Rozdział 5.

157 7 0
                                    

Obudziła się w ubraniach z poprzedniej nocy, ale w swoim łóżku. Przyciskała poduszkę do piersi tak mocno, że miała skurcz w dłoniach, kiedy ją wypuściła. Usiadła, jednak zrobiła to zbyt szybko, przez co zakręciło jej się w głowie i poczuła ucisk w skroniach. Natychmiast przypomniała sobie dlaczego po ostatnim wyjściu mówiła, że nie tknie alkoholu. Opadła twarzą w poduszkę i leżała tak przez chwilę, po czym sięgnęła do szafki nocnej szukając po omacku swojego telefonu. Kiedy udało jej się go znaleźć, podparła się na łokciach i odblokowała ekran.

Miała sześć wiadomości, wszystkie od Hazel.

04:22     Oficjalnie kończymy bez żadnej katastrofy. Wszystkie leżycie w łóżkach.
04:22     Poza Jennie, ona jest na kanapie.
04:23     Położyła się na chwilę, ale zasnęła tak mocno, że żadna z nas nie była w stanie jej dobudzić.
04:24     Dobrze dla Ciebie, bo zajęłaś całe swoje łóżko niczym rozgwiazda.
04:26     Ciekawa sprawa. Stwierdziłaś, że Twoje ubrania to druga skóra, w której w końcu podobasz się ludziom i nigdy nie ściągniesz ich z siebie. Czy Ty coś ćpałaś jak poszłam tańczyć?
04:49     Daisy jest po spacerze. Na szafce masz wodę i tabletki, gdyby bolała Cię głowa. x

Uśmiechnęła się szczególnie na widok ostatniej wiadomości. Od razu skorzystała z obu rzeczy pozostawionych przez Hazel i z powrotem się położyła. Daisy spała w swoim puchatym siedzisku tuż obok łóżka, więc Hayley nie musiała się przejmować drugim spacerem jeszcze przez jakiś czas.

Patrzyła w sufit próbując przypomnieć sobie poprzednią noc. Dwudzieste drugie urodziny sprowadziły na nią klątwę – od tamtej pory miała problem z zapamiętaniem w pełni wszystkiego co się działo po alkoholu. Tym razem nie było inaczej. Nic spójnego, jedynie fragmenty. Wiedziała, że były w jej mieszkaniu, chwilę po dotarciu do klubu już w jej głowie była pustka, aż do momentu, kiedy razem z Hazel wpadła na jakiegoś chłopaka w toalecie. Zmarszczyła brwi. Czy na pewno nie wymyśliła sobie tej sytuacji? A jeśli to była prawda to które z nich było tak pijane, że znalazło się w nieodpowiednim miejscu? Po chwili dotarło do niej, że nie mogła tego wymyślić, ponieważ pamiętała, że Hazel go znała i przedstawiała ich sobie. Tylko jak on miał na imię... Julian, Jared, Jacob? Nie, wiedziała, że to było coś innego, ale nie przychodziło jej to do głowy. Uznała, że dopyta o to przyjaciółkę jak się spotkają.

Na pierwszy plan wspomnień wysunął się taniec z Jennie. Uśmiech mimowolnie wkradł się na jej twarz, gdy przymknęła oczy jak gdyby chciała przeżyć tę sytuację raz jeszcze. Ciepło rozpalonego ciała dziewczyny pod jej dłońmi, promienny uśmiech, kiedy ich spojrzenia się skrzyżowały, bliskość jakiej nie miały już od kilku tygodni. Chciała pozostać w tamtym momencie jeszcze trochę, ale powiadomienie o nowym mailu wyrwało ją z fantazji.

Chwyciła telefon. Przedstawiciel wydawnictwa proponował spotkanie w przyszłym tygodniu. Doskonale wiedziała, co to oznaczało – pytania o nową książkę, przewidywane daty zakończenia, omówienie pomysłu i pierwsze akapity do wglądu. Szkoda, że nie miała niczego poza lekko nakreśloną fabułą, która zmieniała się średnio trzy razy w tygodniu. Oznaczyła maila, aby pamiętać o tym, że jeszcze na niego nie odpowiedziała, po czym zamknęła pocztę. Przeglądała kilka stron, na które zazwyczaj zaglądała po przebudzeniu, dopóki jej brzuch wydał z siebie burknięcie tak głośne, że nie mogła go dłużej ignorować.

Najciszej jak potrafiła wyszła ze swojego pokoju i przeszła przez salon, mijając kanapę, na której spała Jennie. Gdy znalazła się w kuchni, wyciągnęła miskę i płatki z odpowiednich szafek, po czym sięgnęła do lodówki po mleko. Dorzuciła trochę karmy do miski Daisy, która oczywiście przybiegła za nią do kuchni i usiadła przy swoim śniadaniu. Jadła w ciszy, nie chciała nikogo obudzić ledwo sześć godzin po ich powrocie do domu. Kiedy skończyła, włożyła naczynia do zmywarki i udała się do przylegającej do salonu łazienki. Zaczęła zmywać rozmazany makijaż z twarzy, nucąc pod nosem jedną z piosenek z wczorajszej nocy. Nie wiedziała dlaczego, ale poczuła, że pieką ją policzki tak jakby muzyka odblokowała jedynie emocjonalną sferę jakiegoś wspomnienia. Przez chwilę skoncentrowała się w pełni na nuconej melodii, jakby to miało w pełni pomóc, ale kiedy nic się nie wydarzyło pomyślała, że to tylko zmęczony umysł płata jej figle. Weszła pod strumień gorącej wody i rozkoszowała się odprężeniem przebiegającym przez jej ciało.

Po zakończeniu swojej porannej pielęgnacji ubrana w dresy i krótką, luźną koszulkę wyszła z łazienki. Podskoczyła z przerażenia, kiedy tuż za drzwiami wpadła na Jennie.

— Jezu, myślałam, że się tam zaklinowałaś — jęknęła, mijając Hayley, aby jak najszybciej dostać się do środka.

— Czy nie mogłaś po prostu zapukać, zamiast się tu czaić? — zapytała, trzymając dłoń na swojej klatce piersiowej, czując jak szybko bije jej serce. Przypomniała sobie, że poprzedniego dnia też się tak czuła, ale nie miała pojęcia dlaczego. — Skąd miałam wiedzieć, że czekasz skoro nie dałaś żadnego sygnału?

— Nieważne — odkrzyknęła Jennie zza drzwi. — Zrobisz mi tosty?

— Jasne — odparła, przewracając oczami.

W międzyczasie z pokoi gościnnych wyszły pozostałe dziewczyny, więc ostatecznie w siódemkę siedziały przy stole w salonie, jedząc zrobione wcześniej śniadania. Część z nich zajadała się płatkami, część jajecznicą, natomiast Hayley po prostu siedziała na pufie z Daisy na kolanach i szklanką soku pomarańczowego w dłoni. Rozmawiały o poprzedniej nocy, komentując różne wydarzenia. Nikt jednak nie zapytał jubilatki, gdzie zniknęła, sprawiając, że jej dziewczyna nadal nie pamiętała, że coś takiego w ogóle miało miejsce.

Polly i Katie posprzątały po jedzeniu, nie pozwalając dojść do słowa Hayley, ani tym bardziej sobie pomóc i chwilę później pożegnały się z dziewczynami, twierdząc, że mają dziś wiele rzeczy do zrobienia. Niedługo po nich Jisoo zaproponowała, że powinny wyjść do ich ulubionej kawiarni, w której zawsze spędzały czas, zanim Rose i Lisa nie wyjechały z miasta. Prawie wszystkim spodobał się ten pomysł. Jennie z podekscytowaniem chwyciła dłoń Lisy, przypominając wszystkim historię, kiedy blondynka zamówiła jakiś obrzydliwy napój i przez cały dzień nie mogła pozbyć się jego smaku.

Hayley natomiast starała się skupić na całej opowieści, którą słyszała już jakiś miliard razy, jednak ich splecione dłonie przez cały czas odwracały jej uwagę. Nie miała pojęcia dlaczego tak bardzo denerwuje ją to, że się dotykają, skoro Lisa i tak niedługo wyjedzie i ich życie wróci do normy. Miała ochotę iść z nimi tylko po to, by pilnować, aby nie siedziały obok siebie, ale uznała, że to bez sensu i naprawdę nie ma ochoty nigdzie wychodzić, skoro nie było jeszcze nawet dwunastej. Ostatecznie powiedziała Jennie, że musi trochę popracować, co oczywiście było kłamstwem przez jej blokadę twórczą, ale jej dziewczyna się nie zorientowała, więc wyszły bez niej i chociaż nie chciała tego przyznać - odczuła ogromną ulgę po tym jak została jedynie z Daisy. 

lover || jimin [zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz