Kiara Elizabeth Moody

678 37 9
                                    

Hogwart, choć jeszcze nie był w pełni przystosowany do prowadzenia zajęć, musiał sprostać wyzwaniu i już we wrześniu przywitać uczniów. Mury zamku, jeszcze w wielu miejscach były podziurawione, a dach nie do końca był załatany,i czasami przy większych deszczach, woda wdzierała się do środka. 

Pierwszego września wieczorem, cała Wielka Sala była zapełniona uczniami i nauczycielami, którzy rozpoczynali kolejny albo pierwszy rok nauki w Szkole Magii i Czarodziejstwa. Ten rok szkolny miał być zupełnie inny, zabrakło wielu uczniów, a także nauczycieli, którzy w większości zrezygnowali z posady i wyjechali. Nowy dyrektor, a był nim Główny Postrach Hogwartu - Severus Snape, miał nauczać Obrony Przed Czarną Magią i Eliksirów, ale profesor Dumbledore był człowiekiem przewidującym, i wiedząc, że nietoperz został ciężko ranny w bitwie, zatrudnił nowego nauczyciela na to stanowisko  - Kiarę Moody, siostrę tragicznie zmarłego Alastora. Snape, oczywiście nie był tym faktem pocieszony, ponieważ doskonale znał kobietę i wcale nie krył, że jej nie lubi. Wiedział o niej rzeczy, których raczej nie powinien, a już na pewno ona nie powinna ich w ogóle robić. Gardził nią jak nikim innym na świecie, gdyby miał wybierać, to sto razy bardziej wolałby Jamesa Przeklętego Pottera, niż ją. Severus uważał, że taki męt jak ona nie powinna pojawiać się tutaj w Hogwarcie. Oczywiście, Dumbledore, pomimo, że już nie był dyrektorem, nadal rządził tą szkołą i dał Kiarze szansę na odkupienie win. Chociaż według Snape'a powinien ją wyrzucić na zbity pysk, wiedząc, że przyniosła hańbę swojemu bratu. Szalonooki pewnie przewracał się w grobie... 

- Długo będziesz mnie tak unikał? - zabrzmiał cichy, łagodny głos. Snape odwrócił się od okna, przy którym coraz częściej stawał. 

- Unikanie Cię, byłoby oznaką zainteresowania twoją osobą, a ja po prostu wmawiam sobie, że Cię nie ma - odparł chłodno

- Przecież będziemy razem pracować. - powiedziała podchodząc bliżej.

- Dlaczego nie pukasz? I kto pozwolił Ci tu wejść? 

- Nie traktuj mnie jak swoich uczniów. Przypominam Ci, że też jestem tu nauczycielem. - fuknęła

- A ja dyrektorem. Audiencja skończona, wynoś się! -ryknął odwracając się do niej. Dawno jej nie widział i wydawało mu się, że dziewczyna jest niższa niż ją zapamiętał. Chudsza i bledsza niż za swoich najlepszych czasów. W jego pamięci zawsze była uśmiechnięta, o brzoskwiniowej cerze i ciemnych, lśniących włosach, które wiły się na wietrze. Była zupełnie różna od swojego brata, który wyglądał bardziej na monstrum, niż człowieka. Kiara zawsze była zupełnie kimś innym niż wszyscy zakładali. 

- Uczniowie już czekają - powiedziała smętnie i wyszła z jego gabinetu, kierując się do Wielkiej Sali. 

Korytarze były puste, a dookoła było ciemno i chłodno. Tylko nieliczne pochodnie paliły się jasnym płomieniem, który oświetlał drogę tu i ówdzie. Zawsze pragnęła tu wrócić, choćby na chwilę i kiedy w końcu jej marzenie się spełniło, okazało się, że była to najgorsza rzecz, jaka mogła jej się przydarzyć. Wiedziała, że w oczach tych ludzi, którzy znali jej niechlubną historię, jest nikim, zwykłym śmieciem, którego należałoby się pozbyć. Dumbledore zapewniał ją, że znajdzie tu schronienie i dom, że zawsze będzie mogła liczyć na pomoc, ale tym  razem stary czarodziej mylił się. Tym razem, to Snape miał rację, bo on jedyny znał ją jak własne kieszenie. 

- Nie idziesz na ucztę? Podobno dziś ma być budyń na podwieczorek - na zakręcie spotkała Dumbledore'a, który przechadzał się niespiesznie korytarzami, powłócząc swoją fioletową szatą.

- Idę, tylko musiałam coś sprawdzić. - odparła uprzejmie.

- Byłaś u Severusa? 

Kobieta spojrzała na czarodzieja ale szybko opuściła wzrok. 

- Tak - powiedziała cicho, jakby wstydząc się tego co zrobiła. 

- Udało się wam coś uzgodnić? 

- Snape jest uparty. Nigdy się nie zmieni.  

- Daj mu czas. Musi się oswoić z nową sytuacją, nie spodziewał się ujrzeć Cię jeszcze kiedykolwiek - Dumbledore wziął Kiarę pod rękę i uśmiechnął się dobrotliwie. - A teraz, idziemy na dół.

*** 

Kolacja jak zwykle była wystawna i gwarna. Uczniowie rozmawiali między sobą, o tym co stało się w poprzednim roku szkolnym, komentowali wszystkie wydarzenia i tak po prostu chcieli być w swoim towarzystwie. 
Po przydzieleniu uczniów do odpowiednich domów, głos zabrał dyrektor, który miał powiedzieć kilka słów uczniom. 

- Jak większość z was wie, jest zakaz wstępu do Zakazanego Lasu. Jednak wiem, że nikt z was tego nie przestrzega, to mimo to, kary będą surowe za złamanie któregokolwiek punktu regulaminu. Regulamin jest u pana Filcha. - zaczął Snape, stojąc za srebrną mównicą. - Mamy kilku nowych nauczycieli. Pani Hiacynta Sparks, będzie was uczyć mugoloznawstwa, a Panna Kiara Moody, Eliksirów. - gdy tylko Snape wypowiedział nazwisko aurorki, po Sali rozniósł się szum rozmów. Wszyscy uczniowie, znali Kiarę z Proroka Codziennego i innych szmatławców, które czytała młodzież. Dla nich była bohaterką, ale jak mogło być inaczej, skoro wybielił ją sam minister. Po chwili chcąc uciszyć szum, dodał - Do tego, profesor Dumbledore zgodził się uczyć Zaklęć, a ja będę was gnębił Obroną Przed Czarną Magią.  

- Prawie zapomniałam jaki jest wredny - szepnęła profesor Mcgonagall, siedząca obok Kiary. Dziewczyna lekko się uśmiechnęła. Faktycznie, ona też prawie zapomniała jaki on był. Pamiętała go jeszcze, gdy Alastor chodził do Hogwartu. Co prawda była małym dzieckiem ale Snape'a kojarzyła znakomicie. Potem miała przyjemność spotkać go, gdy był już nauczycielem Eliksirów. Najgorsze było to, że był JEJ nauczycielem. Chociaż, mimo, że nie przepadał za jej bratem, to dla niej samej był niezwykle uprzejmy i nie gnębił jak innych uczniów, mimo, że nie była w Slytherinie. Widziała w nim kogoś, kogo mogłaby naśladować i brać przykład. Miał wielką wiedzę o eliksirach, o zaklęciach, o całej historii magii. Z uwagą słuchała go na lekcjach i robiła wszystko jak mówił. Bardzo często, gdy spotykała go na korytarzu, prosiła, aby opowiedział jej o czymś więcej niż na lekcji, i Snape zawsze to robił. Tylko, że potem wszystko się zmieniło, kiedy rodzice przenieśli ją do Beauxbaton...  

- A teraz, prefekci odprowadzą was do waszych pokoi. - zakończył. Po chwili, uczniowie wstali od stołów i gromadą wylali się na korytarz, pozostawiając pustą Wielką Salę. Chociaż może nie do końca. Z środkowego rzędu stołów, wstała rudowłosa dziewczyna i pewnym krokiem ruszyła w stronę nauczycieli. Kiara kątem oka zauważyła jak Snape wzdycha i przeciera nasadę nosa, swoimi długimi i chudymi palcami. 

- Panie dyrektorze? - zapytała zwracając się do nietoperza. 

- Granger... - mruknął, próbując na nią spojrzeć. Kiara zaczęła cicho chichotać, co nie uszło uwadze Snape'a. - Znalazłem dla Ciebie rozwiązanie, Granger. Pannie Moody jest tak wesoło, że na pewno z radością zostanie twoim opiekunem i przygotuje Cie do OWUTEMów - uśmiechnął się złośliwie w stronę Kiary, która nagle zdębiała. 

- Ale ja mam zajęcia - odparła, próbując się bronić. Nie była wybitym uczniem w szkole. Znała się tylko na eliksirach, resztę zdawała "jakoś", więc jak miała nauczyć tą dziewczynę? 

- Nie twierdzę, że nie. Powinna być pani zadowolona, będzie pani mogła się wykazać - sarknął złośliwie. 

- Ale ja się nie nadaję...

- Jest pani nauczycielem w Hogwarcie. 

Kiara spojrzała na Hermionę, która obserwowała z uwagą tę rozmowę. Moody, nigdy nie miała do czynienia z uczniami, a tu nagle ma się nimi zająć i jeszcze przygotować tą dziewczynę do OWUTEMów. To było nierealne...

- Dobrze. - powiedziała w końcu. 

- Świetnie. Granger, masz pół roku. - zwrócił się do rudej dziewczyny. 

- Jak pan chce, dyrektorze. - odparła Hermiona i skierowała się do wyjścia. Zaraz za nią wyszła Kiara, która zaczynała żałować, że trafiła do Hogwartu. Snape chciał jej zrobić na złość. 

- Mógłbyś jej odpuścić - powiedziała Mcgonagall.

- Granger sama chciała tu wrócić. Niech cierpi - sarknął 

- Nie o tym mówię, Severusie. - klepnęła go po ramieniu i również wyszła z Wielkiej Sali, zostawiając Snape'a i resztę nauczycieli za sobą. 


Córka NiczyjaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz