Rozdział 13

4.8K 192 22
                                    

Kiedy się zatrzymujemy, Vincenzo kładzie dłoń na moim kolanie, a ja odwracam się, by spojrzeć mu w oczy.

- Dzisiaj będziesz się poprawnie zachowywać, prawda?

- A co jeśli nie? - Pytam, dokuczając mu. Jego dłoń przesuwa się wyżej, aż dociera do złączenia moich ud. Lekko rozchylam nogi, a on szczypie mnie w łechtaczkę i pochyla się, tak że jego oddech jest przy moim uchu.

- Powtarzam, będziesz się zachowywać. - Parskam na niego i wysiadam z samochodu, zanim ma okazję zadać mi więcej rozkoszy.Gdy docieram do drzwi frontowych, Vincenzo staje obok mnie.

- Dzisiaj nie dotykasz nikogo poza mną. Przez długi okres czasu nie zaspokajałem się i umieram, by się znaleźć wewnątrz ciebie. - Śmieję się z niego i mówię, by poszedł sobie znaleźć lalunię do zabawy, co sprawia że wpada w gniew i przyszpila mnie do drzwi.

- Nie dotknąłem nikogo poza Tobą i to się nie zmieni.

Trzyma mnie ciężko oddychającą, trzyma mnie mokrą i trzyma moje szybko bijące serce. Gdy już mam powiedzieć coś głupiego, drzwi otwierają się, sprawiając że lecę do tyłu, ale mój czarny rycerz łapie mnie w samą porę.

- Zawsze Cię chwycę, zanim upadniesz.- Sukinkot i te jego hasełka. Wykręcam się z jego uchwytu i idę na imprezę, by spotkać się z ojcem.

Dostrzegam go w dużej grupie mężczyzn, najwyraźniej rozmawiających o interesach. Widzi, że się zbliżam i wyciąga dłoń. Chwytam ją i pochylam się, by go objąć; gdy podnoszę wzrok, widzę jak wszyscy faceci z którymi rozmawiał, przestają gadać i patrzą na mnie. Widzę starszego mężczyznę, który wygląda na typowego Włocha, gapiącego i uśmiechającego się do mnie; po jego bokach stoją dwaj mężczyźni, mniej więcej w moim wieku, lub trochę starsi. Jest tutaj również uśmiechający się odrażająco Afroamerykanin, który naprawdę mnie przeraża. Nie miałabym obiekcji, gdyby ktoś wpakował mu kulkę między oczy.

- Kirnos, to jest Roberto. - Ojciec przedstawia mnie Włochowi, którego rozpoznaję po nazwisku jako głównego szefa mafii. Uśmiecha się do mnie grzecznie, a ja natychmiast go lubię.

- To przyjemność Cię poznać, Kirnos. Nie mogę się doczekać, by robić z Tobą interesy, zamiast z tym staruszkiem. - Żartuje, na co ojciec się do mnie uśmiecha i kręci jednocześnie głową do Roberto. Spoglądam na jego prawą stronę i widzę jak kolejny facet pożera mnie świdrującym wzrokiem. To właśnie wtedy Vincenzo wkracza do akcji i zaborczo obejmuje mnie w talii; patrzę jak Roberto spogląda w dół i uśmiecha się.

- Och, Enzo, myślę że ona może być nieco poza twoją ligą. Kirnos nie jest blondynką, ma charakterek i bardziej niż prawdopodobne, potrafi skopać Ci tyłek. - Spoglądam na Roberto; mruga do mnie, a ja wybucham śmiechem. Vincenzo wzmacnia swój uścisk, a ja wyrywam się z jego objęcia i staję obok starszego Włocha.

- Piękna Pani, usiądźmy i porozmawiajmy. - Roberto oferuje mi swoje ramie, a ja je przyjmuję. Kiedy się odwracam widzę uśmiechającego się ojca i patrzącego gniewnie Vincenzo.

Siadamy na zewnątrz, w pobliżu basenu, a wychodząc łapiemy kieliszki z szampanem.

- Powiedz mi Kirnos, kiedy już przejmiesz biznes, zamierzasz przejąć wszystkie interesy ojca?

- Zależy od tego czy przyniosą mi korzyść. - Mówię i biorę łyk mojego alkoholu.

- Naprawdę Cię lubię Kirnos i bardzo szanuję Twojego ojca. Jest jedynym facetem, którego się boję, a uwierz mi, takiego mężczyznę jak ja niewiele przeraża. Jestem skłonny zaproponować Ci taki sam układ, jaki zaproponowałem Twojemu ojcu. - Przytakuję na znak, że go słucham i pozwalam mu kontynuować. - Będziesz nadal mnie zaopatrywać po najniższej cenie, a ja dam Ci ochronę jakiejkolwiek potrzebujesz. W zasadzie to wydaje mi się, że Twój ochroniarz, był kiedyś moim. - Patrzę na niego, a następnie rzucam spojrzenie na Rock'a, stojącego w drzwiach, wykonującego swoją pracę i jednocześnie rozmawiającego z mężczyznami Roberto.

- Musisz zaoferować coś więcej. Ja też Cię lubię, choć wiem, że możesz zaproponować więcej. - Patrzy na mnie i uśmiecha się.

- Jesteś córką Twojego ojca,bez wątpienia. Dostarczę Tobie oraz Twoim ludzi broń jakiej tylko będziecie potrzebować. - Wiedziałam, że z moim tatą miał podobny układ i to właśnie od niego pochodzi cała nasza zaopatrzenie. Wiem, że mnie sprawdzał, by zobaczyć czy jestem popychadłem i był zadowolony, że nie ugięłam się pod wpływem jego żądań.

Roberto gestem dłoni wzywa jednego ze swoich synów, a ja mu się przyglądam. Jest bardzo atrakcyjny i ma wszystkie ciemne rysy jakie powinien mieć Włoch, poza tym, że ma łagodność w oczach, którą dostrzegam, gdy się do mnie uśmiecha. Wstaję i przedstawiam się, a on całuje mnie w policzek.

- Wiesz, powinnaś się spotykać z moim synem, Kirnos. Moglibyśmy zbudować imperium. - Śmieję się do niego i odwracam się, by w porę zobaczyć jak Vincenzo gromi wzrokiem jego syna. Roberto też to zauważa i uśmiecha się z wesołością.

- Synu, lepiej zabierz dłoń z dala od tej młodej damy, zanim zarobisz kulkę między oczy. - Ponownie zajmuję miejsce obok Roberto, a on chwyta mnie za rękę i mówi.

- Nie wiem,co zrobiłaś temu facetowi, ale jest bardziej niebezpieczny niż kiedykolwiek wcześniej. A uwierz mi,był groźny już wtedy,gdy go pierwszy raz spotkałem. - Mówi, kiwając głową w kierunku Vincenzo. - Jak myślisz, dlaczego Twój ojciec tak bardzo mu ufa? Jest śmiercionośny, a teraz nawet jeszcze bardziej.

Roberto puszcza moją dłoń, kiedy Vincenzo do nas dociera; spoglądam na niego i staram się sobie przypomnieć, co mój ojciec zazwyczaj wspominał, kiedy o nim rozmawialiśmy. Pamiętam jak mówił, że jego ręce sieją spustoszenie i przekonałam się o tym, ale w inny sposób. Pamiętam jak się nim chwalił i szczycił się, że gdyby miał Vincenzo całego, to nic, nigdy nie stanęłoby mu już na drodze. Wtedy nie do końca rozumiałam o co mu chodziło, ale widziałam jak zabijał, a robił to jakby było dla niego czymś naturalnym. Zdaję sobie sprawę, że niewiele wiem o mężczyźnie, który twierdzi, że należę do niego.

On widzi jak ciężko pracuje mój mózg i pochyla się, by umieścić delikatny pocałunek na moim policzku. Patrzę mu prosto w oczy.

- Jeśli mnie chcesz, muszę Cię poznać. - Przytakuje i prowadzi mnie na górę do mojego pokoju, mijając wszystkich naszych gości. Kiedy idzie, widzę jak ludzie schodzą mu z drogi. Ma wiele poważania w tym pokoju, prawie lub wystarczająco blisko poziomu jaki posiada mój ojciec. A ja zastanawiam się, jak je zdobył.

***

Patrzę jak wchodzi do pokoju, następnie zatrzymuje się i staje przede mną. Siedzę na łóżku, patrząc na tego pięknego, brązowookiego mężczyznę. Nie zaczyna mówić od razu, tylko wyciąga dłoń i sunie kciukiem w dół mojego policzka, zmierzając do ust. Pochyla się i lekko ociera moje usta swoimi, po czym robi krok w tył.

- Zabiłem swojego ojca, kiedy miałem piętnaście lat.

___
Do następnego💋

alekssandraM🖤

Kirnos✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz