Na Nokturnie

521 38 31
                                    

Coś ciemnego i złowrogiego mignęło jej przed oczami, gdy leciała nad ulicami Londynu. Miała niejasne wrażenie, że ktoś ciągle za nią podąża, za krokiem krok. Tak jakby jej własny cień ożył i postanowił za nią chodzić. Nie miała jednak więcej czasu na zastanowienie, bo kolejny raz musiała szukać jakiegokolwiek tropu, który doprowadziłby ją do tego, kto niszczył ministerstwo. Kingsley uparł się, aby szukała w Londynie, najlepiej w tych najciemniejszych zaułkach i na Nokturnie. Swego czasu, Kiara często przebywała w tych nieciekawych miejscach ale teraz nie miała najmniejszej ochoty, żeby tam zaglądać. Podobno, ostatnie z informacji jakie dotarły do ministerstwa, wskazywały, że ten cały przestępca był widziany właśnie w okolicach Nokturna. Nie miała wyjścia, musiała wykonać polecenie. 

Gdy zatrzymała się w jednym z zakamarków tego wstrętnego miejsca, przeszły ją ciarki. Nienawidziła tego miejsca, bo było ono upadkiem moralnym społeczności czarodziejów i miejscem wszelkiego wszeteczeństwa. Kiedyś, za dawnych lat, do których nie chciała wracać, była jedną z nich. To tutaj dokonywała wszelkich kradzieży, handlowała zakazanymi towarami i upijała się do nieprzytomności. Jednym z wielu jej ulubionych miejsc był sklep Borgin&Burkes, gdzie zarabiała krocie ze sprzedaży czarnoksięskich przedmiotów, które zdobyła. Wbrew pozorom, całkiem dobrze jej się wiodło. 

- Znasz Ronove'a? - zapytała jedną z prostytutek, stojących na rogu. 

- A co, misiaczku? Nie wyglądasz na taką, co gustuje w ludziach typu Ronove. - powiedziała kobieta, z lubieżnym uśmieszkiem. Kiara czuła wobec niej odrazę i niewytłumaczalną wściekłość. Zgrzytnęła zębami i stwierdziła, że zagra inaczej.

- Jestem jego nowym nabytkiem. - powiedziała. - Kazał mi przyjść na dzień próbny. 

Prostytutka zmierzyła ją nieufnym wzrokiem. Może i było w tym trochę racji, bo Kiara nie przygotowała się do odwiedzin na Nokturnie. Powinna wyglądać na bardziej zdemoralizowaną osobę, a nie jak przykładna obywatelka. Nie mniej jednak, postanowiła kontynuować całą tę maskaradę. 

- To powiesz mi, gdzie on jest? - naciskała.

- Na piętrze, o tam - kobieta wskazała okno, w którym paliło się światło. - pewnie rżnie jakąś inną dziwkę ale nie krępuj się. 

Kiara podziękowała i poszła w stronę budynku, który wskazała prostytutka, i drżąc na całym ciele, prosiła Merlina, żeby zastała Ronove'a przy kolacji, lub przy piwie. 

W kamienicy było ponuro i śmierdziało. Śmierdziało zgniłą rybą pomieszaną z odorem ludzkiego potu i odchodów, które można było zauważyć przy drzwiach wejściowych. Nad klatką schodową, na którą weszła, wisiała tylko jedna marna żarówka, która dawała mniej światła niż świeca. Kiara poczuła jak do gardło podchodzi jej dzisiejsze śniadanie. Miała ochotę zwymiotować i uciec stąd jak najszybciej. Te kilka tygodni pracy w ministerstwie i szukanie jakiegoś wariata, były męczące i bezcelowe, dlatego myślała, że w grudniu, gdzie do świąt zostały niecałe trzy tygodnie, Kingsley odpuści i będzie mogła siedzieć w domu z Lili i Snape'em. Zazwyczaj sama radziła sobie w takich sytuacjach jak tak ale teraz, chciała, żeby nietoperz był przy niej, bo on zawsze wiedział co należy robić, a w razie potrzeby, przyszedłby jej z pomocą. Tego była pewna. 

Podłoga skrzypnęła, a z dziury w ścianie wybiegła szara mysz, która zakręciła się  koło nogi Kiary i dała dyla w dół schodów. Dziewczynie serce stanęło na ułamek sekundy, a potem podeszła do jedynych drzwi na tym piętrze i powoli je otworzyła. Zatrzymał ją w progu potworny zaduch. Tak jakby pomieszczenie nie było wietrzone od lat. Przeszła kilka kroków wąskim korytarzem, aż znalazła się w niewiele większym salonie. Przynajmniej tak jej się wydawało, że to salon. Stanęła na środku, gdzie pod nogami leżało coś, co zapewne było kiedyś dywanem i zawołała:

Córka NiczyjaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz