposób. Oddałam go, ciesząc się powrotem starego (normalnego) Dabiego. Pocałunek trwał długo, dopóki nie zabrakło nam powietrza. Wtedy właśnie Touya delikatnie mnie podniósł, po czym usadowił (. ❛ ᴗ ❛.) na swoich kolanach.

-C-co ty...- Zdanie przerwał mi wiadomo kto, uciszając cichym "shhh" (oraz palcem na moich ustach).

-Spokojnie, nic ci nie zrobię -szeptnął mi prosto do ucha, co wywołało u mnie lekki dreszcz. Podwinął skrawek bluzki, by zobaczyć założony niedawno bandaż. Widziałam grymas złości na jego twarzy. Ledwo się powstrzymywał przez wpadnięciem w furię. -Kto ci to zrobił? Bardzo jest głębokie?

-M-mój ojciec... Dosyć mocno, lecz z tego co wiem nie uszkodziło mi to narządów wewnętrznych... Aizawa powiedział, że jak będę się zdecydowanie lepiej czuć, to będę mogła z tym iść do Recovery Girl, która sprawi, że to gówno zniknie.

Na imię wychowawcy klasy wyraźnie się wzdrygnął, lecz po dosłownie sekundzie cicho przytaknął, przyciągając mnie jeszcze bliżej siebie. Teraz tak mocno się stykaliśmy ciałami, że bardziej się chyba nie dało. Przerażające trochę było to, że jeszcze trochę i siedziałabym na jego członku... Czasami dziękuję Bogu za ten biust (który wsm mało tu daje ale musiałem to napisać xD). Widząc mój lekki strach i zmieszanie zaśmiał się pod nosem, po raz kolejny łącząc nasze usta w pełnym pożądania pocałunku. Z zaskoczenia chwilę mi zajęło, by go odwzajemnić, jednak po chwili pozwoliłam mu go zagłębić.
Walka o dominację była niepotrzebna, oboje wiedzieliśmy, kto wygra. Jednak owy "pojedynek" i tak miał miejsce, jakby był to jakiś rytuał, rutyna całowania się.

Odkleliliśmy się od siebie dopiero, gdy zabrakło nam powietrza. Wtedy właśnie nasze oczy spotkały się, a ja spaliłam buraka, widząc jego wzrok. Ten gdy to spostrzegł, zaśmiał się cicho, pozwalając mojej głowie opaść na swój tors.

-idź już spać, jest późno.

-Nie wiem czy zasnę... Nie jestem jakoś bardzo zmęczona.

-Idź spać. Utrata takiej ilości krwi wymaga regeneracji.

-Mówię ci, że nie jestem śpiąca...

-Mam ci pomóc? -Jego pytanie wyrwało mnie z rozmyśleń na różne tematy, jednocześnie powodując dezorientację oraz lekko różową barwę na moich policzkach.

-N-nie trzeba, dam radę... Tylko zostaw otwarte okno.

***** ***

SPOJLER ALERT (5 sezon)



Trochę czasu minęło od incydentu Chisakiego, rana na brzuchu się zrosła, a moje relacje z Touyą się polepszyły. Aktualnie przebieram się w swój strój bohaterski – tak jak reszta mojej klasy. Wybiegliśmy w stronę Pola Bety.
Nie wiem czy miałam w tym szczęście czy nie, ale dzięki mojemu darowi, mam zróżnicowane opcję jako bohater, lecz na tej "misji" robię za obserwatora. Można powiedzieć, że moim jedynym zadaniem był raport, gdzie są złoczyńcy, bądź osoby w potrzebie... Natomiast jeśliby potrzebowali wsparcia w walce, stanowię ten jeden wyjątek.

(Nie chcę mi się wchodzić w szczegóły treningu xD)

***** ***

Po skończonych zajęciach wróciłam zmęczona do siedziby złoczyńców. Oczywiście za pomocą Quirk Pana Chmurki, gdyż lekcje dzisiaj były wyjątkowo męczące.

-Siema młoda -usłyszałam gdzieś z oddali znudzony głos Spinnera... A może to był Kurogiri? Chuj wie. Tak, czy siak, zbyłam ich wszystkich krótkim, cichym "Siema", kierując się do pokoju. Gdy już dotarłam na miejsce, rzuciłam się na wygodne łóżko... Przypominając sobie że mam jeszcze do zrobienia sporą ilość zadań domowych... Na jutro. Jęknęłam przeciągliwie, prawie spadając z łóżka.

-Po chuja mam to wiedzieć, będąc na kursie dla bohaterów? -Narzekałam na matematykę już chyba 5 raz w ciągu ostatniej godziny. O ile z angielskim idzie mi świetnie, tak matma to zło wcielone. Udało mi się zamknąć te wszystkie walone książki gdzieś koło 30 minut po 23. Tak około. Nie udałoby mi się oczywiście bez mojej prawdziwej miłości – monsterków. Zaśmiałam się w duchu. Robiłam sobie przerwy by coś zjeść, rozprostować moje biedne kończyny, czy po prostu kupić coś w pobliższym sklepie. Trochę mnie niepokoiło, że Dabi jeszcze nie wracał, jednak był tak wytrzymałym i odpowiedzialnym człowiekiem, wiedziałam więc, iż nie pozwoli się złapać... Szybciej by skończył swoje życie.

-Kurwa... - Klnęłam sama na siebie. Przez jeden wypadek, który nie powinien mieć miejsca, zakochałam się w zabójcy... To nie powinno tak się potoczyć. A jednak nadal go kocham. Ciągle myślę o nim jak o... Nie ważne. Ale ważne jest to, że nasza przyszłość jest niepewna. No bo jak przyszła bohaterka może chodzić ze złoczyńcą? Co jeśli spotkają się na polu bitwy? Zabierze ją do domu, pozorując porwanie? Czy po prostu odejdzie z miejsca zdarzenia? Czy ja tak bardzo go kocham...? I co mam zrobić?

Jeśli są tu jakieś błędy, których nie widzę, to przepraszam. To wcale nie tak, że piszę to o 2 w nocy bo nie mogę spać~~

No to tak czy siak dobranoc❤️✨

My little kitty || Dabi X OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz