Zapłata

354 31 4
                                    

- Severus? - po cichym dotychczas domu, poniósł się ciepły głos Kiary. 

Grudzień tego roku dawał się wszystkim we znaki, sypiąc ciężkim, białym puchem i mrożąc powietrze dookoła. Szczególnie uciążliwy był dla pani Snape, która urodzona w czerwcu, wolała zdecydowanie lato i jego ciepłe dni. Mimo, że w mieszkaniu przy Spinner's End, ciągle żarzył się ogień w kominku, w pomieszczeniach panował chłód. Oprócz salonu. 

Kiara nie mogąc dłużej znieść braku odpowiedzi od męża, wyszła z pokoju Lili, gdzie dziewczynka bawiła się zabawkami, i zeszła schodami w dół do salonu, gdzie jak przypuszczała powinien być Snape. Rano oznajmił wszem i wobec, że zostaje w domu cały dzień, że nie chcę iść do Hogwartu, aby nie spotkać gadatliwej i namolnej nauczycielki zaklęć. Fakt ten trochę zaniepokoił Kiarę, ponieważ wieczorem chciała niepostrzeżenie wyjść z domu. Musiała pojawić się znowu na Śmiertelnym Nokturnie, w kamienicy, w której mieszkał Ronove. Co by się nie działo i jaką cenę by nie zapłaciła, Snape nie mógł się o niczym dowiedzieć. 

- Severusie? - zawołała ponownie, przechodząc w drzwiach salonu. Nie pomyliła się. Na kanapie siedział Snape w czarnych spodniach, i co dziwne, białej koszuli, lekko rozpiętej przy szyi. - Severusie, czemu mi nie odpowiadasz? Wołam Cię. 

Snape podniósł wzrok i spojrzał na nią, jakby co najmniej widział ją pierwszy raz w życiu. Kiara spostrzegła, że coś czyta. Albo ogląda, bo na jego kolanach leżało granatowe pudełko, którego wieko znajdowało się na podłodze. Prawdopodobnie musiało spaść. 

- Co się stało? - zapytał chłodno. 

- Zamierzasz siedzieć tu cały dzień? - zapytała krzyżując ręce na piersi. 

- A ty zamierzasz mnie dręczyć całe życie? 

- Daj sobie spokój, nie działa to na mnie. - mruknęła siadając obok niego. Dopiero teraz zorientowała się, co jej mąż ogląda. Były to jakieś stare papiery, zdjęcia, zasuszone kwiaty, i Merlin jeden wie co jeszcze. Nigdy nie posądziłaby Snape'a o jakieś sentymenty, bo kto jak kto, ale on nie powinien ich mieć. Przynajmniej za takiego uchodził. 

- Co chciałaś? - zapytał odkładając pudełko na bok. 

- Ja wiem, że Ellen daje ci w kość, ale spróbuj wziąć się w garść i dostosować. Nie każdy jest takim gburem jak ty. 

- Chcesz się bawić w psychoterapeutę? Proszę bardzo, ale nie na mnie. - fuknął. 

- Chciałam porozmawiać, jak przykładna żona. Przecież widzę, że coś cię gryzie. Lepiej będzie jak komuś to opowiesz. - mruknęła niezadowolona. 

- Przykładna żona. - przedrzeźnił jej słowa. - Jak chcesz taka być, to odejdź z mojego życia. 

- Severusie! 

- Kiaro!

- Dlaczego nie możemy normalnie porozmawiać? - zasmuciła się. Opuściła głowę i wpatrywała się w palce u dłoni. Dziwne,dalej miała obrączkę, którą zdjęła nie tak dawno. Nawet nie pamiętała, kiedy znowu zaczęła ją nosić. Pewnie zrobiła to odruchowo, machinalnie i nie zapamiętała tego faktu. 

- A co to znaczy, "normalnie"? - zapytał, zamykając pudełko, po czym wstał i odłożył na jeden z regałów.

- Bez ciągłych docinań, bez upokarzania mnie. - odparła, dalej oglądając obrączkę. - To jest "normalnie". 

Snape odwrócił się od regału. Spojrzał na nią z lekkim zdziwieniem i nagle bez uprzedzenia, runęła na niego prawda, którą chciał zakopać najgłębiej jak się da. Ona może mieć rację. Czy były dni, kiedy normalnie ze sobą rozmawiali? Kiedy on jej nie docinał? Czy mógłby sobie to przypomnieć? Odpowiedź była jednoznaczna - Nie. Nie mógł, bo nigdy nie rozmawiał z nią jak z żoną, czy przyjaciółką. Zawsze przypominał jej, że jest nikim, że nie zasługuje żeby żyć. Ciągle z radością, wypominał jej przeszłość, o której tak bardzo chciała zapomnieć. Postawił sobie za punkt honoru, aby ją zgnieść i zrównać z ziemią, za to wszystko co zrobiła. Tylko, że tak na dobrą sprawę, Kiara była niewinna. Doskonale wiedział, co dlaczego była kim była, i dlaczego ludzie nazywali ją Karmazynową Grozą. Mimo tego, nie potrafił traktować jej jak przyjaciela. 

Córka NiczyjaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz