Rozdział 8

4.9K 180 9
                                    

1/3⚪⚪⚪

Budzę mnie denerwujący dźwięk maszyn piszczących dookoła. Do jasnej ciasnej, niech to przestanie tak brzęczeć. Otwieram oczy i zaraz je zamykam, bo światło jarzeniówek niesamowicie mnie razi. Jęczę cicho z irytacji. Ponawiam próbę i tym razem moje oczy zostają otwarte. Zdaję sobie sprawę, że jestem w szpitalu. Nie wiem jak się tutaj dostałam, ale jestem za to wdzięczna.

Robię mentalny bilans strat. Niesamowicie boli mnie twarz, żebra i cała klatka piersiowa, ale po za tym mogę ruszać wszystkimi kończynami, więc nie jest tak źle. Przeżyłam. Łzy ulgi kręcą się w moich oczach. Przeżyłam...

Nagle z mojej nostalgii wyrywa mnie ciche pochrapywanie. Odwracam głowę w prawą stronę i napotykam widok blond modela śpiącego na siedząco w moim pokoju. Marszczę brwi i lustruję go z góry na dół. Zastanawiam się dlaczego tutaj jest i kim on w ogóle jest? Jeśli jest jednym z naszych ludzi, to nigdy wcześniej go nie widziałam i jestem pewna jak cholera, że zauważyłabym go. Widzę jak się porusza i otwiera oczy, aby na mnie spojrzeć. Spotykam najbardziej zachwycające jasnoniebieskie oczy jakie kiedykolwiek widziałam.

- Valentina, jak się czujesz? - Gdy tylko wypowiada moje imię, wiem że nie jest kimś od mojego ojca. Nieliczni mówią do mnie po imieniu. Gdy już mam zamiar odpowiedzieć, mój tato wchodzi do sali. Jestem szczęśliwa, że go widzę, więc uśmiecham się do niego radośnie.

- Kirnos, skarbie, obudziłaś się. - Podchodzi do mnie, całuje w czoło i chwyta za rękę. Uświadamiam sobie, że boi się mnie dotykać. Zgaduję, że wie, jaki jest zakres moich obrażeń, jednak jestem pewna, że jakiekolwiek leki, na których jestem, powstrzymują mnie przed odczuwaniem ich w pełnej mocy. Ojczulek spogląda na Niebieskookiego, a następnie znowu na mnie.

- Detektywie, chciałbym trochę czasu sam na sam z córką. - Mówi ojciec. Facet patrzy na mnie dłużej niż to konieczne, zanim wstaje i mówi nam, że będzie za drzwiami.

- Kirnos, nigdy w życiu nie byłem tak wystraszony, jak tamtego dnia. Myślałem, że Twoje narodziny były trudne, ale to udowodniło mi, że się myliłem. Kirnos, nie chcę żebyś dłużej uczestniczyła w tym życiu. To był błąd, że Cię w to wciągnąłem, więc teraz go naprawie. Odsuwam Cię. - Patrzę na niego z niedowierzaniem. Nie chcę odchodzić, właśnie teraz chcę tego życia bardziej niż kiedykolwiek. Pokroję w kostkę skurwiela, który mi to zrobił, a następnie wyślę jego kawałki, jako wiadomość.

- Przykro mi tato, ale to się nie stanie. To jest moje życie i to ja wybieram czego chcę. Jestem dorosła.- Patrzy na mnie, jakby chciał się sprzeczać, ale odpuszcza widząc moją bojową minę.

- Umarłem dziś rano. Moje serce dosłownie się zatrzymało, kiedy Cię zobaczyłem. - Mówi i wiem, że jest to bardziej prawdopodobne, że odnosi się do tego jak wyglądałam. Całuje mnie w czoło po raz kolejny i wychodzi, mówiąc, że niebawem wróci.

Gdy tylko ojciec znika, detektyw Niebieskooki wchodzi przez drzwi. Podchodzi do mnie, siada na krześle, które wcześniej zajmował i patrzy na mnie. Nie odzywa się od razu, tylko patrzy. To mnie trochę stresuje, a to już samo w sobie jest rzadkością.

- Valentina, jestem detektyw Carlos, ale proszę, mów do mnie po prostu Carlos. - Przytakuję skinieniem, a on wyciąga notatnik.

- Muszę Ci zadać kilka pytań. Cokolwiek pamiętasz będzie pomocne. - Mówi, patrząc na mnie tymi swoimi oczyma. To sprawia, że chcę powiedzieć mu prawdę, jednak wiem że tego nie zrobię.

- Czy wiesz, kto Cię przetrzymywał ? - Kręcę głową, a on przechodzi od razu do następnego pytania.

-Co robiłaś, zanim zostałaś porwana?

-Spotkałam się ze znajomymi na lunchu. Gdy wyszłam do toalety ktoś uderzył mnie w tył głowy i to wszystko co pamiętam. - Patrzy na mnie, jakby mi nie wierzył i wcale mu się nie dziwię.

Kontynuuje zadając pytania odnośnie godzin, dat i tego, gdzie dokładnie byłam oraz pyta, czy znałam kogoś, kto chciałby mnie skrzywdzić. Zaprzeczam, a on w końcu poddaje się i zbiera się do wyjścia.

- Wiem, kim jesteś Kirnos i pomimo tego, że Ci nie wierzę, naprawdę mam nadzieję, że szybko dojdziesz do siebie. - Podchodzi do mnie, zostawia wizytówkę na brzegu łóżku i kieruje się w stronę drzwi. Gdy już do nich dociera, zatrzymuje się i odwraca. Widzę, że chce coś powiedzieć, jednak nie robi tego. Posyła mi lekki uśmiech i wychodzi.

Niedługo po odejściu Calosa, do mojego pokoju przychodzi pielęgniarka. Uśmiecha się do mnie miło i mówi, że przyszła, aby zmienić opatrunki. Ustawia mnie w pozycji siedzącej i po raz pierwszy mogę spojrzeć na moje ciało. Mam ochotę jej powiedzieć, żeby z powrotem mnie okryła. Wszędzie mam szwy. Są na brzuchu, nogach, jak również dookoła obu piersi.

Gdy przechodzi do opatrywania mojej klatki, napotykam jej pełne współczucia spojrzenie, i to mnie wkurza. Nie potrzebuję niczyjego współczucia, ani tym bardziej litości. Te blizny każdego dnia będą mi przypominać o tym co musiałam znieść by przetrwać i o tym, że przetrwam. Że wygrałam. Wychodzę z tego silniejsza. Tak postanowiłam i tego się będę trzymać. Żaden złamas nie jest w stanie mnie zniszczyć.

Tej nocy leżąc w szpitalnym łóżku, zaplanowałam zemstę. Na początek, planuję odciąć mu kutasa. Następnie ponakłuwam wszystkie główne organy i będę patrzeć jak się wykrwawia u mych stóp. Może i powiedziałam, że nie chcę nikogo zabijać, ale ten facet umrze z moich rąk. Co do ćpuna, wobec niego zastosuję dokładnie to samo podejście. Trzymajcie się chłopcy, bo marny wasz przyszły los...

---

Oj,chłopcy,chłopcy...

Pierwszy za nami✔ Zostały jeszcze dwa⚪⚪Do zobaczenia za godzinkę(20:00)💋

alekssandraM🖤

Kirnos✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz