Rozdział 2.

254 5 2
                                    

Nawet nie próbowała uciszać głośnego i piskliwego szczekania, które towarzyszyło jej w drodze do drzwi. Spojrzała przez wizjer, po czym widząc znajomą twarz, otworzyła drzwi. Nie trudziła się łapaniem Daisy kiedy ta wybiegła na korytarz, aby przywitać radośnie ich gościa. Dobrze wiedziała, że nie ucieknie nigdzie dalej. Dziewczyna na korytarzu natychmiast przykucnęła przy zwierzaku. Hayley przewróciła oczami, słuchając jak jej przyjaciółka mówi do psa zmienionym głosem jak gdyby rozmawiała z niemowlakiem.

— Hazel? Jest szesnasta, co ty tu robisz?

— Mówiłam, że będę wcześniej — odparła, podając jej plastikowy pojemnik z żółtą pokrywką. — Domyśliłam się, że jeszcze nic nie jadłaś, więc przyniosłam ci obiad. — Hayley wzięła od niej pojemnik, dzięki czemu Hazel podniosła Daisy i weszła z nią do mieszkania.

Zamknęła za sobą drzwi i odstawiła zwierzaka na jasne, imitujące drewno linoleum, aby przywitać się z przyjaciółką przelotnym buziakiem w policzek. Pochyliła się, by rozwiązać sznurówki swoich czarnych trampek. Miała je zaledwie trzy dni, więc jeszcze nie była na etapie skopywania ich ze swoich stóp, ale Hayley dobrze wiedziała, że niedługo się znudzi. Podniosła się, podciągając w górę szare dresy, które zsunęły się nieco z jej bioder, poprawiła zbyt dużą, białą koszulkę, która należała do Williama i ruszyła do kuchni za swoją przyjaciółką.

Zrzuciła ze swojego ramienia sportową torbę tuż obok wysokiego krzesła z jasnego drewna, na którym usiadła. Oparła przedramiona na białym, błyszczącym blacie i pochyliła się nieco do przodu, obserwując jak Hayley odstawia pojemnik tuż obok mikrofalówki, obrzucając go dziwnym spojrzeniem.

— Chyba nie jestem głodna — powiedziała cicho. Jej brzuch zakłuł ją łagodnie, gdy wypowiedziała te słowa, ale nie dała tego po sobie poznać.

Hazel uniosła jedną brew.

— Jest ku temu jakiś konkretny powód?

— Raczej nie. — Wzruszyła ramionami. — Po prostu nie mam apetytu.

— Jesteś pewna? To makaron z kurczakiem w...

— W sosie serowym? — Przerwała jej, czując nagłą ekscytację na myśl o jedzeniu.

— Yup, twój ulubiony. — Zaśmiała się cicho, potrząsając głową, przez co pojedyncze włosy, które wysunęły się z jej luźnego upięcia połaskotały ją po twarzy.

— Jesteś najlepsza.

— Wiem. — Mrugnęła w stronę młodszej dziewczyny, poprawiając swoje włosy.

Żadna z nich nie powiedziała nic więcej. Gdyby nie muzyka lecąca z salonu to towarzyszyłby im tylko dźwięk jaki wydawał minutnik mikrofalówki. Hazel wystukała na telefonie wiadomość do Williama, po czym odłożyła telefon przed sobą, wyświetlaczem do dołu i spojrzała na Hayley. Ich spojrzenia się spotkały. Atmosfera zrobiła się nieco cięższa, obie odczuły tę zmianę. Niewypowiedziane pytania wisiały w powietrzu, chociaż doskonale wiedziały, że zadanie ich jest tylko kwestią czasu to żadna z nich nie skłaniała się do przełamania trwającego spokoju przed długim i głośnym wieczorem.

Ta noc to będzie totalna katastrofa, myślały obie. Poznały się na wylot przez ostatnie prawie dziesięć lat znajomości. Przeżyły razem setki wzlotów i upadków, więc czasami zdarzało się, że rozumiały się bez słowa. Tak też było w tamtym momencie.

Minutnik dotarł do zera, informując o tym poprzez swój charakterystyczny dźwięk. Hayley wyciągnęła talerz z parującym jedzeniem i postawiła go obok Hazel. Napełniła dwie szklanki wodą, postawiła je na blacie i zajęła miejsce obok przyjaciółki. Hazel życzyła jej smacznego, kiedy schylała się, aby wziąć na kolana podskakującą przy krzesłach Daisy i pogłaskać ją jak to miała w zwyczaju.

lover || jimin [zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz