Od samego rana wszyscy coś chcieli. Jak nie Dumbledore z roszczeniami, to Mcgonagall ze skargami na niego samego. Snape naprawdę nie miał sił z nimi dyskutować, najchętniej wyszedłby z gabinetu trzaskając drzwiami i wrócił do domu. Tylko, że w tym domu nikogo nie było, bo Kiara miała lekcje, a Lili bawiła się w skrzydle szpitalnym pod czujnym okiem Poppy Pomfrey. Nie miał pretekstu żeby zwiać z Hogwartu, a bardzo tego chciał. Myśląc, że gorzej być nie może, wczesnym popołudniem w progu jego gabinetu stanęła nauczycielka zaklęć z kokieteryjnym uśmieszkiem.
- Dzień dobry, dyrektorze. - powiedziała wchodząc. Snape westchnął i przetarł oczy, po czym odłożył pióro i odparł, gdyż nie wypadało inaczej. Przynajmniej tak twierdziła Kiara.
- Słucham, o co chodzi?
- Zastanawiałam się, czy może nie zorganizować uczniom swoistego kółka zaklęć. - zaczęła. - Coś takiego jak kilka lat temu stworzył profesor Lockhart.
Na samo to nazwisko, Snape dostał dreszczy i miał ochotę zwrócić śniadanie. Jak żywy stanął mu przed oczami, były profesor Obrony Przed Czarną Magią i jego różowa szata. Wzdrygnął się chcąc odgonić natrętne myśli, i ponownie zwrócił się do nauczycielki, która w międzyczasie usiadła naprzeciw niego.
- Jak chciałby to pani zorganizować?
- Myślałam, żeby Kółko Zaklęć odbywało się w środku tygodnia. Na przykład w środę na koniec dnia. Moglibyśmy ćwiczyć w Sali Życzeń.
- W Sali Życzeń... - powtórzył Snape. - I rozumiem, że pani by prowadziła to od początku do końca?
- Właśnie miałam nadzieję, że pan mi w tym pomoże. - uśmiechnęła się szeroko.
- Nie ma takiej możliwości. - mruknął.
- Ale dlaczego? Uczniowie mają pana za jednego z najlepszych czarodziei. Słyszałam jak opowiadali o pana wyczynach w trakcie Wielkiej Bitwy.
- Uczniowie dostają zawału na sam dźwięk mojego głosu. - odparł Snape ze złośliwym uśmieszkiem. - Nie sądzę, żeby byli zadowoleni z mojej obecności na takich zajęciach.
- Oj niech pan taki nie będzie. Proszę się zgodzić, to będzie dla mnie zaszczyt pojedynkować się tak wspaniałym czarodziejem. - zatrzepotała rzęsami. Snape zmierzył ją ostrym spojrzeniem, po czym kontynuował:
- Mam inne zajęcia niż kółko zaklęć. Ale mam rozwiązanie. Kiara powinna się zgodzić, w końcu jest pani przyjaciółką, więc myślę, że będzie zadowolona.
- Rozmawiałam z nią już o tym. - posmutniała nauczycielka. - Powiedziała, że chętnie ale nie może zostać dłużej w szkole, ze względu na Lili.
- W takim razie, proszę znaleźć kogoś innego, a teraz proszę wybaczyć, ale mam dużo pracy. - zakończył ich rozmowę, dając do zrozumienia, że nauczycielka powinna wyjść z gabinetu. Ella jeszcze chwile siedziała na miejscu, po czym wstała, wyprostowała suknię i ukłoniwszy się z gracją wyszła z pomieszczenia.
Nim drzwi zdążyły się za nią zamknąć, Snape usłyszał lekki szelest, jakby nagle wiatr wpadł przez szpary w oknach, i rozejrzawszy się dokoła zobaczył stojącą przed biurkiem Lili. Stała kołysząc się na piętach i śmiejąc radośnie. Spojrzała na zdziwionego ojca i wykrzyknęła:
- Akuku!
- Co tutaj robisz? I jak tu weszłaś? - zapytał oszołomiony Snape.
- A o tak. - powiedziała i nagle zniknęła. Tak jakby rozpłynęła się w powietrzu. Nietoperz wstał z miejsca i przeszedł się wzdłuż gabinetu, rozglądając się dookoła.
CZYTASZ
Córka Niczyja
FanfictionPewnego sierpniowego wieczoru, w bramach Hogwartu stanęła znana wszystkim aurorka, o dość dyskusyjnej opinii. Niby wszyscy wiedzieli, że ostatecznie była po ich stronie i walczyła z Voldemortem ale i tak pamiętali co robiła dawniej. Ona jednak powró...