Rozdział 16.

119 5 1
                                    

W pokoju było zbyt jasno, kiedy otworzyła oczy, dlatego szybko zamknęła je ponownie. Poczuła promieniujący ból głowy, jakby ktoś uderzał w nią młotkiem. Jęknęła, unosząc poduszkę i chowając się pod nią. Chciała wrócić do snu, gdzie czuła się świetnie.

Usłyszała ciche chichotanie tuż obok. Całkowicie zignorowała jasność pokoju i podniosła się szybko, przez co ból tylko się nasilił. Spojrzała w bok. Jennie siedziała tuż obok. Plecami opierała się o wezgłowie łóżka, a na jej kolanach leżał notebook, którego przyniosła ze sobą poprzedniego dnia. Uśmiechnęła się do niej, kiedy ich wzrok się spotkał.

– Dzień dobry, słoneczko – powiedziała wesoło.

Kim jesteś, pomyślała odruchowo Hayley, jednak uśmiechnęła się jedynie z wysiłkiem. Miała wrażenie, że ból głowy ją zabije.

– Dobry – odparła, przeczesując włosy dłonią. – Która godzina?

– Chwilę po dwunastej. – Brunetka odłożyła notebook na szafkę i wzięła z niej szklankę oraz białą tabletkę, które podała swojej dziewczynie. – To pomoże na kaca – wyjaśniła.

– Dziękuję.

Połknęła tabletkę i wypiła duszkiem wodę ze szklanki. Była zaskoczona nowym wcieleniem Jennie, ale ta niespodzianka jej się podobała. Im dłużej jej się przyglądała tym bardziej docierało do niej, że nigdy nie widziała jej tak radosnej i przez moment nawet zrobiło jej się przez to przykro. Dwa miesiące dzieliły ich od drugiej rocznicy związku, a pierwszy raz widziała brunetkę w takim stanie.

– Dobrze spałaś? – zapytała, zakładając jej kosmyk włosów za ucho.

– Tak, w porządku – odpowiedziała Hayley, drapiąc się po ramieniu, jakby nagle nie wiedziała, co zrobić z własnymi rękami. – A ty?

– Tak, nawet bardzo. – Uśmiechnęła się, więc szatynka odpowiedziała jej tym samym. – Może zrobimy razem śniadanie? Chyba, że źle się czujesz to mogę zająć się tym sama...

– Nie, znaczy, chętnie się przyłączę – sprostowała. Wyciągnęła z szuflady szafki nocnej gumkę do włosów i spięła je w wysokiego kucyka. – Na co masz ochotę? – zapytała, chwytając dłoń swojej dziewczyny i podążając za nią do kuchni.

– Możemy zrobić tosty.

Hayley skinęła głową, jednak brunetka szła z przodu, więc tego nie widziała. Kiedy tylko weszły do salonu, śpiąca na kanapie Daisy podniosła głowę szczekając cicho. Poprzedni wieczór spędziła w sypialni właścicielki, więc gdy tylko wszyscy goście wyszli od razu wybiegła do salonu i została tam przez całą noc. Wypuściła rękę Jennie i podeszła psa, aby wziąć go na ręce, po czym razem z nim podążyła za swoją dziewczyną. Postawiła Daisy na kuchennych płytkach i dosypała jej karmy do prawie pustej miski.

– Powinnam z nią wyjść. – Mówiła bardziej do siebie, patrząc nadal na pupila, który od razu zajął się jedzeniem.

– Nie musisz – odparła dziewczyna. – Byłam z nią niecałą godzinę temu. – Wyciągała z szafki dwa talerze, po czym wyjęła też na blat wszystkie potrzebne składniki.

Hayley patrzyła się na nią z zaskoczeniem. Nie potrafiła sobie wyobrazić tego spaceru, nigdy wcześniej się to nie zdarzało i kiedy szatynka budziła się później, musiała po prostu posprzątać po psie.

– Jen, um – zaczęła cicho, jednak ugryzła się w język, zanim zdążyła powiedzieć cokolwiek więcej. Uznała, że cokolwiek się stało to nie chce tego wiedzieć. Schowała więc karmę Daisy do szafki, umyła ręce i pomogła w przygotowywaniu jedzenia.

lover || jimin [zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz